Co mnie wkurza w jeździectwie?

Ok, bo ciągle wracacie do tej zen i zen. To, żeby było jasne (chociaż już pisałam) - to jest piękny przykład kreowania wirtualnej rzeczywistości. A Wy pięknie dałyście się na to nabrać 😂. Zen jest taka koffana i cudowna, że porobiła niezłe machlojki finansowe uderzające w jej własną rodzinę. A ja jestem za głupia, żeby trzymać język za zębami i patrzeć na to spokojnie. Nie chciałam wyciągać tego co zrobiła, ale chciałam, żeby zabolało chociaż trochę - tak, to było głupie, działałam pod wpływem emocji i współczucia drugiej osobie. Ale nie tędy droga, zrozumiałam później. Trzeba było tego nie pisać, zignorować itd.
Tylko wiecie, że ludzie się zmieniają? Teraz bym olała, bo kilka rzeczy zrozumiałam. To było lata temu.
O to mnie wkurza w jeździectwie - że zapomniał wół jak cielęciem był, brak tu jakiejkolwiek wyrozumiałości.
Wiecie, że 11 lat temu trzymałam Muchę bez wybiegu i tylko na owsie? Bo byłam głupia. Teraz mam stajnię wolnowybiegową z laskiem, siano non stop. Tak, tak się ludzie zmieniają. Ale nadal będą wypominać tamto trzymanie Muchy. To trochę jak z zen - było, minęło, ale nadal Was rajcuje w jakiś chory sposób wypominanie tamtej sytuacji. Po co? Nie lubisz mnie? Chcesz pognębić? Chcesz sie dowartościować, bo Ty nigdy w życiu nie  zrobiłaś błędu i jesteś taka super? Spoko, uwierz, ani mnie to ziębi ani grzeje, mam ważniejsze sprawy 🙂.
Co do mojego jeździectwa - co tu pisać, jak i tak wiecie lepiej 🙂. Śmieszy mnie tylko, że trzeba komuś wypomnieć, że jest kiepski, nie zna się itd. Wiecie co? Taka straszna jestem, ale to dla mnie zwyczajnie... niskie takie wypominanie. Bo każdy się uczy i to, że ktos czcgoś nie wie nie powinno być argumentem. W końcu tak się szczycicie, że to forum to kopalnia wiedzy. A przy takim podejściu ludzie będą bali sie pytać. Więc hipokryzja trochę jakby.
darolga   L'amore è cieco
03 maja 2020 11:45
Muchozol - tyle, że ja nie o tym. Ja o fragmencie z wyłamaną kłódką i Twoją 13-tą przeprowadzką, na którą zen odpowiedziała, że warto się zastanowić czy to nie problem w Tobie. Tu w odpowiedzi poszła lawina, że jest brzydka i nawet Twój mąż tak powiedział. Pocisk godny piaskownicy. Nie wiem co zen ma na swoim sumieniu (a każdy coś ma) i nawet jeżeli sobie coś tam nabroiła to po pierwsze - średnio mnie to interete, a po drugie - serio czujesz się w obliczu tego zobligowana do czepiania się czyjejś urody? Od wielu lat ludzie Ci mówią, że brakuje Ci niejednokrotnie empatii, kultury rozmowy czy jakiejkolwiek samokrytyki, to jest odczuwalne w każdym Twoim poście, od peanów na temat własnego ośrodka bez pensjonatu, które wyskakiwały z lodówki, poprzez posty takie jak ten ostatni. Co z tego, że zrozumiałaś, że popełniłaś błąd w utrzymywaniu Muchy bez wybiegu i teraz to rozumiesz, skoro nadal Twoje ego przekracza ponad stan faktyczny? Nie pomyślałaś, że skoro w swoim jeździeckim dorobku masz dość świeże gafy jak ta (i wiele innych), które inni mieli co najwyżej w wieku lat 14-stu o ile w ogóle - to Twoje doświadczenie i dorobek nie jest jednak tak ogromny i doskonały, a przypisywane samej sobie supermoce to dla każdego innego rzecz normalna i zwyczajna? Chcesz się rozwijać i dążysz do bycia lepszą - aspiruj i przyrównuj się do lepszych, a nie szukasz ciągle kogoś przy kim próbujesz się poczuć lepsza albo tworzysz jakiś wyimaginowany obrazek siebie przed samą sobą. Równaj się do lepszych i miej ambicję ich gonić zamiast jarać się czymś co jest oczywiste.
I ja serio wierzę, że ludzie się zmieniają, że rozumieją błędy i ich nie powielają - no ale w Twoim przypadku taka przemiana chyba nie nastąpiła biorąc pod uwagę ten dość świeży jednak wpis. Chyba, że przeszłaś przemianę w przeciągu ostatnich 2 dni - to przepraszam. Z mojej strony tyle, ale warto czasem przemyśleć słowa innych, zgodnie z powiedzeniem "jak Ci 15 osób mówi, że jesteś pijany to się połóż" czy jakoś tak. Daleko nie zajdziesz z takim podejściem, ale jeżeli Ci odpowiada pluskanie się we własnym sosie wykreowanych supermocy to w porządku, masz takie prawo, życzę udanych kąpieli.
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2761279333999144&id=357961397664295
a mnie wkurza takie cos.  nie trawie.... wrrrr...
a potem ludzie oglądają  i myślą, ze tak ma byc.
🤔 pan uczący się jeździć i pan uczący się lonżowac zajeżdżają konia?
Pomnik dla kopytnego, że ich jednak nie pozabijał🙁
Whisperer
Niezlyfilm. Ludzie nie maja wcale instynktu samozachowawczego, lub wyobrazni. Najlepsze sa rady trener. I kolo w kamizelce, ale w czapeczce  🏇
Masakra.
A w komentarzu jeszcze, że to jest powód do dumy, bo to efekt kilkutygodniowej pracy. Jakiej? Bo koń wygląda i się zachowuje, jakby pierwszy raz w życiu jednocześnie dostał wędzidło i jeźdźca, a do tego był pierwszy raz w życiu na "lonży".
KaNie, - może uznali, że tam w głowie to i tak nie ma już czego chronić 😁

Keirashara
You made my day.
Moj maz skomentowal:
"Ło panie, przecie łona jest już zajezdzona " .
🥂
Ok, bo ciągle wracacie do tej zen i zen. To, żeby było jasne (chociaż już pisałam) - to jest piękny przykład kreowania wirtualnej rzeczywistości. A Wy pięknie dałyście się na to nabrać 😂. Zen jest taka koffana i cudowna, że porobiła niezłe machlojki finansowe uderzające w jej własną rodzinę. A ja jestem za głupia, żeby trzymać język za zębami i patrzeć na to spokojnie. Nie chciałam wyciągać tego co zrobiła, ale chciałam, żeby zabolało chociaż trochę - tak, to było głupie, działałam pod wpływem emocji i współczucia drugiej osobie. Ale nie tędy droga, zrozumiałam później. Trzeba było tego nie pisać, zignorować itd.
Tylko wiecie, że ludzie się zmieniają? Teraz bym olała, bo kilka rzeczy zrozumiałam. To było lata temu.
O to mnie wkurza w jeździectwie - że zapomniał wół jak cielęciem był, brak tu jakiejkolwiek wyrozumiałości.
Wiecie, że 11 lat temu trzymałam Muchę bez wybiegu i tylko na owsie? Bo byłam głupia. Teraz mam stajnię wolnowybiegową z laskiem, siano non stop. Tak, tak się ludzie zmieniają. Ale nadal będą wypominać tamto trzymanie Muchy. To trochę jak z zen - było, minęło, ale nadal Was rajcuje w jakiś chory sposób wypominanie tamtej sytuacji. Po co? Nie lubisz mnie? Chcesz pognębić? Chcesz sie dowartościować, bo Ty nigdy w życiu nie  zrobiłaś błędu i jesteś taka super? Spoko, uwierz, ani mnie to ziębi ani grzeje, mam ważniejsze sprawy 🙂.

Śmieszy mnie tylko, że trzeba komuś wypomnieć, że jest kiepski, nie zna się itd.


Pisałam o tym wcześniej. Ludzie uwielbiają hejtować. A w internecie tym bardziej chociaż świat jeździecki jest mały to nie zawsze ta zasada działa.


Swoją drogą, skoro o tym piszesz to czuję, że jednak jest Ci przykro ze względu na opinie o sobie tutaj. Potem piszesz, że Cię to śmieszy. Warto pisać dalej i tłumaczyć się kilku wirtualnym osobom? Właściwie po co? To wciąż kontynuowanie tematu i niepotrzebnej różnicy zdań.

Zawsze jak wejdę na re-voltę to jest ktoś akurat czarną owcą kogo się "prostuje".
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 maja 2020 13:55
Muchozol, od zawsze volta pożerała szczypiorki. I dalej działa, wiec się tak o to nie martw.

Co do filmiku, to już usunięty, ale strasznie mi włączył agresora.
dar jestem chora psychicznie, stąd te rozbieżności 🙂. Bo naprawdę raz mnie śmieszy, a zaraz potem mi przykro, że człowiek może w taki sposób traktować drugiego - bez empatii, której brak mi się zarzuca 🙂.
Muchozol, "nie wytrzymie". Jesteś chora psychicznie (nie pierwszy raz na to się powołujesz). Dobra, co prawda mam alergię na ludzi pt. "Mam żółte papiery i co mi zrobisz?" ale się wysiliłam na względną neutralność
Czy to ci przeszkadza uczyć się na własnych błędach? W swoim własnym interesie?
Nie możesz popatrzeć na pewne, hm, reakcje w relacjach - jak na umiejętności?
Uczysz się "w konie". Może warto także pouczyć się "w ludzi"?
Np. nauczyć się odróżniać życzliwość od znęcania się?
Nie mam żółtych papierów, nie chcieli mnie nawet w szpitalu zamknąć. Tak gwoli sprostowania.
Na resztę cóż mam powiedzieć? Staram się. Co mi odpowiecie? Pewnie "to staraj się bardziej" 😉. Co z tego wyniknie? Nic. Bo już bardziej nie umiem. Psychiatra, leki, terapie, książki. Zacytowałabym tu pewną diagnozę, ale niecenzuralne to będzie 🙂.
Muchozol, nie chodzi o to, żebyś umiała, tylko żebyś się uczyła. Będzie dobrze.
Muchozol, najważniejsze to uczyć się, jak wspomniała halo. Obserwować schematy, w jakie się wpada w swojej głowie i postarać się coś zmienić. Bo robiąc x razy to samo możemy oczekiwać wyłącznie tyle, że x razy otrzymamy taki sam efekt. I choć wszyscy mamy tendencje by wierzyć, że jak spróbujemy x+1 raz to już się na pewno uda, to rzadko się udaje. Żeby uzyskać inny efekt trzeba jednak coś zmienić w sposobie postępowania. Oczywiście o ile Ci zależy, żeby Twój odbiór na forum był pozytywny. A myślę, że jednak każdemu na tym zależy, niezależnie od tego jak konfrontacyjny ma charakter i jak bardzo potrafi tworzyć wrażenie, że mu zupełnie wszystko wisi.

Prawda jest również taka, że wielu osób możesz nigdy nie zadowolić swoim zachowaniem. I jak wejdziesz tu za 10 lat to czyjaś niechęć do Ciebie może być na tyle duża, że i tak Ci wyciągnie historie z zen czy jakąkolwiek inną. Nie ma sensu zadowalać ludzi, którzy nigdy nie będą zadowoleni. Ale też nie ma sensu z tego powodu zniechęcać do siebie kolejnych 🙂
Jeśli uważasz, że Twój koń ma super moc, bo jest grzeczny przy opatrywaniu ran to ja nie widzę w tym nic złego. Ja się czasem cieszyłam z dużo mniejszych sukcesów i uważam, że tylko takie życie ma jakikolwiek sens. Przynajmniej dla mnie. Stale będziesz słyszeć od ludzi, że 'i z czego Ty się cieszysz', albo wprost, że 'wcale nie ma się z czego cieszyć'. I czasem nie ma sensu przekonywać kogokolwiek, że jest inaczej. Radość nie musi mieć obiektywnego i zatwierdzonego przez specjalistów sensu. Wystarczy, że jest i nie pozwól, żeby czyjaś opinia sprawiała, że będzie jej mniej.
Pewnie, że należy cieszyć się z małych sukcesów, ale też trzeba mieć do nich dystans. Nazywanie supermocą złapanie konia na padoku to brak takiego dystansu. Skoro samo złapanie jest już supermocą, to jak nazwać np. przeprowadzanie konia z punktu A do B lub wykąpanie konia? Szybko określeń zabraknie.

Ja uważam, że lepiej jest powiedzieć ostrzej a konkretnie, niż ociekać lukrem, aż mdło się od słodkości robi. 
vanille dziękuję  :kwiatek:. Uczyłam się tego co piszesz na terapiach, ale jak terapeutki mówiły - środowisko jeździeckie nie ułatwia.
U mnie czasem durna sprawa na 5 den. Tak np. z tym, że się cieszę głupotami. Jak jeszcze trenowałyśmy z Muchą, to zawsze była krytyka - że to źle, że tamto nie tak, że Mucha nie dorówna aqh. Ja się tym przejmowałam i cisnęłam tego biednego konia. Aż przegięłam i poszła na emeryturę.
Nie chciałam tak samo skrzywdzić Rozkruszka, więc poszłam w coś odwrotnego.
W tym mniemaniu utwierdziła mnie kastracja na Służewcu. Mówili o nim Miś. Jak zapytałam dlaczego, to odpowiedzieli, że on tak wszystko spokojnie daje zrobić koło siebie i taki grzeczny. No to sobie myślę - "jeśli tam przerabiają tyyle koni i mój aż ma ksywkę za grzeczność, to to chyba faktycznie jest super".
A w temacie - moja głupota mnie wkurza, że przez nią nie mogę się w pełni cieszyć jeździectwem.
trusia i znów przekręcacie, wybieracie to najmniejsze ziarnko żeby rozdmuchać. Nie. Nie złapanie konia, a udane przepracowanie traumy, że złapać się nie dał. A duuużo bardziej opatrywanie brzydkich ran na żywca.
tak  abstrahując to znam konie, ktorych złapanie wymagało  supermocy  😂 moim ulubieńcem  był  arab, do którego  trzeba było  iść  tylem  tip-topami albo położyć się  w trawie  i czekać.
dzięki  dziewczyny za to wspomnienie wieku nastoletniego, uśmiałam  się!

Keirashara
You made my day.
Moj maz skomentowal:
"Ło panie, przecie łona jest już zajezdzona " .
🥂



tez mnie to rozbawilo.  i jeszcze: "zmęcz go to jeszcze Iza wsiadzie."Zakladam, że  skoro Iza wsiadala ostatnia, bo byla jeszcze.mniej doswiadczona ...
  🙇
tak  abstrahując to znam konie, ktorych złapanie wymagało  supermocy  😂 moim ulubieńcem  był  arab, do którego  trzeba było  iść  tylem  tip-topami albo położyć się  w trawie  i czekać.


Tak mi się przypomniała sytuacja sprzed kilku dni jak nam kucyk uciekał po terenie stajni.
Za Chiny nie dało rady go złapać, 4 osoby zagoniły go w róg na padoku, jak tylko ktoś wyciągnął rękę do kantata to sruuuu... Need For Speed, nadświetlna i kucyk już jest 999km dalej  😜
Jeju- ja 3 tygodnie temu zaliczyłam kontuzję konia bo właśnie przy sprowadzaniu z kolegą dostała kobyła spierdololo i kredki we łbie. Tak, to się zdarza. Każdemu, bo konie to tylko konie.
Chodzi o to, aby tych chwil NIE CELEBROWAĆ.

Człowiek nie ma żadnych szans z biegnącym koniem, który nie chce przestać biegać. Więc jeśli takie sytuacje się powtarzają nagminnie to znaczy, że koń się NAUCZYŁ (via człowiek), że może biegać ile mu się chcę.
I sprowadzenie takiego konia "w końcu" z padoku to nie jest żadne porozumienie, supermoc, czy co tam tylko bycie totalnym końskim lebiegą.
I jak się jest totalnym lebiegą to trzeba posłuchać/poczytać/popatrzeć na mądrzejszych. A jak się ma swoją stajnię to tak dostosować warunki, żeby takich sytuacji nie generować/prowokować. Bo nauczyć łatwo, oduczyć bardzo trudno. Bo oduczyć składa się z dwóch rzeczy  - oduczyć+nauczyć dobrze na nowo.

Każda minuta spierniczania na padoku dłużej to kolejna cenna lekcja dla konia- że można... I potem lekcje oduczania trwać będą proporcjonalnie dłużej a czasem niestety- mocniej.


Ja się zgadzam z teorią, że u konia jest zawsze tu i teraz. Owszem jak się nauczy to pamięta, ale nie ma co dramatyzować i traumatyzować, że jakieś wydarzenia z przeszłości mają większy wpływ na pewne zachowania niż nasze aktualne działania. Bo idąc tym tokiem, to nigdy żadnego konia nie dałoby się odrobić, wychować, zajeździć nawet...

kotbury ogólnie się zgadzam. Natomiast jeśli piszesz o moim przypadku to było inaczej. Ale koń się łapie bez problemu 4 razy dziennie do gmerania w oku. Przy gmeraniu jest spokojny. Na tą chwilę się bardzo cieszę, bo im spokojniej to znosi tym większą mamy szansę.
Krzywdy nikomu swoją radością nie robię. Konie są bezpieczne w obsłudze. Na razie jest ok. Oko jest priorytetem.
oczywiscie ze masz rację, jednak uważam, ze supermoce polegają  wlasnie na tym, zeby przewidywać... system bramek, ogrodzen i metod, ktore uniemożliwiają  koniowi uciekanie i robienie  sobie krzywdy nawet w momencie chaosu.
ja tez sie ciesze chwila, gdy kon sam podchodzi, zamiast uciekać, celebruje to az nie stanie sie pewną  normą. tak jak napisałaś- konia jest latwo nauczyc a kazde niepowodzenie poteguje problem. to tak jak w siodle, jedni maja supermoce zwane wyczuciem jezdzieckim innym tego brakuje. jedni beda celebrowac kazdy krok stepa, a superbohaterowie, ktorzy maja to na co dzien i potrafią uznają  to za normę i beda celebrowac dopiero jak przyjada  technicznie caly parkur/ czworovok na poziomie GP.
Z trzeciej storny dlaczego nie pozwolic sie cieszyc ludziom z ich wlasnych sukcesów? 
Halo fajnie napisala o tym, jaki charakter powinien miec czlowiek, zeby dobrze dogadywac sie z konmi. Zdecydowana większość  musi kocno pracować  nad sobą i dlaczego tego nie celebrowac?

jaboosho znam kucyka, ktory zaginiony  w kozi róg  skacze przez ludzi mimo 130cm w kłębie, a nie lapany na siłę  chodzi jak pies za człowiekiem.
sama mam kobyle, ktora lapie w 5 sekund, a inni 40 minut.

troche  nie ten watek sie robi...

edit: koleżanka miala konia z tym samym problemem co Twoj muchozol i tez bylam pod wrazeniem, jak nauczyla go stac przy czynnosci, ktorej nienawidzil i radzila sobie z tym sama. kon ogromny wiec zadarcie lba wystarczylo, zeby utrudnic zabieg.
u mnie kolo stajni jest gospodarstwo, panowie czesto wyprowadzaja na padok jednego lub dwa konie w cztery osoby. zawsze prosza o pomoc, ale zawsze o to samo, zeby zagonic, pilnować, podgonic, przytrzymac, zawsze kest funkcja bramkowy, prowadzacy, podganiajacy i meneger. jak cale stado jest na dworze  ze zrebakami i jikt nie zarobil w zeby, to jest podow, zeby sie napic  🏇 wystarczyloby troche pomyslunku i mozna byloby sie napic bez okazji. oni zdecydowanie nie maja supermocy przy pracy z konmi. jednya supermoca jest przyswajanie alkoholu w duzych ilościach. mimo to celebruja  😂
whisperer13 -  :kwiatek:
kotbury - konie mają doskonałą pamięć i MOŻE tak się zdarzyć (i zdarza się), że przeszłość będzie nie do odrobienia. Wszystko zależy od przypadku - piszesz, że nie ma co dramatyzować a ja twierdze, że tak samo nie można generalizować. Niektóre zachowania da się poprawić ale koń z traumą w momencie kryzysowym przeważnie (o ile nie zawsze) skorzysta z tych gorszych doświadczeń zamiast z tych lepszych. Konie nie zapominają - tylko "wybaczają" Ewentualnie. (edit: przepraszam, zapomniałam wziąć w cudzysłów - bynajmniej nie miałam na celu "uczłowieczania"🙂 Sądziłam, że to oczywiste - sorry..
Mnie zaczyna wkurzać, że ze zwykłego wychowania konia, robi się jakąś magię i hiper osiągnięcia. Kurka, to się robi samo przy codziennej prawidłowej obsłudze konia, to są codzienne czynności, które wykonujemy, nie jakieś cuda wianki. Ja też miałam dziki, a mam miśki, a nie czuje żadnych supermocy, magicznych pyłków i ostatecznego oświecenia 🤔wirek: W zasadzie to one nauczyły mnie tyle, co ja je, nie zawsze wychodziło zgodnie z planem. Było co było, nie trafiły do mnie najgrzeczniejsze, miały już jakieś przejścia, ale relatywnie szybko udało się to ogarnąć. Jak czyszczę mojemu koniu kopyta, to nie myślę o tym, że ponad 10 lat temu zwykł mnie przy tej czynności gryźć w tyłek i woooooow teraz tego nie robi, tylko je czyszczę. Biegałam z koniem mojej mamy 20 minut po boksie z ogłowiem, dziś sam nurkuje. Tez przyszedł po przejściach i z początku nie był najmilszy w obsłudze, ale normalne traktowanie, trochę cierpliwości, konsekwencji i jakoś poszło. Jasne, tam gdzie mojego zwyczajnie zdzieliłam w tyłek, tam z tym gagatkiem musiałam x razy powtórzyć na spokojnie, ale wystarczyło obserwować reakcję i wyciągać wnioski. Tyle, serio. Pamiętam co robił, ale nie myślę o tym na codzień, tylko go obsługuje. Jak ktoś potrzebuje sobie podbijać samozajebistość i czuje dumę to spoko, ale robienie z zwykłych czynności super mocy mnie drażni. Rozdmuchiwanie tego też. Potem się okazuje, że normalne konie to jest jakieś wielkie wow, a co drugi to jest speszjal. No nie, nie jest. Przypadki skrajne i marginalne to jest zgodnie z nazwą niewielka część.
A im bardziej "rekreacyjna" stajnia tym więcej speszjali, hmmm 🙄 I zwykle winny zły sport, zła przeszłość i nie ta faza księżyca przy porodzie, a teraz je trzeba odrabiać i subtelnie dmuchać im w nosek.


Co do opatrywania ran - fucken, chyba jednak miałam spory zapas magicznego pyłku, bo mi się zdarzyło opatrywać 3 tygodniowego źrebaka z szwami, które się rozeszły, kobyły stojące jako matki, które raz na miesiąc ktoś przeczyścił, prawie obce konie (w tym jeden z kropieniem oka właśnie). Z moich obserwacji to jak bolało były względnie grzeczne, gorzej jak się zaczynały dobrze czuć, to wtedy było "spadaj!" 😁

milenka - konie nie tyle wybaczją, po prostu się uczą i przywykają. Zwierzęta uczą się w kilku trybach - behawioryzm, naśladownictwo i właśnie przywykanie. Do warunków, do traktowania. Tak jak pisałam u góry, koń mojej mamy był przejściowy, na pewno był bity. I tak, do dziś reaguje czasem na gwałtowne ruchy przesadnie, ale generalnie jest normalny. I on nie tyle wybaczył, co nauczył się tego, że nie ma sensu się bać człowieka i reagować agresją. Wybaczanie to bardzo ludzka koncepcja. Zwierzak po prostu uczy się odnajdywać w sytuacji.
Moon   #kulistyzajebisty
04 maja 2020 14:12
keirashara, amen! Polać jej!  😍
Muchozol, to nawet nie jest kwestia środowiska jeździeckiego. Świat ogólnie wielu rzeczy nam nie ułatwia (i w sumie bardzo dobrze). I można albo stawiać temu opór i uważać, że świat nas nie rozumie (i przy tym podejściu nigdy nie zrozumie) albo wykorzystać to jako szansę do pracy nad sobą. Rzeczy, które są proste i łatwo nam przychodzą rzadko cieszą albo nie cieszą długo. Zwykle im większy wysiłek tym większa satysfakcja. Brak wysiłku umniejsza znaczenia wielu codziennym sprawom. Dlatego większości osób nie będzie cieszyć to, że sprowadzą konia z pastwiska czy wyczyszczą mu kopyta i w sumie ciężko oczekiwać dzikiego entuzjazmu z tego powodu (choć byłoby pięknie się tym codziennie zachwycać 😀 ) - bo to w większości przypadków wysiłek zerowy. U Ciebie to jest duży temat więc siłą rzeczy każdy kolejny krok w dobrą stronę to mały sukces i nie uważam, że radość z tego powodu to jakaś zbrodnia.
Co do sytuacji z Muchą to zawsze będą ludzie, którzy Ci powiedzą, że coś robisz nie tak, że Twój koń jest taki, Twoje życie takie. Część z tej krytyki oczywiście jest konstruktywna i warto brać ją pod uwagę, zwłaszcza jeśli ta osoba dobrze nam życzy. Krytyka spływa na nas z każdej strony i nie sposób się tym wszystkim przejmować i wszystko uwzględniać, bo człowiek dostałby schizofrenii próbując dopasować się do wizji każdego. Moim zdaniem najlepszy filtr jest taki - pomyśleć o intencjach tej osoby. Jakie ma intencje wypowiadając tą krytykę. Jeśli ktoś Ci mówi, że Mucha nigdy nie będzie taka jak aqh (co jest oczywiste! Żaden hucuł nie będzie lepszym arabem, niż arab), że jest beznadziejna i niewiele umie to jaka jest w tym intencja? Co ma to dać? Pomijam w ogóle absurdalność samej tej opinii - nikt tu nie chce Tobie pomóc. A Ty wpadasz w mentalną pułapkę chcąc sobie i komuś coś udowodnić - kosztem konia i siebie. To nie ma sensu, bo nawet jeśli udałoby Ci się zrobić z Muchy coś zbliżonego do aqh to ktoś na ten Twój sukces albo spojrzy przez góra minutę, albo wcale. A Ty masz za sobą miesiące czy lata frustracji, katowania siebie i konia, żeby osiągnąć coś, co prawdopodobnie nie zajmie czyichś myśli nawet przez kilka minut. BEZ SENSU. Dużo szczęśliwiej jest być człowiekiem drogi niż człowiekiem celu, takim, który skupia się na tych małych, codziennych rzeczach i ma frajdę z tego co robi każdego dnia. A jak któregoś dnia dotrze do tego celu to będzie to tylko zwieńczenie pięknej drogi.
Także krytyka jak najbardziej TAK - prawdę powiedziawszy zwykle jest długofalowo dużo bardziej skuteczna i dużo więcej Ci da niż głaskanie po głowie. Po prostu trzeba wiedzieć od kogo.

keirashara, jak dla mnie to zależy. Jeśli ktoś się zachwyca tym, że koń tym razem nie wgniótł go w ścianę boksu i z tego powodu ma jakieś boskie skille no to hm... podziwiam optymizm ale chyba nie tędy droga. Ale uważam, że w przypadku, kiedy jest się z koniem w jakimś procesie, kiedy coś zaczyna się jakoś tam udawać, nawet jeśli jest dalekie od ideału to wręcz należy się tym cieszyć. Jesteśmy społeczeństwem, który nie ma już niemal żadnych powodów do zadowolenia i szukanie tego w małych rzeczach jest ogromną umiejętnością.
Teraz odezwało się kilka osób, które nie miały problemu w obejściu z rannymi/chorymi końmi. Ale wystarczy przejść się po wątkach 'ocznym' czy tym o ranach, albo jakimkolwiek innym pokrewnym żeby zauważyć, że to wcale nie jest taka oczywista oczywistość. I dużo osób ma z tym problem.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 maja 2020 14:54
milenka_falbana, konie nie wybaczają, wybaczenie to abstrakcyjny koncept
Strzyga - już edytowałam. Nie sądziłam, że "wybaczanie" zostanie odebrane aż tak dosłownie....
O "końskim wybaczaniu" mówi się przecież często - koń wybacza błędy jeźdźca. Wszyscy wiedzą o co chodzi i nikt się nie burzy, że to nieprawda 🙂 Tak,  przyzwyczaił się, nauczył ignorować "szumy", wie jakie jest jego zadanie. Mnie jednak bardziej pasuje pojęcie "wybaczania", jest pojemniejsze, mieści w sobie nie tylko suchy proces ale także końską towarzyskość, pozytywne nastawienie, chęć do współpracy z człowiekiem. Dlatego pozwólcie Drogie Koleżanki, że pozostanę przy "wybaczaniu" - wziętym przezornie w cudzysłów  :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 maja 2020 15:02
milenka_falbana, lezie akurat w koniarstwie odbierają te rzeczy bardzo dosłownie i uwielbiają uczłowieczać koniki. Co widać w tym temacie na prawie każdej stronie.
vanille, - nie no, cieszenie się z małych rzeczy jest super i to wręcz trzeba robić. Jednak między cieszeniem się z drobnostek, a dorabianiem teorii z kosmosu do zwykłych czynności jest znaczna różnica 😉

Nie uznaje opatrzenia konia za super moc, uznaje to za czynność jak każdą. Podstawy pierwszej pomocy powinien znać każdy właściciel. To, że są komplikacje oznacza, że są, no komplikacje, nie, że komplikacje są normalne. To, że się udaje to też nie magia, nie super moc, a zrzut iluś czynników.

I żeby nie było, mój koń dla mnie też jest super specjalny, cudowny i pierdzi tęczą. Dla mnie. Dla świata to jest... no koń. Bardzo zwykły i przeciętny nieparzystokopytny 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się