Wygląda to nawet fajnie,chociaż na konia też bym w życiu nie założyła, ale ja jestem szmatowym ortodoksem, z 90% końskich tekstyliów jest kompletnie nie w moim guście 😉 I firankowate nauszniki na koniu mają tyle samo estetycznego sensu co wszystkie te świecące/satynowe/welurowe/neonowe/wyszywane na 20 sposobów/diamencikowe/pociapane we wzorki czapraki, owijki czy nauszniki robione taśmowo.
W ogóle tu niezłe cuda się dzieją,
tuigpaard do skoków po ojcu z sukcesami w skokach, oto i on
😁
W sensie ja do tuigpaardów mam słabość i bym z chęcią jakiegoś przytuliła, kobyłka sympatyczna 🙂 , ale wciskanie kitu to wciskanie kitu.