Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

Ech, totalnie załatwiłam sobie plecy :/ Gwiazdki oglądam jak podnoszę dziecko, boję się, że się z nią przewrócę... macie jakieś sposoby na to? wolałabym nie brać przeciwbólowych przy karmieniu. Grzać jakoś może? Nie spodziewałam się, że plecy, które znosiły struganie kopyt i noszenie 30kg worków poddadzą się przy takim pięciokilowym tobołku...


Mój mąż na bolący kręgosłup stosuje z powodzeniem bańki, jemu przynoszą wielką ulgę: na odcinek lędźwiowy, piersiowy (okolice łopatek i barków) nawet na szyjny. Ponoć rozluźnia to mięśnie. Można użyć baniek gumowych, bezogniowych, bądź zwykłych.
dea Jako, ze w sprawach bolacych plecow mam calkiem spore doswiadczenie tez cie odsylam do rehabilitanta, a jeszcze lepiej do osteopaty. Tabsy, masci, plastry i inne cuda tylko maskuja bol nie usuwajac przyczyny, a ta lezy po stronie miesni (zakladam, ze po porodzie zbyt slabych lub zle wyksztalconych). Mozna sie wspomoc bankami, jak sugeruje ElMaddziara, ale trzeba pamietac, ze to sa dzialania doraznie poprawiajace komfort zycia. Takze bierz proponowane ci namiary i lec w te pedy na kilka zabiegow do fachowca  :kwiatek:
[s]O właśnie. Chce ktoś płytkę DVD "Baby Signs" (Migusie)? Wyślę za free. Dostałam kiedyś od sznurki, teraz niechaj idzie w świat dalej. 😉[/s]

Poszła. 🙂
Bolące plecy troszkę po porodzie to często wracanie "wyprofilowanego" ciążą kręgosłupa do swojej pierwotnej pozycji. Pomagają ćwiczenia rozciągające i ustawiające kręgosłup.
W jakim wieku zaczynałyście naukę migania? Coraz częściej czytam, że ktoś miga z niemowlakiem ale zastanawiam się jak to w praktyce wychodzi z takim kilkumiesięcznym.

My zaczelismy w wieku okolo 9 miesiecy. Zgodnie z zaleceniami: piec slow na poczatek. Pierwsze tygodnie super intensywnie ale teraz juz sie nam troche zapomina 😉
Jonek "prawie" umie pokazac mleko 😉 Czekamy az zalapie reszte. Albo nie  😁

Edit: dziewczyny, czy w tym watku mozna zapytac o Wasze zdanie w sprawie prezentu dla roczniaka? Zalezy mi zeby prezent nie byl masowa produkcja z plastyku a skoro tu bardziej alternatywnie, to moze moglabym Wam pokazac co chodzilo mi po glowie...?  👀
pokazuj, zakupy zawsze chetnie 😀
dea   primum non nocere
22 października 2014 14:44
Moje plecy miały się dobrze, załatwiłam je karmiąc godzinę "w gościach" w mocno niewygodnej pozycji :/ Także stan ostry mam. Już lepiej, przeciwzapalny wczoraj wzięłam (ibuprofen) i łaziłam całe popołudnie z dobandażowaną poduszką elektryczną. No i pilnuję pozycji przy karmieniu, podnoszeniu itp. Zobaczę, czy mi to wróci.

Idrilla - załapałam się na wyprzedaż likwidacyjną sklepu "alternatywno-dzieciowego". Jeszcze tam jakieś niedobitki są, mogę podlinkować jak kogoś interesuje. Są też zabawki, książki.


W jakim wieku zaczynałyście naukę migania? Coraz częściej czytam, że ktoś miga z niemowlakiem ale zastanawiam się jak to w praktyce wychodzi z takim kilkumiesięcznym.


Ja mam migająca nianie, ma zaczynać z Kajtkiem bobo miganie. Ciekawe jak to im wyjdzie  😉.

Przynosze wieści z pracy. Program o alternatywnym gotowaniu dla dzieciaków naprawdę dobrze się układa. O ile dla obecnych mam lub przyszłych mam  siedzących dłużej już w klimacie alternatywnej kuchni większość informacji nie będzie jakaś super nowością ( typu siemieniem zastępujemy jajko, co to jest i dlaczego karob ) to o tyle  na pewno miło będzie  posłuchać nowych przepisów. Dla mam chcących wprowadzić nieco zdrowych potraw dla swoich smyków, miedzy innymi  wyrzucić cukier z kuchni, czym go zastąpić i co słodkiego zrobić ( odcinek, który kręciliśmy  dzisiaj 😉 - było smakowicie  :emoty327🙂, zdrowe śniadania, …….. będzie naprawdę ciekawie. Mam nadzieje, że to fajnie złożą. Wrzucam  kawałek  zbudowanej scenografii  😉

klik


No proszę, nawet w naszym kraju czasem coś pozytywnego.

Może się poprawi w naszym przedszkolu (już jest minimalnie lepiej), bo dyrektorka chciała wprowadzić zdrowe jedzenie ale uwaga!!! rodzice się nie zgadzają.. chcą by na obiad dla dzieci były nugetsy, frytki, soki kolorowe, itd.

Demon czy wyspa na fotce zrobiona jest z matowych osb czy to ejst coś pomalowanego tablicówką. Wymyśliłam sobie tablicę jako ścianę w kuchni i nie wiem czy farbą tablicową osiągnę taki fajny matowy efekt, nie chce takiej głębokiej czerni tylko takie trochę grafit.
Dołączam do wątku odrazu z prośba o pomoc  😵 Jestem wegetarianka od 7 roku życia, ale dopiero od kilku lat się uświadamiam i aktualnie przechodzę na weganizm z przyczyn ideologicznych z kopem zdrowotnym do tego. Mąż wegetarianin od 3 lat. Dziecko żywiliśmy "normalnie", bo jak piszę byłam nieświadoma zagrożenia żywieniowego- no nieważne. Żyliśmy pod jednym dachem z moimi mięsożernymi rodzicami do końca 4 roku życia dziecka. Mała jadła mięso jak moi rodzice. Potem po przejściu na moje jedzenie było ok. Raz na jakiś czas zjadła rybę czy kanapkę ze swojską wędliną, ale jadła też dużo warzyw - do czasu... Coś ktos powiedział w przedszkolu, albo nie wiem co się stało i z dnia na dzień dziecko przestawało jeść to co ja robię. Niestety skazani jesteśmy na żywienie szkolne. Do śniadaniówki dostaje owoce, cos tam je, ale jest koszmar dosłownie z tym co w domu się zjada. Ona NIC co ja zrobie nie chce ruszyć, bo jest niedobre. Myslałam, że minie ale to się już prawie 2 lata ciągnie i jest gorzej. Nie chce jej zmuszać do wegetarianizmu z resztą szkolne jedzenie to np kanapka z pasztetem drobiowym, nic nie poradzę. Ale nie mam już sił i pomysłów, żeby zaczeła jeść zdrowiej. Babcia jest po sąsiedzku i przynosi pierogi, naleśniki, kanapeczki z wędliną itp. Macie jakieś pomysły?  👀  Wydaje mi się że wszystkiego próbowałam, od poczekam aż zgłodnieje, przez umawianie się z dzieckiem, aż do przymusu (wiem beznadziejna opcja), nic nie działa - mama robi tylko dobra kanapkę z masłem... chociaż nie bo mama robi na tym niedobrym ciemnym chlebie  😵
Może nieskładnie pisze ale jestem po kolejnej scysji nad obiadem nieruszonym i juz mi chyba emocje grają.

edit: zła cyferka 🙂
Nie wiem na ile rozumne jest Twoje dziecko, ale ja bym z nia po prostu porozmawiala... Dlaczego uwaza ze to co jecie w domu jest niedobre, co konkretnie i naprawde jej nie smakuje a co by jednak zjadla, kto na na wplynal. Moze dziadkowie, tylko to ukrywaja? Moze podslyszala jakas rozmowe?

A co z tym fantem zrobic.. nie wiem szczerze mowiac. Moze sprobuj robic bardziej kolorowe jedzenie, jakos je ozdabiaj.. kurde nie wiem co bym zrobila na Twoim miejscu. Na pewno probowalabym manipulacji czyli pokazywala zwierze i mowila co jest na talerzu  🤣
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
23 października 2014 22:04
Dziewczyny z Warszawy-Idrilla,demon,?-możecie polecić kogoś ,kto przyjedzie i nauczy nas chustowac?
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
24 października 2014 09:37
Diakonka, Paulina Dudek- prowadzi kursy, szkolenia, jest doula 😉 dojezdza do domu. Poza tym, ze doradca noszenia, to jeszcze instruktor masazu niemowlat. Przy okazji koniara, zalozyla Pranimalie 😉 Do znalezienia na fejsie, jakbys miala problem to znajde Ci namiary.
ash   Sukces jest koloru blond....
24 października 2014 10:19
Diakonka, i jeszcze Twoje okolice. Umów się z nią, to przesympatyczna dziewczyna.
Również polecam Paulinę. Miałyśmy się nawet umówić ale finalnie rozgryzłam chustowanie sama.
A propos chustowania, myslicie, ze to dobry pomysl, zebym przeszla sie na kurs prowadzony przez taka wlasnie ekspertke jeszcze przed porodem? Jest to w ofercie mojego domu narodzin i kosztuje cale 3 euro  😎

Wrocilam z pierwszego spotkania z polozna.Ojej, ale mnie jeszcze czeka maglowania przed porodem! Robia mega dokladny wywiad, zeby sie nawzajem poznac i dopasowac atmosfere porodu do oczekiwan poloznej. Hiciorem z dzisiaj bylo stwierdzenie babki na wiesc, ze jestem vegan, iz w takim razie nie beda mi dawac paputkow z owczej welny podczas porodu w razie, gdyby mi marzly stopy, tylko dadza jakas alternatywe, zebym nie czula sie urazona. Wyobrazacie sobie ?! Do tego weganski katering i takie tam. Oczy mi wyszly z zachwytu, bo sie znowu nie spodziewalam takiego traktowania.

Poza tym musze sie wam przyznac, ze rosne i rosne.. Kurczaki 2,5 kg przybralam przez 3 tygodnie, ale tez mi brzuch urosl. Polozna nie kazala mi sie tym martwic,bo dziecko teraz rosnie w szalenczym tempie, ale i tak mam nadzieje, ze tendencja wzrostu kg sie zatrzyma, bo inaczej slabo to widze 😀
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
24 października 2014 13:26
Pandurska, pomysł fajny,ale pośpiesz sie,bo zaraz Ci brzuch bedzie przeszkadzał w nauce.Ja chciałam przed,ale zanim sie obejrzałam brzuch był za duży,do tego problemy rożne rozniaste i juz nie dałam rady.
Przy okazji-wrzuć w koncu jakas fote🙂

Dzieki za namiar na Paulinę,juz sie z nią skontaktowałam.
Diakonka No o brzuchu nie pomyslalam 😉) Kurcze, ale to chustowe spotkanie jest dopiero w polowie grudnia, wiec sie juz chyba nie zalapie.  Co do foty, to po co mam wstawiac, skoro nic za bardzo nie widac 😉 Jogowe normalne wrzucalam w odchudzaniowym watku kiedys tam, to mozecie sobie odszukac. Jak mi cos urosnie, to zrobimy foto shooting, a tak to szkoda zachodu.

Poza tym mnie nie fascynuja ciazowe brzuchy (nawet uwazam je z nic apetycznego, a juz zwlaszcza u siebie) i nie chce robic sobie takich watpliwych "pamiatek" z tego okresu. Jeszcze 19 tygodni przede mna. Boshhhh..jak ja to wytrzymam?! Dzidzia mi pluska wesolo w brzuchu i jest calkiem mila dla mamy-inkubatora, ale mimo wszystko juz bym chciala koniec.
haha, jestes wyjatkowo antyciazowa 😀
Mi sie baaaaaardzo podobaja ciazowe brzuchy, 1000 razy bardziej niz dzieci 😀
A urosnac i przytyc trzeba, dziecko tez swoje musi wazyc. Taka kolej rzeczy, pogodz sie z tym wreszcie 😉 😀 A jak sie nie pogodzisz to na nastepne dziecko wez sobie surogatke 😀
ner Nie bedzie nastepnego, bo sobie podwiaze jajniki,  a dziecko plus wody i caly kram wazy max 10 kg, wiec wiesz 😉 :P Zobaczymy, jak ty bedziesz w ciazy :PP
teraz tak mowisz, a potem moze bedziesz druga Chylinska 😀
Skoro poki co przytylas 2,5 to przeca nic 🙂
Jak bede w ciazy to nie bede jeczec, chyba ze na kregoslup i rozstepy 😀
dea   primum non nocere
24 października 2014 19:14
ner może wcale jęczeć nie będziesz, ja nie jęczałam 🙂 no dobra, trochę na upały, od połowy lipca siedziałam w zaciemnionym mieszkaniu całymi dniami  😲
Ja się melduję po połowie zdjęć z Matką Smakoterapią i chciałabym naskrobać coś więcej,ale jestem zombiak i muszę odespać ten tydzień, codziennie po 12 godzin na planie + dojazd.
Był normalny, wegetariański i dla mnie wegański catering, a no i jadłam pyszności, które ugotowała Iwona.

kasia-pala napisz co jej dajecie do jedzenia. Je frytki ? ja dzisiaj jadłam, były pyszne i zdrowe, miedzy innymi z dyni  😉.

kotbury to tablicówka na płycie wiórowej. Później napiszę Ci więcej teraz muszę spać. Idę w ramiona Kajtka.
Dziewczyny dzięki za odzew  :kwiatek: Napiszę globalnie łącznie z odp tego co na PW było (może ogarnę). Dziecko nasze jadło to co robiłam + mięso w przedszkolu i czasem ale rzadko coś innego mięsnego u dziadków, głównie rybę. W sumie zgadzałam sie na to bo początkowo wydawało mi się, że to ja jem wbrew naturze - potem mi sie oczy otworzyły, ale dziecko miało juz nawyk jedzenia mięsa. Powoli starałam się zmniejszyć udział mięsa czerwonego na rzecz białego co się udało + to co w przedszkolu (przedszkole miało żywienie kateringowe, niestety niekoniecznie zdrowe, ale z przymusu, właścicielka wegetarianka robiła co mogła, ale... nieważne można by się rozpisywać). W pewnym momencie ok 1,5 roku temu zimą dziecko zaczęło się źle czuć, nie miała gorączki ale była osowiała, w przedszkolu i domu polegiwała. Lekarz orzekł że ok i to trwało 3 tyg. Rozmawiałam z opiekunkami w przedszkolu podejrzewając psychikę - konkretnie trójka jej przyjaciół akurat chorowała (koniec końców najprawdopodobniej była to szkarlatyna którą przeszłą lekko bo jest mega odporna). W międzyczasie wyszło w rozmowie że nasza rodzina nie je mięsa i... moje podejrzenie było takie że ktoś tam właśnie dziecku zaczął tłumaczyć że mięso trzeba jeść, jak zwykle w dobrej wierze zapewne. Wtedy dość nagle zaczeła się wykrzywiać na surówki i zajadać kotletami i o zgrozo wędliną ze sklepu. Nic nie dały tłumaczenia. Dziadkowie mieszkali razem znami 4 pierwsze lata życia dziecka. Niestety moja mama jest osobą dla której nie dać dziecku słodyczy to kara, cos dopiero teraz zaczyna do niej docierać. Te 2 lata temu kiedy się rozdzieliliśmy tzn mieszkamy przez ścianę ale osobno - Ustalilismy z dzieckiem i babcia się zgodziła, że codziennie dziecko pije świeżo wyciskane soki + je co sie daje w domu, ale bez zmuszania co do ilości, a w weekendy może jeść słodyczy do oporu (liczyłam na to że jak 5 dni nie je to się przesłodzi szybko i nie napcha się niemiłosiernie). Niestety babcia oszukiwała. Kiedy uświadomiłam dziecko z czego jest mięso, bez dramaturgii żadnej to moja mama sie na mnie zdenerwowała dając sobie chyba przyzwolenie na stanie po drugiej stronie barykady. W międzyczasie dziecko zmieniło przedszkole bo straciłąm pracę i nie stać nas było na tamto, niestety problem się pogłębił. Chwilowo tzn. ostatnie pół roku mam pracę niesamowicie czasochłonną (przez co soki robie niestety bardzo żadko i z doskoku) + druga wyjazdową dorywczą razem z mężem, co oznacza, że dziecię musi u dziadków przebywać dobę, a nawet i cztery. Do tego czasem musimy wyjechać na kilka godzin oboje. Za nieco ponad miesiąc zostaną tylko te dorywcze wyjazdy, ale oddzielić dziecka od dziadków się nie da.
W kwesti tego co my jemy: Kolorowo jest np. spagetti z sosem cukinia lub dynia + pomidory+kukurydza+groszek+nasiona+lubczyk,bazylia,rukola co tam jest - nie tknie bo niedobre, potrafi wziąć do ust i z obrzydzeniem wypluć. Usiłowałam robić różne kombinacje ale nic jej nie smakuje - nic. Jemy czasem frytki i to zje, ale no szczyt moich marzeń to to nie jest. Jak są ziemniaki np z marchewką z groszkiem i kotlet z boczniaka to liźnie ziemniaków bo reszty nie lubli (przy czym np kiedyś zjadła boczniaka myśląc że to schabowy i jej smakował i chciała dokładkę). To co zjada z warzyw wogóle to kiszony ogórek i od tego roku kiszona cukinia, bo cukinia to zło generalnie i nie jest wg córki zjadliwa, pomidory czasem i czasem papryka. Żadne kotlety z czegoś niemięsnego nie wchodzą, musi być jajko, ale bez przesady nie codzinnie (nawet kilka razy czasem sobie życzy). Owoców troche je. Kasz i sosów żadnych nie ruszy. Jadała owsiankę z owocami ale już jej nie smakuje. Zupa tylko pomidorowa z kluskami , obecność ryżu powoduje histerię, żadnej zypy z dyni, czy inne jarzynówki nie nie da rady zjeść. Zjada pierogi ruskie i naleśniki ale to też jest jedzenie na raz na czas a nie codzienne.
Moim zdaniem cos jest w głowie, coś ktoś powiedział bo ja rozumiem np że keczup ze sklepu może dziecku zmakować bardziej niż domowy, ale nie wszystko co jest poza domem jest lepsze niż domowe, bo w taką różnice smaków nie wierzę.
Tematu nie wyczerpałam nadal, mogłam coś pomieszać datami bo zapisków nie robiłam co kiedy się działo dokłądnie. Wiem że to my tu spierniczyliśmy sprawę i trzeba teraz z tego wyjść ale rady nie daje  😕
Teraz pojawił się do tego nowy problem. Podoba mi się akcja owoce i warzywa w szkole. Ale akcja szklanka mleka powoduje u mnie (mam co do mleka nie człowieczego soje zdanie niezbyt mu przychylne) palpitacje serca, przynosi ten kartonik i żąda kakaa albo i mleka samego a czasem chyba wypija w szkole. I matka kontra reszta świata, że mleko nie jest zdrowe, zwłaszcza dla niej bo ma prawdopodobnie po mnie uczulenie na laktozę. Narazie finito.
kasia-pala Kurcze, no to grubo. Trudno jest cokolwiek doradzic w takiej sytuacji. Pierwsze w oczy rzuca sie zachowanie dziadkow- z jednej strony ich obecnosc jest wam bardzo na reke, a z drugiej no coz. Widac, ze przejeli role wychowawcow-umoralniaczy, a dziecko sie zapatruje w nich, jak w obrazek. W koncu rodzice na jakims tam etapie zycia dziecka generalnie sa "be", a alternatywni i rozpieszczajacy w tym przypadku dziadkowie stanowia wygodna ostoje. Chcialabym napisac cos madrego, ale nie umiem 🙁 Nasunela mi sie tylko refleksja po ostatniej rozmowie z moja tesciowa, ktora stwierdzila "no, my bedziemy rozpieszczac wasze dziecko do bolu". Tja..zagotowalo sie we mnie, bo wiem, co to oznacza. Tesciowa je srednio 0,5 kg slodyczy codziennie (nie przesadzam!), a poza tym kromke z serem i czasami kluchowaty i miesny obiad. Fuj. I caly czas dziekuje za dystans miedzy Kassel, a miejscowoscia, skad pochodze  😉 😎

kotbury Ja mam tablicowka pomalowana plyte wiorowa i tez jest matowa! Co prawda nie w kuchni, ale zdecydowanie daje rade!!
We mnie się zagotowało od samego czytania o teściowych nieszanujących waszego zdania i zaleceń.
Pandurska, A co na to Twój mąż?
Jakby mi teściowa powiedziała, że będzie "rozpieszczać" słodyczami, wbrew naszej woli, to by nigdy w życiu Gabrysia nie zobaczyła. 😁

demon, Przypomnij kiedy i gdzie to będzie do obejrzenia. 🙂
Julie - nie każdego stać na wyprowadzkę, oplaćenie opiekunki na full etat i zerwanie końtaktu z babciami (pod kątem finansowym)

Kasia - jeżeli nie stać cię na osobne mieszkanie, nie stać cię na opiekunkę podczas wyjazdów, to ja ni widzę roziązania.
Nic nie mozesz zrobić obecnie .
Mozesz poszukać innej pracy - bez wyjazdów, albo zrezygnować z pracy i poświecić sie dziecku (jeśli cię stać).
Albo indoktrynować babcie (w raczej nie da sie)

W tej sytuacji jedyne co mozesz zrobić to dopilnować jakości posiłków (samemu robic szynki, kupować sprawdzone mięso)
Dodofon mi samej moja sytuacja wydawała się beznadziejna, ale życiowe problemy są po to, żeby nauczyć się wychodzić z szamba różnej głębokości i różnego smrodu. To szambo zrobiłam sobie sama przez własna nieświadomość i zwalanie całej odpowiedzialności na dziadków nic mi nie da - przez to przechodziłam, a mama robi tak jak ją nauczono i nie pochwalam ale poniekąd rozumiem - nie każdy harując na etacie ciężkim i utrzymując dom i pomagając dziecku własnemu musi mieć głowę do budzenia swojej świadomości w jakimkolwiek względzie - i tak widzę postępy. Usiłuję ruszyć komórki mózgowe, bo serce ruszyło i ono znalazło rozwiązanie z zachowań dziecka na które mądre książki nie pomagały więc może i tu cos się znajdzie, ale inspiracji szukam i u Was, bo jak nie tu to gdzie. Sytuacja finansowa jest taka że mamy kredyt hipoteczny na nie swój dom, bo to dobudowa do domu rodziców. Docelowo chcemy mieć swoje gospodarstwo, ale tak patrzą realnie nie jest to osiągalne. Spłata kredytu tez nie była a jesteśmy na końcówce więc różnie się w życiu toczy. Myśleć trzeba pozytywnie bo myśli kreują rzeczywistość nie? 🙂 Niemniej na pomysły i wsparcie czekam i zamierzam czytać wątek jak najbardziej i może się i po udzielać w razie jakiegokolwiek sukcesu 😉
kotbury mam szafę w kuchni pomalowaną tablicówką czarną( do zapisków zakupowych i rysunków dzieciaków) i białą nad blatem są zdecydowanie w macie. Jeśli nie chcesz głębokiej czerni, a nawet szarości to polecam Benjamina Moorea, ma cała gamę kolorów farb tablicowych.
A no i super wiadomość  z tym wyrzuceniem syfnego żarcia ze szkół. Czekam zatem na demontaż tych wszystkich automatów w Tymka szkole. Kiedy to wchodzi w życie ?

Pandurska ja czekam na fotki brzuchowej joginki. Może  byc z małym brzuchem, później będę czekała z większym i z tym ogromnym.

kasia-pala no z rodzicami trudna sprawa i nie można nic poradzić, to sa wasze relacje. Moja mama jest mięsożercą, ale nie przyszłoby jej do głowy wkroczyć do mojego domu chociażby z zupą na mięsie  😉. Nauczyła sie gotować wege dla dzieciaków.
Nie napisałaś ile córka ma lat, takie bunty się zdarzają  😉. Mój Tymek do tej pory je pewne rzeczy ze względu na nazwę  😉.Po prostu wszystko siedzi w głowie, uzależnienia, przyzwyczajenia, preferencje żywnościowe.
Moimi zdaniem powinnaś iść w jakość jedzenia, a nie w ilość. Przemycać wartościowe produkty w potrawach, które lubi i je chętnie. Naprawdę zdrowe pieczywo nie musi być ciemne, a słodkie śniadania nie muszą posiadać w sobie cukru i mogą przemycić wiele wartościowych produktów i być zdrową alternatywą dla klasycznych polskich porannych posiłków.

Julie pierwszy odcinek leci już 8 listopada na kuchnia + i nazywa się " Ugotuj mi mamo ".
Iwona czyli Matka Smakoterapia inaczej zwaną Królową Kaszy Jaglanej proponować będzie mamom nie tylko zdrowe przepisy, ale także opowiadać o zdrowych produktach, na jakich olejach smażyć, itp. I choć cała ta kuchnia dla mnie osobiście nie jest nowością to smak kotletów z kaszy jaglanej i buraków + przyprawy mnie powalił na kolana.
Słodycze bez cukru pycha. Także ja zapraszam do oglądania  nie tylko mamy, a wszystkich, którzy chcą oprzeć swoją kuchnię na zdrowych produktach. Nie wiem jak to będzie wyglądało po montażu, ale na razie jest super, szczególnie scenografia  😎.

Ja to bym chciała, żeby ktoś mi zrobił kaszę jaglaną tak, żeby to się w ogóle dało przełknąć hahaha Bo czymkolwiek tego nie doprawię, to jest dla mnie nie do zjedzenia (czyli musi być  bardzo zdrowe - to powiedzonko marki Tymek przyjęło się już na stałe u mnie w domu 😀 )
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się