Dzierzawa

A właściciel też nie powinien się za bardzo "wtrancać". Musi się liczyć z tym, że jego dzierżawca może czegoś nie umieć, nie jeździć jak mistrz świata itp. Kontrolować, ale mądrze.
Z takich powodów nie zdecydowałam się na wydzierżawienie swojego karego - a przez chwilę nawet wisiał w ogłoszeniach. Jestem psem ogrodnika 😁
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
30 marca 2016 11:31
Do dzierżawy, jak do wszystkiego w życiu, to trzeba mieć szczęście. Wtedy sukces gwarantowany 😂

Ja akurat miałam szczęście i jako dzierżawca i jako wydzierżawiająca. No może gdy pierwszy raz wydzierżawiłam Portka nie był to pełny sukces, ale koń miał się oki.
Jak się trafi fajnych ludzi, odpowiedniego konia i samemu jest się w porządku, to problemów nie ma. Tylko trafić  😉
Siodlo rzecz nabyta, mozna kupic - mozna sprzedac 😉
Siodlo rzecz nabyta, mozna kupic - mozna sprzedac 😉


O to, to! Co ja zrobię, że siodło powiedziało do mnie "mamo! nie zostawiaj mnie tu" 😀 I to idealny rozmiar na moje ukochanie i mój tyłek 😀 I to jeszcze wymarzona firma, z którą mam bardzo dobre doświadczenia. Czyż to nie przeznaczenie?

Mam pełną świadomość, że siodło jest jak buty, dopasowane do osobnika. Tylko że ja na stałe popylam w japonkach (znaczy w skokówce jeżdżę ujeżdżenie!), dajcie mi proszę choć spróbować 😀
Ależ ja nikomu do portfela nie zaglądam. Jak ktoś chce i go stać to niech sobie 10 siodeł kupi.
Mnie chodzi tylko o dopasowanie siodła do grzbietu konia i to nie zaledwie po rozmiarze łęku. Ale skoro jujkasek twierdzi, że na kobyłę pasuje to nic nie mówię.
el_infierno chwila, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam, co do tego hitu... Stajnia za 1500zł, którą opłaca dzierżawca i do tego jeździć za grosze, tak? Czy taki układ, że Ty płacisz za stajnię jakąś część?
Mnie boli, że jest mało osób, które dałyby konia w dzierżawę z przeniesieniem gdzieś daleko. Doskonale rozumiem, że jak koń stoi blisko jest możliwość nadzoru nad dzierżawcą. No i wiem, że wynika to z małej ilości odpowiedzialnych dzierżawców. Szkoda, ale to taki chyba mój osobisty ból tyłka związany z obecną (bardzo słabą  :icon_redface🙂 moją sytuacją jeździecką. 😉


mils Generalnie prawie dobrze. Chodziło o to, że ja jako właściciel konia miałam płacić prawię całe utrzymanie, ktoś miał jeździć (nie pamiętam ile to wychodził po 100zł tygodniowo?) 7 dni w tygodniu, nie dokładać się do niczego. Ktoś to chciał to dalej nazywać dzierżawą 🙂 Oczywiście w grę wchodziła tylko najdroższa top stajnia z halą, karuzelą itd, ale bez padoków. No i osoba jeździła może na poziomie brązu(może), z trenerem chciała jeździć jeśli ja będę jej go opłacała.
Na taki układ mogłabym pójść gdybym miała np chorego konia, który może chodzić tylko w określony sposób, a nie zdrowego, z którym dzierżawca może robić wszytko. Do tego w stajni, która byłaby dobra dla konia, nie dla jeźdźca.  Dobrze, że w porę otworzyłam oczy i konia nie przeniosłam. 🙂
Ja również chyba z rok szukałam konia do dzierżawy. Z tym, że z przeniesieniem ale cały koszt utrzymania i kowala pokrywał dzierżawca ( właściciel nieograniczony dostęp do konia miał zapewniony) . Chętnym dzierżawcą był dorosły, mega dobry człowiek, który sobie by odjął, a koniowi dał. Oczywiście nikt się nie trafił. Po jakimś czasie już nie miałam potrzeby szukać, przeciwnie miałam konia do dzierżawy. Z chętnych dzierżawców zgłaszały się albo bezczelne nastolatki albo panna, która dzierżawiła kiedyś konia u mnie w stajni, zrezygnowała bez słowa i "zapomniała" zapłacić za kowala.....Też nastolatka. Z resztą dalej się ogłasza, że chętna. Tak więc niepełnoletni śmieszą mnie ze swoimi ogłoszeniami "Umiem jeździć i będę dbać i kochać, a jeździć to fajnie by było za pracę, tylko  żeby dojazd był blisko albo przenieście koło mojego domu". Teraz patrzę z drugiej strony i bez umowy i płatności z góry konia nie wydzierżawię. Zazdroszczę więc tym co mieli szczęście z dzierżawą bo ja ani jako szukająca ani mająca konia do dzierżawy takowego nie posiadam.
fanelia   Never give up
30 marca 2016 14:19
Dzierżawiłam kiedyś dwa konie i trafili mi się fajni wydzierżawiający, chociaż bardzo mało ingerowali w to, co robię z koniem, ale może dlatego, że jeździłam z trenerką i chyba nie musieli się martwić o to, czy schrzanię konia podczas jazdy. Wówczas umiałam poruszać się tylko w 3 chodach i nie spadać + wyczyścić i ubrać konia 😉 Dzierżawy dały mi niesamowicie dużo, właściwie to dopiero wtedy zaczęło się moje jeździectwo "na serio".

Teraz sama jestem "po drugiej stronie" i szukam dzierżawcy na 2 dni w tygodniu i ciągle nikt sensowny 🙁 Staram się nie być wymagająca, bo sama byłam żółtodziobem, kiedy ktoś oddał mi w dzierżawę swoje konie, więc próbuję być wyrozumiała, ale... wielu osobom brakuje nawet takich totalnych podstaw w stylu: nie wiedzą, ile koń ma stępować podczas jazdy, jak wygląda poprawny kontakt, jak zakłada się siodło i kantar... ogólnie dramat. Jak już trafiam na kogoś z podstawami, że poradzi sobie bez problemu z czyszczeniem i siodłaniem to niestety nagminnie podczas jazdy jest ten sam scenariusz: kopo-łyda i szarpiące ręce w celu skręcenia lub zatrzymania 🙁 Czy nigdzie w okolicy nie uczą porządnych podstaw? I weź tu oddaj ze spokojnym sercem wychuchanego stwora 😕
Ja już nie szukam, szkoda nerwów. Zwykle kończyło się na umawianiu na próbną jazdę, na którą dotarła jedna osoba. W tej chwili na koniu oprócz mnie jeździ osoba, która chce jeździć z moją trenerką, a nie ma swojego konia.  Koń ma zapewniony ruch, ja jestem spokojna, bo wiem, że jest jeżdżony z głową, i mam tańsze treningi. I jest ok.
Ciężko jest, ale da się znaleźć kogoś sensownego 🙂 Często najlepiej szukać wśród znajomych. Ja miałam o tyle fajną sytuacje ze narzuciłam wydzierżawiającej jazdę z moją trenerką i było ok. Ale też nie brałam pełnej kwoty za współdzierżawę, tylko raczej groszowe sprawy, bardziej mi zależało zeby ktoś pomógł z moim koniem, bo sama nie daję rady czasowo z dwoma kopytnymi.
Znalazłam dzierżawce , mam nadzieje że będzie ok. Pomodle sie  🤣
Chodzi mi po glowie od kilku miesiecy temat dzierzawy konia.
Chetnie wzielabym konia, ktory moze ze mna troche poprogresowac skokowo. Chcialabym faktycznie cos pojezdzic inaczej niz jezdze w pracy.
Nie wiem natomiast jak to ugryzc. Bo nie chce komus robic konia od zera, nie chce tez uczyc konia wiekszosci rzeczy, zanim zacznie skakac. Jestem w stanie placic za wszystko w temacie konia, pod warunkiem ze bede mogla jakis dluzszy czas go uzytkowac i przygotowywac wyzej niz jest aktualnie.
Nie wiem czy to ma w ogole sens i nie wiem jak sie zabrac za napisanie ogloszenia w ogole.
Boje sie ze zostane jeleniem, ktory konia zrobi i jak kon bedzie fajny to sie go zabierze.
No i 2 sprawa. Kon musialby przybyc do Niemiec. 300km od Polskiej granicy.
Myslicie ze realne jest znalezc cos sensownego w takim przypadku?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 kwietnia 2016 15:14
KaNie: po całym dniu pracy ze szkapami jeszcze by ci się chciało na dodatkowego kunia wsiadać?
ElaPe
Jasne. Jezdzilam nawet swojego czasu tutaj prywatnego konia kolezanki. I taka jazda nie dosc ze mnie relaksowala, to powodowala u mnie spory progres.
Chetnie kupila bym wlasnego konia, ale na chwile obecna jestem zmeczona poszukiwaniem i tym ze wiekszosc dla mnie to brak chemii, a bez tego nie kupie... 🙁

Poza tym ja calorocznie jestem skazana tutaj na to samo. Jazda na hali kazdego dnia, o kazdej porze roku, schemat pracy ten sam. Tylko konie sie zmieniaja. A ja bym chciala jezdzic normalnie, w normalnym trybie dla konia, na hali, na dworze , w terenie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 kwietnia 2016 19:06
Aha. Chyba że tak. Też by mnie znudziła taka hala i hala. No ale to, że konia ci trudno znaleźć w Mekce koni i jeździectwa to trudno uwierzyć 😉.
Hej, nie wiem czy w dobrym wątku to piszę, ale czy znacie kogoś kto ma do dzierżawy konia z możliwością przeniesienia najlepiej w okolice Chorzowa (Śląskie)?

Piszę na razie tak całkiem ogólnie, bo na razie się rozglądam 😉
Zastanawiam się, co w wypadku kontuzji poniesionej nie z winy osoby dzierżawiącej w trakcie trwania dzierżawy. Przykładowo koń rozwali sobie coś w boksie/na padoku/kompletnie nie z winy dzierżawcy (wiadomo, wypadki chodzą po koniach). Czy osoba dzierżawiąca może się zabezpieczyć przed ponoszeniem kosztów leczenia w takim wypadku?
Wg Was powinny być te koszty scedowane na właściciela czy dzierżawcę?
Meise moim zdanie wszystkie koszty powinien pokrywać dzierżawca. Jeśli koń jest pod Twoją opieką to tak jakby był Twój w tym czasie. Uważam, że należy wziąć odpowiedzialność za takie przypadki.
jagoga, no ale załóżmy, że dzierżawca chce wydzierżawić konia na dwa miesiące. Płaci koszty utrzymania, 500/mc. W nocy koń poważnie rozwala się w boksie (samo życie..), potrzeba wzywać weta, szyć, a potem koń kontuzjowany przez kolejne 12 mcy. Trzeba płacić za leczenie/maści/leki. Wychodzi horrendalna kwota. W jakim stopniu powinien odpowiadać za to dzierżawca, który chciał tylko pojeździć przez te dwa mce, a przez taki wypadek nie tylko nie potrenuje, ale narażony jest na ogromne koszty leczenia nieswojego konia. A za wypadek kompletnie nie odpowiada.
Zastanawiam się nad tym mocno, bo wiadomo, że można się umawiać na gębę, ale jak już coś się stanie, to nie wiadomo, kto ma ponosić koszty.

Jak Ty byś się zachowała na miejscu takiego dzierżawcy? Wyciągnęłabyś parę tysi, aby leczyć nieswojego konia/jeździłabyś przez 12 mcy zajmować się/smarować/dawać zastrzyki? Nie wiem, może faktycznie tak powinno być. Może ktoś był postawiony w takiej sytuacji? 
Meise moim zdanie wszystkie koszty powinien pokrywać dzierżawca. Jeśli koń jest pod Twoją opieką to tak jakby był Twój w tym czasie. Uważam, że należy wziąć odpowiedzialność za takie przypadki.
  Nie calkowicie tak jest jakm piszesz.  Jesli dzierzawi sie konia od kogos i ten kon jest na miejscu wskazanym przez jego wlasciciela czyli bez przeniesienia,to koszta takiego wypadku pokrywa wlasciciel konia,ale jesli kon jest dzierzawiony z opcja przeniesienia do innej stajni,to oczywiscie koszta wypadku/kolki konia pokrywa osoba dzierzawiaca konia.  Warto jednak przed taka dzierzawa spisac umowe pisemna i ujac punkty w rzaie wypadku konia 🙄
Meise, to naprawdę zależy jak się umówisz.
Czy dzierżawa na krótko czy na dłużej. Czy z przeniesieniem czy bez.
Gdybym ja wydzierżawiała na krótko, to starałabym się przepchnąć jakiś podział kosztów. A też nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wydzierżawiam komuś swojego konia i mu mówię "no to teraz Ty się martw za co go wyleczyć, bo ja się nie dołożę".  🤔wirek:
Akurat u mnie jest trochę odwrotnie - to ja jestem właścicielem konia.
Jeśli oddaje go w dzierżawę to oczekuję, że takie koszty będzie ponosił dzierżawiący, wszak odebrał ode mnie zdrowego konia.
Dlatego właśnie są problemy z dzierżawą moim zdaniem, ponieważ jak coś się dzieje to właściciel pozostaje z problemem... Na pewno oczekiwałabym pokrycia wszelkich kosztów leczenia i taki zapis w umowie zastosowała.

Dodatkowo właśnie szukam dla siebie drugiego konia, w pełną dzierżawę najchętniej. Skoro mam jednego od 8 lat to wiem jaka to odpowiedzialność. I identycznej bym się podjęła aktualnie przy drugim. Więc w sumie wypowiadam się z perspektywy obu stron 🙂

edit. - Mam na myśli dzierżawę z przeniesieniem.
jagoga, ale moim zdaniem na tym to wszystko polega... tj skoro kupujesz konia, to bierzesz na siebie odpowiedzialność za zwierzaka - również finansową. Jeśli dzierżawca będzie chciał ponosić wszelkie koszty posiadania konia, to sobie takie zwierzę kupi - po co ma dzierżawić? Dzierżawa częściowo odsuwa odpowiedzialność finansową. Dzierżawca w razie W (własnych kłopotów, choroby konia) może zrezygnować. Właściciel już nie koniecznie...
Inaczej wygląda sprawa np. przy dzierżawie konia sportowego z przeniesieniem, kiedy to dzierżawca w 200% ponosi odpowiedzialność za zwierzaka. A skoro dzierżawca konia nie przeniósł. Korzysta z niego i ponosi wszelkie koszty a zwierz zepsuje się na pastwisku, na które wychodzi zgodnie z zaleceniem właściciela - to dlaczego dzierżawca ma kilka kolejnych miesięcy płacić za dzierżawę oraz za leczenie konia, którego nie użytkuje? A co jeśli dzierżawca ma czas i chce konia tylko na sezon letni, po czym np. wyjeżdża na studia. A zwierz przed końcem dzierżawy się psuje (na pastwisku). I co dzierżawca ma ponosić koszty leczenia?

Sama przez moment dzierżawiłam swoje konie. W umowie był zapis, że ponoszę koszty weta i kowala, chyba że coś się stanie ewidentnie z winy dzierżawcy. Tak jest moim zdaniem uczciwie.
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi, właśnie o to mi chodziło. Dzierżawa bez przeniesienia. Wypadki się zdarzają paskudne, konie potrafią się załatwić na amen na padoku. Chcę się zabezpieczyć przed taką ewentualnością i zawrzeć taki zapis w umowie dzierżawy, bo nie jestem nastoletnią kuniarką, która na ładny uśmiech chce jeździć na cudzym koniku, a w razie "w" płacz, zgrzytanie zębów, obwinianie się i przerzucanie kosztami.
Jestem dorosła, odpowiedzialna, mam mnóstwo dobrej woli i zrozumienia, ale milionerką nie jestem i nie chcę łożyć na cudzego konia, bo miałam pecha.
Co innego, gdy kontuzja zdarzy się z mojej winy.

ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
21 maja 2016 20:12
Dzierżawiłam konia długo (ponad 2 lata) na zasadzie pełnej dzierżawy z przeniesieniem. Użytkowałam jak własnego, "zarządzałam"  jak własnym i pokrywałam wszelkie koszty - utrzymania, kowala, weta, i inne. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
Ale jeśli dzierżawa jest bez przeniesienia, "nadzorowana", w sensie, że to właściciel ma głos decydujący, a dzierżawca jest tylko użytkownikiem, to nie widzę powodu, żeby partycypować w kosztach zdarzeń "pozadzierżawnych".
Gaga dokładnie o to mi chodziło 🙂
Oddaje w dzierżawę konia sportowego i dzierżawca przenosi go do innej stajni.

Tak się teraz głośno zastanawiam... Jak znaleźć fajnego konia do dzierżawy z przeniesieniem?
Właściciele nie mają takich obaw jak ja?
Meise, A zerknij jeszcze w wolnym czasie na ten wątek, bo pamiętam, że temat był tu poruszany i dodatkowo, dziewczyny wrzucały stosowne umowy dzierżawy. Choć i tak sporo od ludzi i przypadków zależy. Możesz źle trafić - a możesz też trafić np. na świeżo-upieczoną studentkę medycyny, która już nie ma tyle czasu dla swojego konia - albo na świeżo-upieczonego emigranta, który w PL bywa raz na 3 miesiące.

jagoga, Mają, mają. Przynajmniej ja mam. Tylko wszystko zależy... Czasem życie się tak ułoży, że np. właściciel konia śmiga za granicę = koń stoi, sprzedać szkoda, oddać tym bardziej szkoda. Czasami kończą się środki do życia i też coś z tym koniem zrobić trzeba... Czasami właściciel stracił serce do jeździectwa, ale też - sprzedać szkoda. A czasami właściciel konia jest zawodnikiem, chciałby pójść dalej/ albo w ogóle nadal startować, ale koń nie daje rady/już nie daje rady/załapał kontuzję. Pozbyć się? - można wydzierżawić, żeby koń nadal był "zaopiekowany", ale cieszył dzierżawcę np. terenami czy rekreacyjnymi jazdami.
 
hej, hej  😉 wiecie może gdzie szukać konia do dzierżawy z przeniesieniem...? :kwiatek:
ogłoszenia na re-volcie w tym temacie świecą pustkami.. Mam super warunki, trzy niezdatne do jazdy konie i duużo czasu w wakacje, który chciałoby się spędzić nie tylko z widłami ale też z siodłem..
mkozak przyłączam się do pytania...  🍴 ciężko znaleźć jakieś ogłoszenia w tym temacie...
dziewczyny bo ciężko coś takiego znaleźć. Mało kto ma na tyle odwagi aby oddać własnego zwierzaka w kompletnie obce ręce, w dodatku bez żadnej kontroli nad tym co się z koniem na codzień dzieje. W takiej opcji to tylko sportowe konia juniorskie chodzą, zwykłe tuptusie bardzo rzadko.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się