kącik skoków

Strzyga, człowiek ma odrobine więszy mózg, trochę inne zdolnosci poznawcze i wyciąganie wnioskó 🙂 Np. możesz je podnieść i zająć czyms innym jeśli mówimy np. o 2 latku 😀
Ale jeśli wy serio porównujecie człowieka do konia to ta dyskusja już upadla mega nisko xD
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 lipca 2024 09:35
xxagaxx, naprawdę uważasz, że dwulatek ma bardziej rozwinięty mózg i zdolności poznawcze od konia?

Widzisz, dla Ciebie dyskusja upadła mega nisko, bo widzisz inną perspektywę, która nie jest ci na rękę. A nie ma w tej chwili naprawdę wiarygodnych badań, które pozwalają określić, co tak naprawdę koń rozumie i jak postrzega świat. Jest taka bardzo ciekawa książka Fransa de Waala „are we smart enough to know how smart animals are?” I tam myślą przewodnią jest to, że my nie mamy odpowiednich metod badawczych, żeby zrozumieć zwierzęta i prawidłowo określić stopień ich rozwoju i pojmowania.
Samozadowolenie z obecnego stanu rzeczy, raczej sytuacji nie poprawi
Strzyga, nie no masz racje, konie to naprawdę dobrze rozwinięty gatunek roślinozerców, które wcale nie rozwiązują konfliktów miedzy sobą siła, brutalnosćia często i gęsto, zabijając się, odrzucując słabe osobniki.. ogiery nie walczą ze sobą na śmierc i zycie i nie próbują zabić młodych... No wypisz wymaluj normalna sytuacja u ludzi 😀

Ale no dla mnie EOT, ty udowodnilas juz tyle razy jaką masz perspektywę, że powinnam wiedzieć lepiej niż wdawac się w tak durne przepychanki 😀 Pominę porównanie dwulatka do konia, naprawdę.
Wiecie co... myślę, że koń nie postrzega uderzenia go jako najgorszego co może mu się przytrafić, kontakt fizyczny - przyjemny czy nie - jest częścią ich natury, sposobu komunikacji. To nie jak w przypadku ludzi, którzy mogą porozmawiać i wyjaśnić sobie sprawy na zupełnie innym poziomie. Używanie przemocy w kontaktach z ludźmi właśnie z tego powodu jest okrutne, zbędne. W komunikacji z koniem wygląda to inaczej bo czy nam się to podoba czy nie, to jest część ich języka.
Kto nie znajduje na swoich koniach co jakiś czas nowych ugryzień, łysych placków, śladów po zębach kolegów? I wcale nie po walce na śmierć i życie - zwykłe koleżeńskie zaczepki.
Uderzanie (w celu korekty) daje efekt właśnie dlatego, że koń taki język ROZUMIE. W sekundę możesz mu pokazać, że ma nie wchodzić na weterynarza, nie pchać się na łydkę czy nie rozpychać z dupskiem po boksie. I on ma wtedy "a, ok, ok" i tyle, nie przeżywa tego, nie rozpamiętuje. Nie przeszkadza mu to lubić dalej swojego człowieka.

Oczywiście mówię o prawidłowych korektach, a nie laniu z frustracji, którego koń nie rozumie i jest dla niego przerażające (oprócz bólu zagubienie w sytuacji).
Porównanie do ludzi nie jest trafne, nie dlatego żeby miało to być uwłaczające czy coś, ale nasz sposób komunikacji diametralnie się różni.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 lipca 2024 10:04
xxagaxx, wiesz, że ludzie też rozwiązują konflikty bijąc się? Też porzucają dzieci/starszych?
Przykro mi, że ci niewygodnie, jak ktoś się z Tobą nie zgadza, lol 🤣
A mnie bawi, że ci sami ludzie, którzy ukamieniują cię za przemoc bo sprzedaleś lepę pchającemu się na ciebie koniowi zaraz potem pójdą i będą zacałowywać pysk swojego psa w poczuciu własnej zajebistosci. Bo korekcyjna lepa jest przemocą ale buziaczki w pysk psa to wyraz miłości. Może warto by było najpierw poznać dane zwierzę i jego sposób komunikacji a dopiero wyrokować co może być przemocą lub nie.
Porównanie koni do dzieci, niech żyje revolta. Następnym razem jak mój coś odwali to zamiast krótkiej korekty dam mu szlaban w boksie, na pewno przemyśli sprawę 🤡

patat, - otóż to, konie to nie ludzie i nie myślą jak ludzie.


Dlatego kary typu zostawianie w boksie, zabieranie wody, czy inne to jest czyste skurw... w porównaniu do krótkiej korekty batem, bo zwierzak nie wie co, za co, po co, tylko cierpi. Tego bata to on chwilę później nie pamięta, po prostu złapał sygnał "nie wolno".
Dziecku jak pyskuje raczej dałabym szlaban zamiast walić z liścia, bo pojmowanie świata ma zgoła inne. Kurde no, to porównanie jest totalnie z czapy.
Strzyga, porównanie sytuacji z obrusem jest niecelne, taki obrus się po prostu zdejmuje bo dwulatek nie rozumie. Tak samo jakbyś wylała beton na padok i mówiła koniowi, że nie ma w to wchodzić. Nie, zmieniasz padok.
Strzyga, strasznie, a musialam sie na fotelu przemiescić bo uwieralo 😉

epk, no przecież obcenie babinizm kwitnie i jest modny 😀

keirashara, patat, ale co wam się nie podoba w tak doskonałym porównaniu? 🤣🤣 No ręce opadają i widać jak od razu ludzie przestają się wypowiadać, jak rozmowa sprowadzona jest do takiego dna. Ja bym z chęcią pogadała o tym, co możńa jeszcze zmienić i poprawić, aby takich akcji jak z CD nie było wcale.
Generalnie porównanie 2/3 letniego dziecka i konia jest dość trafne, bo właśnie podobnie nie trafia do nich to co się mówi 🤣🤣 tylko no jakby z racji gabarytów i wielu innych używa się raczej innych sygnałów. Dobrze przykład zmieniła kare_szczescie.
Ja już raz walczyłam o życie na sali operacyjnej po tym jak konik stwierdził że się wystraszy jak go prowadziłam. Więc sory, mówcie sobie co chcecie i porównujcie jak chcecie ale od tego momentu jak konia prowadzę to nie pozwalam na "krzywe ruszenie uchem" i nieraz koń ode mnie dostał jak przejawiał jakąkolwiek chęć wejścia w moją przestrzeń. Uważam, że nie mam dziewięciu żyć jak kot, więc nie zamierzam sześciuset kilogramom tłumaczyć, że nie podoba mi się to, co robi i że jednak mógłby na mnie się nie pchać 🙈
Co zrobię jak mnie bije dwulatek (co wcale nie jest rzadkie)? Złapię za rękę, odsunę i powiem, że to boli, za którymś razem przyniesie to efekt, ale dwulatek raczej nigdy nie uderzy mnie tak, że wyląduje z krwotokiem wewnętrznym na stole operacyjnym, więc mogę sobie na wielokrotne tłumaczenie i pokazywanie pozwolić.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 lipca 2024 11:23
xxagaxx, no ty się dalej wypowiadasz. Ale widać taki urok revolty 🤣
Strzyga, na chwile zapomniałam z kim rozmawiam 😀 Ale juz mi się przypomniało. Błędy popełniamy czasem wszyscy.

NowaJa, no właśnie z powodu który wymieniłas porównanie nie ma sensu. To ze nie rozumieją słow, a akurat już 2 latek może sporo rozumieć, to tylko jedna kwestia, ale już nawet metody poznawcze i wyciąganie wniosków będą różne u dziecka i u konia.

Ale zobaczcie, że Wy podajecie przykłady dokładnie tego o czym pisałam ja- użycie przemocy jako obrona siebie. Jeśli koń narusza moją przestrzeń albo mi zagraza- też go strzelę batem, ale nie zepnę się kiedy ktoś mi zarzuci że go "uderzyłam" - bo tak, uderzyłam, tak właśnie nazywa się ta czynność. Ja przyczepiam się do walenia batem DLA SWOJEGO WIDIZIMISIE bo konik wtedy wyżej skoczy przeszkodę, wyżej podniesie nóżkę, lepiej uniesie głowę. Wy się uniosłyscie jakbym conajmniej kazała Wam tłumaczyć konikowi który idzie na Was z zębami że tak nie można 😁 weźcie przeczytajcie jeszcze raz co napisałam, bo nie ma sensu się napalać. Ja nikogo nie zamierzam zbawiać ani umoralniac, naprawdę mnie ni grzeje ni ziębi co Wy robicie z końmi, i nie musicie mnie do niczego przekonywać, ani ja Was. To są moje luźne przemyślenia i naprawdę nikomu nie musi się od nich w dupie zagotować, można spokojnie przejść obok i żyć dalej 😉
rudziczek   Małe i duże.
26 lipca 2024 12:38
wilannSama używasz słowa UDERZENIE kiedy uważasz, że wolno użyć siły i słowa WALENIE, kiedy Twoim zdaniem użycie siły jest zbędnym okrucieństwem. Ja nie lubię słowa UDERZENIE, bo jak dla mnie sugeruje wyładowywanie emocji. Zgadzam się, że będą ludzie, którzy będą pudrować słowem KOREKTA swoje wyładowanie się i frustrację, ale dla mnie właśnie to, że nie gadamy o BICIU, WALENIU, JEBNIĘCIU, STRZELENIU, TRZAŚNIĘCIU, NAPIEPRZANIU itd. oznacza, że rozumiemy słowo KOREKTA jako celowe działanie w uzasadnionym przypadku w sposób pozbawiony emocji.
Innymi słowy: mam wrażenie, że części antagonistów w tym sporze chodzi o to samo, ale przepycha się o znaczenie pojedynczych słów.

Sory, ale lekkie UDERZENIE konia, żeby go uczulić na działanie łydki, nijak się ma do uderzenia dwulatka, żeby nie ściągał na siebie obrusa i wszystkiego co jest na stole. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to raczej się nie dogadamy.

Byłam kiedyś na wykładzie instruktorki metody Parelliego, która najpierw bardzo długo wywnętrzała się, że konia nie można absolutnie bić batem w trakcie jazdy, a potem zaproponowała jako metodę oduczenia podskubywania konia przy czyszczeniu walnięcie tego konia łokciem lub rączką sticka w nos. No kurde- czyli jak szkolimy konia z siodła, to nie można mu tym strasznym batem sprawić bólu, a jak szkolimy go z ziemi, to już możemy mu sprawić ból łokciem albo magicznym carrot stickiem? Dlatego lubię słowo korekta- koryguję łokciem konia, który chce mnie ugryźć, koryguję konia, który nie czuje się zobowiązany, żeby zareagować poprawnie na łydkę.
wilann, a ja Cię odpowiem z perspektywy instruktora rekreacji jak wygląda to „jeżdżenie bez bata, bo jak koń nie odpowiada na pomoce, to nie jest to dla mnie zagrożeniem”. Jesteś osoba dorosłą i zakładam, że jeździsz przynajmniej w podstawowy sposób (przemieszczasz się względnie poprawnie w trzech chodach). Konie rekreacyjne to najcudowniejsze stworzenia, naprawdę, żaden inny „typ” koni nie ma takiej cierpliwości i wyrozumiałości. Tylko że one, dokładnie jak każde inne zwierzęta, również próbują przesuwać granice, robią to po prostu znacznie wolniej i mniej ekspresyjnie. Zwróć uwagę, czy osoby wsiadające po Tobie (tego samego dnia/na drugi dzień) nie muszą konia skorygować, niekoniecznie przy użyciu bata - bo to zależy od konia - ale np. Poprzez bardzo konkretną jazdę. I będę dosadna, to Twoja wina, być może wina jeszcze kilku osób podobnie podchodzących do sprawy. Wiesz czym się kończy brak odpowiedzi konia z siodła? Tym, że nagle jeźdźcy są zostawiani przez konia na płocie, że spadają na niskim krzyżaku w drągi i łamią sobie ręce, kręgosłup lub obijają nerki, że koń robi nagłe zatrzymania do stój albo zwroty o 180 stopni, a ludzie nabawiają się traum. I z końmi rekreacyjnym jest niestety tak, że na korektę musi wsiąść co jakiś czas instruktor albo ktoś po prostu lepiej jeżdżący, musi dokonać szybkiej korekty - i wtedy wchodzą właśnie te trzy szybkie, bo nie można sobie pozwolić na to, żeby koń rekreacyjny zrobił weekendowemu jeźdźcowi krzywdę, bo to są często także dzieci i osoby starsze. A wierz mi, gdyby to był np. Mój koń, na którego wsiadam tylko ja i powiedzmy trener, to na pewno przepracowałabym to powoli, bo wiem, że w tym czasie nie zrobi nikomu innemu krzywdy. Rekreant nie ma czasu na przepracowanie, on musi wiedzieć, że nie może czegoś zrobić i koniec, choć sama niejednokrotnie byłam z tego tytułu zła (*nie mówię tu o laniu koni!).
Zarówno obsługa z ziemi, praca z ziemi jak i jazda się finalnie łączą, bo koń przesuwa granice z każdej strony. I teraz przytoczę bardzo przykra sytuacje - kobyła prawie 30 lat, po jakichś 2 latach wykupiona z rekreacji przez kobietę 40+, która pozwalał jej na wszystko i z ziemi, i z siodła, została w pensjonacie w tej samej stajni po zakupie. Kobyła chodziła kiedyś jakieś nieduże zawody skokowe, ale głównie była klaczą hodowlana w stadninie państwowej, lekko chamowata w obsłudze, ale pozwalająca przy sobie wszystko robić i znająca podstawowe zasady, do czasu, suprise, zmiany właściciela. Zaczęła się wpychać na człowieka, ogółem lubiła iść taranem (osobiście skonczylam z czarnym, zbitym kolanem, bo wlazła mi na nogę gdy prowadziłam ją na uwiazie, bo miała gdzieś kuksańce w bok, żeby się odsunąć). Jakieś 1,5 roku po zakupie koń wpadł galopem w zamykaną przez pracującą w stajni, doświadczoną dziewczynę na wpół otwartą bramkę, bo ona stwierdziła, że idzie taranem do stajni, gdy był sprowadzany inny koń, gdzie doskonale znała zasady panujące w stajni, bo mieszkała w niej od kilku lat. Kon połamał żebra i miał krwotok wewnętrzny, chyba nawet wet nie zdążył dojechać, umarła w męczarniach. Bardzo nieszczęśliwy wypadek, tylko pytanie - z czego wynikający? Wielokrotnie były takie sytuacje, ale klacz się zatrzymywała i czekała na swoją kolej, ewentualnie delikatniej (nie z galopu) próbowała wypchać do wyjścia.
Jak mówię, konie rekreacyjne są cudowne, weźcie jednak poprawkę na to, że nie są tak dominujące jak większość koni sportowych, które muszą mieć ducha walki, żeby rywalizować. Ja jestem czystym rekreantem, nie bawi mnie sport, ale miałam doświadczenia także z końmi typowo sportowymi, także sama bywałam na dłużej trwających treningach sportowych - to jest niebo a ziemia. Te konie reagują nieporównywalnie szybciej i jakiekolwiek gapiostwo może być opłakane w skutkach.
Większość osób jeżdżących w rekreacji nie potrafi egzekwować - pomimo, że się im o tym mówi i tłumaczy dlaczego należy to robić - prostej konsekwencji, typu cofanie konia robiącego kroczek do przodu przy szykowaniu do jazdy, nie pozwalanie na jedzenie trawy przy prowadzeniu itd. I też podkreślę, że mówię tu o rekreacji nie typowo patologicznej, tylko takiej, gdzie w szkółce uczysz się prawidłowego działania pomocy, konie wychodzą na pastwiska, nie chodzą zbyt dużo względem swoich sił, są dobrze odżywione, widują weta i kowala regularnie itd. Rekreacja zawsze jest tym kontrowersyjnym ogniwem, bo konie nie są dobrze jezdzone siłą rzeczy, z racji że służą do nauki jazdy - a gdzie się człowiek musi nauczyć jeździć. A z mojego punktu widzenia jest najważniejsza, bo jest fundamentem i początkiem dla dalszego rozwoju zarówno jeździeckiego, jak i okolokonskiego prawie każdego człowieka (może poza milionerami i dziećmi zawodników).
Konie posługują się mowa ciała. To my musimy umieć ją odczytywać. Ci wszyscy „zaklinacze”, których podziwiamy, bo wyprowadzają konie nadające się już tylko na hak ze względu na to, że są bardzo niebezpieczne dla otoczenia i siebie samych, to myślicie, że na czym bazują? Oczywiście, że na mówię ciała. I dlatego jest ich mało, bo ludzie niezbyt dobrze czytają mowę ciała właśnie z racji tego, że porozumiewają się przede wszystkim słowami.
rudziczek   Małe i duże.
26 lipca 2024 12:52
Dreamer113 TAK!
Od siebie dodam:
Nie wolno BIĆ koni w sporcie, żeby miały lepsze wyniki, ale wolno je bić, kiedy uczymy je, żeby były dla nas bezpieczne w obejściu? To, może trzeba przestać krzywdzić konie statusem zwierzęcia domowego i wypuścić je wszystkie na wolność. Skoro trzeba je bić, żeby nie zrobiły nam krzywdy...
PETA w stajniach IO jest wcześniej niż jakieś konie się pojawią 😉 a organizatorzy pewnie nawet o tym za bardzo nie wiedzą...
Nevermind   Tertium non datur
26 lipca 2024 15:26
Strzyga, w punkt.

xxagaxx, wiesz na czym polega porównanie w ogóle? Jak powiem, że piasek się lśni jak złoto, to będziesz zła, że nie jest ze złota?

Porównanie miało tylko na celu uświadomienie nam siły słowa ,,uderzenie”. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli nawet to Cię bulwersuje, to znak że chyba coś jest nie tak.

Jeśli chodzi o agresję u koni to radzę poobserwować sobie konie w większych stadach. U ogierów ,,w dziczy” również zaobserwowano, że jest więcej straszenia i grożenia sobie niż faktycznej walki. Jak będzie jedno spięcie to już dużo. Ostre walki są rzadko, jak oba są bardzo zacięte.

Więc cały Twój wywód jest ogólnie trochę ni w pięć ni w dziesięć. Ani nie dotyka tematu porównania, które tak Cię irytuje, ani niczego nie dowodzi. Bo nikt tutaj nie powiedział, że koni nie wolno bić - tylko jeśli już się to robi i uważa za rzecz w 100% okej, to powinno umieć się to nazwać po imieniu. Uderzyłem/am konia.

Albo umiesz się do czegoś przyznać, albo jednak nie czujesz się okej z tym co robisz.

Arimona, niestety. W sporcie źle się dzieje, a zaprzeczanie, że w sporcie źle się dzieje rzutuje negatywnie na całe jeździectwo. A tutaj niestety jest wiele osób, które lubią robić burzę bo ktoś śmiał wspomnieć, że w sporcie nie jest kolorowo.
Nevermind, ale "korekta" i "uderzenie" to też różnica we włożonej sile. Nie wiem jak inni tutaj, ale ja kupując baty testuje je na swojej nodze. I korekty np braku reakcji na łydke to jest bardziej upierdliwe jak mucha dotykanie batem, koń to poczuje, tak jak czuje ugryzienie komara albo że mucha po nim łazi. Jak masz niezbyt sprężynujący bat i dotykasz za lydka dwa razy szybko, to serio nie trzeba wkładać żadnej siły. To samo ostrogi, szybkie, krótkie puknięcie z dwóch wyjeżdżając z narożnika to nie jest to samo co kopanie ostrogami.

Oczywiście są jednostkowe przypadki, gdzie konia uderzam batem/ostroga tak, żeby zabolało, ale to po braku reakcji na delikatniejsze sygnały i dlatego, że ma pomysł, który się zaraz skończy źle dla mnie, dla konia, lub dla obu z nas, bo konie niestety nie myślą abstrakcyjnie i nie rozumieją, że jak np wywiozą mnie do stajni przez wykopy gdzie są kładzione rury to z wykopu wyciągnie je bakutil.
sorki dziewczyny ale jesteście jakimiś językowymi freakami 😜😜 mam wrażenie, że wszyscy tutaj mówią o tym samym, tylko próbujecie wymusić używanie waszych pojęć... odnosząc się to waszych przykładów do ludzi (których nie jestem fanką btw), może oświecicie nas jak na koński świat przenieść "danie klapsa dziecku"? bo zgodzicie się, że w mowie potocznej jednak zupełnie inną wymowę ma bicie dzieci, a inną dawanie klapsa...
Nevermind   Tertium non datur
26 lipca 2024 16:29
karolina_, Nevermind, ale "korekta" i "uderzenie" to też różnica we włożonej sile. Kotbury (od której tutaj dyskusja się zaczęła) określiła jako korektę również sytuację ze Skrzyczyńskim - a siły było tam sporo. Z resztą sama mogę podać od ręki przykłady poprawnej korekty, gdzie trzeba było użyć sporo siły. Korekta poprzez uderzenie istnieje i może być zarówno lżejsza jak i mocniejsza.

Nie chodzi mi tutaj o to, że korekta jest zła i buuu albo że jedyna istniejąca korekta to bicie. Korektą może być też cofnięcie konia dwa kroki, przesunięcie.. No w zasadzie cokolwiek.

I powtarzam - wbrew temu na co już się nakręca 3/4 wątku NIKT nie sugeruje, że konia uderzyć nie wolno. Tylko jak już uderzasz, to miej odwagę to nazwać po imieniu.

Edit
kamcia665, w mówię potocznej to wszystko ma inne znaczenie. Jak dziecko naprawdę dostaje klapsa, to obecnie rozpatruje się w kategoriach bicia. Ja też grożę niektórym gagatkom, że je pouduszam i pozabijam, ale to chyba nie czyni mordu mniej poważnym 😉
Nevermind, my sobie możemy nazywać po imieniu, natomiast nie wiem czy dobrze jest to robić publicznie, bo obraz jeździectwa już jest zły, a szeroka publika nie rozumie jednej rzeczy - jak pancia nie może się doprosić żeby pies nie łapał ludzi za nogawki, albo nie ujadał na gości, to go bierze na ręce i trzyma, albo zamyka w pokoju. Konia w takich sytuacjach nikt siła samego trzymania nie utrzyma (ani nie utrzyma się na górze jak koń naprawdę postanowi się pozbyc balastu) stąd takie narzędzia (wędzidło, bat, ostrogi, ale też kolec czy łańcuszek), żeby jednak można się było doprosić, żeby w sytuacja w miarę możliwości nie eskalowala i żeby można było konie ogarniać subtelnymi sygnałami. Gdyby moje rozpuszczone koty miały siłę konia, to też by albo były "korygowane", albo po ich zabawach ze mną brakowałoby mi już większości kończyn.
kamcia665, bo jak nie ma do czego się przyczepić to trzeba chociaz do form językowych 😁
Nie piszmy publicznie ze bijemy konie bo obraz jeździectwa jest zły.
Nie wierze w to co czytam.
🤢
Taki post mi się na fb wyświetlił:

https://www.facebook.com/share/r/zjqwDwFrnnvZBued/

Oczywiście można znaleźć komentarze jak tak można konika bić
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 lipca 2024 20:26
Rozumiem użycie bata w sytuacji, kiedy koń stanowi dla mnie zagrożenie. Nie odpowiadanie na pomoce nie stanowi zagrożenia dla mnie. Jeżdżę bez bata. Co prawda jestem tylko laikiem rekreantem.
wilann, w teren też jeździsz bez bata? I co zrobisz, jak koń nie odpowie na łydkę (palcat też należy do pomocy), gdy będziesz musiał pokonać ruchliwą drogę, albo jadąc w zastępie na końcu tylko twój koń nie będzie chciał przejść przez tory? Będziesz go prosić, czy też powiesz ,,ok, to sobie stój, póki pociąg/tir nas nie rozjedzie"?
Już nie mówiąc o tym, że wiele sytuacji niebezpiecznych eskaluje z takiego sobie nie odpowiadania na pomoce. Często wystarczy na początek korekta głosem czy puknięcie bacikiem za łydką, ale jak już koń wchodzi na łeb, bo mu się na to pozwala, no to kończy się grubszą akcją.
keirashara, tak i to jest kolejna rzecz, której szeroka publika nie rozumie. Powinna być mega ścisła kontrola wewnętrzna w branży jeździeckiej z nakładaniem wysokich kar finansowych włącznie, a na zewnątrz wychodzić tylko to, co w zasadzie ląduje w prokuraturze lub sądzie cywilnym, lub otrzymuje kary urzędowe (bo jeździectwo to też wielka szara strefa podatkowo/płacowa i kiedyś takie pewnie będą). Czyli np. oficjalny monitoring/ oficjalne filmy + zakaz filmowania po kątach to nie jest taki głupi pomysł, mimo, że FEI chyba kierowała się bardziej opłatami za prawa autorskie jak to wprowadziła na dużych zawodach.

Po prostu jest pewien poziom kompetencji potrzebny żeby pewne rzeczy ogarnąć. Brzydko porównując, nie da się w tej chwili wynaleźć nowego leku na raka (czy inna poważna chorobę) nie zabijając po drodze zwierząt laboratoryjnych, nie mamy takiej technologii. To nie znaczy, że musimy epatować filmami z ostatnich chwil szczurów pod szpitalami. Natomiast ktoś, kto w laboratorium ze zwierzętami pracował pewnie miałby to i owo do zaproponowania co można zrobić, żeby było lepiej. Stąd kontrola wewnętrzna nie jest głupia, o ile nie odbywa się na zasadzie że ręką rękę myje. Na pewno dużo bardziej produktywna niz dym w internecie, bo szeroka publika nie odróżnia filmu z Daria Kobiernik od tego co nakręciła TV2 u Helgstranda, albo co ostatnio wypłynęło z Charlotte Dujardin.
Nevermind   Tertium non datur
27 lipca 2024 00:11
karolina_, tylko że właśnie w jeździectwie ręka rękę myje, a kontrola jest dziurawa. I dlatego robią się afery i wypływają firmy. A wszystko podsyca to, że oficjalnie podobno koników się nie bije. W rzeczywistości się bije - i wtedy kiedy trzeba, i nieraz przesadnie. Dopóki bicie koni będzie tematem tabu, to organizacje typu peta przy każdej aferze będą mieć argument, że cała etyczna jazda to ściema - bo to że koni można nie bić to jest ściema.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się