Sprawy sercowe...

Wichurkowa, no to teraz tylko, zeby nie chcial wrocic.. Tak jak napisala Halo, zrob ufff i zacznij zyc!
Dekster, Ty serio? Skąd wiesz, że nie przeszły? A po za tym to nie trzeba się z agresorem spotykać, żeby chamstwa unikać.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
05 maja 2015 19:43
yegua, mi sie wydaje, ze Dekster pisala bez ironi, ze  naprawde duzo dziewczyn tutaj swoje w zyciu przeszlo, 'bylo tam' i moze podzielic sie doswiadczeniem- madroscia zyciowa.
A nie ze glupie laski, co one wiedza o zyciu, tylko sie wymadrzaja 😉
To chyba było w odniesieniu do mojej wzmianki o mądrych tutaj kobietach. :kwiatek:
yegua, chyba źle zrozumiałaś Dekster.
Mądrość w temacie faktycznie płynie z doświadczeń na własnej skórze/sercu, a naprawdę mało kto ma szansę zaliczyć wyłącznie pozytywne doświadczenia(a w zasadzie - jedno, jedyne pozytywne doświadczenie aż po grób).
Czyli - każda z nas przeżyła to i owo - to teraz mądra.
Ale to nie jest tak, że koniecznie trzeba wszystko na własnej skórze. Czasem trafna rada na czas się Bardzo przydaje, czasem strąca "złe" okulary z nosa.

Ech, dawno temu miałam strasznie skomplikowaną sytuację i wtedy nie było nikogo, Nikogo 🙁 mądrego, kto potrafiłby doradzić, wszyscy byli równie bezradni/zdezorientowani jak ja. Podjęłam wtedy decyzję, ale do dziś nie wiem, czy była słuszna = nie wiedziałbym dziś jak doradzić komuś w analogicznej. Kompletny pat.

Opisywane tu ostatnio rozterki, choć bardzo przykre, nie są jednak tego typu (że nie wiedzieć co), ta wiedza jest powszechna w narodzie 😀
Wichurkowa, nie zazdroszczę sytuacji. I tego, ze kochasz go. Bo to mega trudne. Milosc to cos niewytłumaczalnego... Niestety. Ściskam.
Wichurkowa, bardzo dobrze ujęła to Halo - zostałaś zręcznie uzależniona.
chryste, ja nie wiem co się z tymi facetami dzieje... chyba z ludźmi ogólnie... manipulacje, gierki, przyjemność czerpana z krzywdy osoby, którą się teoretycznie "kocha".
przechodziłam przez coś podobnego, ciągnęło się to za mną jak smród 3 lata... superinteligentny facet, niesamowicie umiejętny manipulator (zresztą, na tym zarabiał). nie potrafię tego zrozumieć JAK, bo uważam się za równie mądrą i świadomą osobę, ale dosłownie, bawił się mną jak chciał. z perspektywy czasu nie mogę uwierzyć jak bardzo jednym zdaniem był w stanie na mnie wpłynąć: na moje plany, nastroje, samoocenę, humor. W jednej chwili byłam najwspanialszą kobietą jaką zna, mądrą, samodzielną, piękną, zaradną, zabawną, z którą chce być, zamieszkać, wyjechać, żeby za chwilę zmieszać mnie z błotem. absolutnie wulgaryzmów wobec mnie nigdy nie używał- stosował bardziej wysublimowany terror psychiczny. potrafił jednym spojrzeniem, jednym zdaniem zrównać mnie z ziemią. wszystko było moją winą, ja niczego nie rozumiałam, ja gadałam głupoty. ja za dużo pytałam, ja za dużo mówiłam, nie tak usiadłam, niegramatyczne zdanie skleciłam, zrobiłam błąd po włosku, oj angielski też ci się pogorszył, chyba Ci się przytyło, jesteś głupia bo jesteś weganka. masz za dobry kontakt z siostrą, po co Ci rodzina? rodzina to zło, ja ze swoją zerwałem kontakt i to jedyna słuszna droga. a po co się przeprowadzałaś, takie nudne miasto, a ten tamten to twój ex kochanek pewnie co? nie usmiechaj się tak do nich, czemu go podrywasz... itd. Nie pytaj mnie o to, nie pytaj o tamto, nie Twoja sprawa, nie mów do mnie.
tylko, że jemu nie sterydy zlasowały mózg, a pogoń za władzą i pieniądzem i przerośnięte ego.
ja po prostu pewnego dnia, najpierw przepłakałam dwie godziny sama w pokoju (podczas gdy on siedział w pokoju obok), a potem spakowałam walizkę, zadzwoniłam po taxówkę i wyszłam. on nawet na mnie nie spojrzał, nie powiedzieliśmy sobie do widzenia. skasowałam wszystkie jego numery, wszystkie kontakty, wszystkie zdjęcia. podziękowałam w duchu za doświadczenie i odcięłam grubą krechą. chociaż ojj jeszcze długo, długo po tym miałam takie czucie, że gdyby zadzwonił, przeprosił, powiedziałby, że się zmienił i żałuje to ja bym mu się głupia w ramiona rzuciła :/ na szczęście teraz już na 100% nie.

Wichurkowa, trzymam kciuki i wiem, że sobie dasz radę... wyciągnij tylko proszę jak najwięcej wniosków z tej lekcji! nie żałuj, nie ma czego. wiem, że łatwo się mówi, ale naprawdę. ja też nadal czekam na cud i wiem, że on kiedyś nadejdzie 😀
Wichurkowa, . absolutnie wulgaryzmów wobec mnie nigdy nie używał- stosował bardziej wysublimowany terror psychiczny. potrafił jednym spojrzeniem, jednym zdaniem zrównać mnie z ziemią. wszystko było moją winą, ja niczego nie rozumiałam, ja gadałam głupoty. ja za dużo pytałam, ja za dużo mówiłam, nie tak usiadłam, niegramatyczne zdanie skleciłam, zrobiłam błąd po włosku, oj angielski też ci się pogorszył,


O obraz mojego męża. Nie polecam. Ja wyrosłam i zaczęłam miec w d.pie.
Przestał mnie atakować gdzieś z 2 lata temu - gdzie na każde takie hasło zaczęłam odpowiadać: tam są drzwi - zostaw klucze, jak ci nie pasi to vłala, to do mnie? I jeszcze tu stoisz? Wypad
kujka   new better life mode: on
05 maja 2015 21:28
Wichurkowa, popieram wendette w 100%!!!
A jak mu przyjdzie do glowy jakis powrot czy cos w tym rodzaju to ZABRANIAM!!! Kategorycznie Ci zabraniam otwierac drzwi takiemu terroryscie!
Wichurkowa dziękuj Bogu, że sobie poszedł. Ja też mogłabym napisać "byłam tam" i to jest miejsce, z którego w pewnym momencie bardzo, ale to bardzo chce się wyjść. Teraz możesz sobie normalnie ułożyć życie ze świadomością tego, że zasługujesz na szacunek, a nie na pomiatanie i wyzwiska.
Averis   Czarny charakter
05 maja 2015 22:08
Też tam byłam. Straszne miejsce. Biegnij przed siebie i nie oglądaj się na niego.
Dodofon, ile razy Cię czytam, to zadaję sobie pytanie - dlaczego? Dlaczego jesteś z takim człowiekiem? Naprawdę życie pod jednym dachem z kimś takim daje jakiekolwiek profity? Warto marnować całe lata na coś takiego? Przecież nikt Ci ich nie odda. Naprawdę wystarcza Ci, że człowiek, który jest Twoim mężem Cię nie atakuje? I że osiągnęłaś coś tak podstawowego to po tylu latach walki?
yegua, chyba źle zrozumiałaś Dekster.
Całkiem źle.Wiecie o co chodziło,że prawie każda z nas na jakimś tam etapie życia trafiła na :palanta,kretyna,ku*wiarza lub ideała,który jej nie chce.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 maja 2015 07:39
flygirl, bardzo mi przykro z zaistaniałej sytuacji. Równo rok temu byłam w niemal identycznym położeniu: facet, który wydawał mi się miłościa mojego życia, najwspanialszy, najczulszy, najlepszy na świecie .. i coś nie pykło.

I wiesz co? To mega boli, myślę, że Ciebie jednak o wiele bardziej niż mnie. I można pisać, że rozumiem, że wiem, że coś tam.. sama ze sobą musisz niestety to przeżyć, nikt nie zrobi tego za Ciebie. Sama musisz się z tym zmierzyć i się w koncu podnieść. Ale wiesz co? Za kilka miesięcy pomyślisz "jezzzu jak mogłam być z takim frajerem". I powtarzam to każdej swojej koleżance, którą rozstaje się z chłopakiem i żadna w to nie wierzy. A później dostaje smsa "miałaś racje!" 😉

Ja tak miałam, zwłaszcza, że beszczelnie potrafił mi się pojawić bez zapowiedzi w pracy. Za pierwszym razem był dramat, wyglądał fantastycznie i przyprawiał mnie o palpitacje serca. Za drugim razem pojawił się u mnie w pracy, aby mi powiedzieć, poprosić abym nie pokazywała na fejsbuku jakie mam fajne życie (żebym nie pokazała, że mam przypadkiem nowego faceta). Wyglądałam wtedy jak milion $ i jak go zobaczyłam pomyślałam "o matko, jaki biedny, niepewny siebie chłopec". Nawet mi serce mocniej nie zabiło. Trzeci raz się pojawił na początku marca. Wtedy wyglądałam jak 2 miliony $ i nawet mi brewka nie pykła. 😉 I pomyślałam sobie "kiedyś Cię kochałam najmocniej na swiecie, kiedyś byłes moim ideałem, miałeś cudowny charakter i ta pewność siebie. A dziś.. my się w ogóle znamy?" Byłam uśmiechnięta, miła i dostał buziaka na pożegnanie. A teraz mam ochotę zadzwonić i powiedzieć "hej stary! Dzięki za wszystko! Gdyby nie to nie byłabym w tym zajebistym miejscu, w ktorym jestem teraz!".
szafirowa, flygirl, halo, Dekster, aaa, ok, już rozumiem. Dzięki 🙂
JARA, sama prawda.
Też tam byłam. Straszne miejsce. Biegnij przed siebie i nie oglądaj się na niego.
Dodofon, ile razy Cię czytam, to zadaję sobie pytanie - dlaczego? Dlaczego jesteś z takim człowiekiem? Naprawdę życie pod jednym dachem z kimś takim daje jakiekolwiek profity? Warto marnować całe lata na coś takiego? Przecież nikt Ci ich nie odda. Naprawdę wystarcza Ci, że człowiek, który jest Twoim mężem Cię nie atakuje? I że osiągnęłaś coś tak podstawowego to po tylu latach walki?


Averis, masz rację, ale mam też zobowiązania wobec dziecka.
Wyrywanie dziecka, walka o nie, wojna, nie wchodzą w grę. Ja doskonale wiem, jakby się to skończyło - kilka lat kompletnego rozpierdzielu.
Nie jestem na to przygotowana.
Poza tym ja nie walczyłam - bo ja nie walczę. Olewam. I stać mnie na to olewanie i własne życie - pod kątem zarówno psychicznym jak i finansowym.

JARA  😍  😍  😍
Flygirl ja już miałam mieszane uczucia przy Waszym powrocie. Jakoś tak... no miałam wrażenie, że to nie pyknie :/ Trzymaj się mocno  😀 Jak Ci będzie smutno to ponapalaj się na Olliego  😎
Dodofon z jednej strony można to zrozumieć, ale z drugiej nie obawiasz się, że takie relacje między rodzicami odbiją się na dziecku? Nawet jeżeli ojciec jest w porządku wobec niego, to nie jest wobec Ciebie, a Twój syn to widzi i nie dostaje prawidłowego wzorca. Przynajmniej tak można wnioskować z tego, co opisujesz.
Moi rodzice się rozwiedli, ale postanowili dla naszego dobra mieszkać pod jednym dachem. Z tym, że na dwoch piętrach. Sytuacja totalnie bez sensu. Dzieci wszystko widzą, czują, wyciągają wnioski. Naprawdę nie sądzę, by w ten sposob unikało się emocjonalnej rozpierduchy 🙁
Miałam nic nie pisać ale widzę ze nie jestem jedyna więc aby Was wesprzeć napisze iż zakończyłam 2 letni związek i po 3 tygodniach odchorowywania czuje SPOKÓJ i Wam tego życzę.
Róbcie dużo dla siebie : ja chodze na solarium, zmieniłam prace , poszłam do fryzjera , zrobiłam dwa wypasione tatuaże, zapisałam sie z powrotem na siłke i myśle tylko o sobie. Bardzo pomaga 🙂

A facet, będzie następny.....a moze i następny 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
06 maja 2015 14:50
[quote author=Murat-Gazon link=topic=148.msg2351384#msg2351384 date=1430901934]
Dodofon z jednej strony można to zrozumieć, ale z drugiej nie obawiasz się, że takie relacje między rodzicami odbiją się na dziecku? Nawet jeżeli ojciec jest w porządku wobec niego, to nie jest wobec Ciebie, a Twój syn to widzi i nie dostaje prawidłowego wzorca. Przynajmniej tak można wnioskować z tego, co opisujesz.
[/quote]

Też tak zawsze myślałam, aż poznałam chłopaka (tzn kolegę), który powiedział mi, że jego rodzicom nie układało się od początku, starsza siostra była z przypadku, potem jakoś wyszło drugie dziecko.. Rozwiedli się dopiero kiedy dzieci dorosły i on jest im ciągle za to wdzięczny, że jednak poczekali.
Wichurkowa ja bym się w ogole bała z kimś takim mieszkać pod jednym dachem. Dla mnie to jakies straszne jest!  😲  Z tego co piszesz, to już chyba niewiele do rękoczynów! Tak, wiem, że kochasz, ale dla własnego dobra, wiej od niego, a im dalej, tym bardziej się ciesz

Flygirl ty nie czytaj re-volty, ty ja sobie wydrukuj i powieś w pokoju na ścianie,żeby zawsze było pod ręka  💃 

p.s. Ratunku, coś wcisnęłam i teraz jak pisze, to mi kasuje literkę następną i zastępują ją tym co pisze! Co wcisnąć? Ratujcie!
E., insert wciśnij, koło delete jest 🙂
Gillian   four letter word
06 maja 2015 15:05
Teściowa kolejny raz dała popis swojego błyskotliwego umysłu 🙂 nawet mnie już nie ma w pobliżu a ona ciągle wyjeżdża z jakimiś rzeczami, które kiedyś powiedziałam/zrobiłam. Wczoraj jej się przypomniała jakaś krótka rozmowa, z której ewidentnie usłyszała tylko połowę i zrobiła chłopu pojazd jaka jestem niedobra. ŻENADA. No nic. Kopie sobie coraz głębszy dołek...

E., insert wciśnij, koło delete jest 🙂


prawie dobrze, insert+delete i działa już normalnie  :kwiatek:
dziękuję za podpowiedź
Przyjaciółka to skarb.
Słowem wstępu jestem unieruchomiona przez kontuzję nogi i leżę cały dzień z przerwami na spacer do kuchni i toalety.
Właśnie się żalę że będzie awantura z mężem i że nie odpuszczę (PMS na maksa, czacha dymi uszami), będzie wojna, już sprawdzam w google jak ukryć ciało itd. Pozwolę sobie zacytować słowa zrozumienia i wsparcie jakie uzyskałam:

z ograniczoną mobilnością nawet kłótnia nie będzie fajna. sama pomyśl, zechcesz efektownie wyjść, je*nąć drzwiami wrzeszcząc spie*dalaj chamie.
nawet tak nie możesz zakończyć
a siedzieć na dupie i się piłować to chyba żadna frajda  😀


Chyba mnie przekonała.
Zamknę się w pokoju na klucz
kajpo, no dobra, a nie da się nie pokłócić?
Jak po mnie ciśnie 3 dzień z rzędu o tzw. "wszystko" wyciągając naprawdę argumenty poniżej pasa... A znów dopiero siłą wydusiłam o co tak naprawdę chodzi... Dosłownie parę dni temu dokładnie to samo. Nawet święty by oszalał.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
06 maja 2015 17:45
Wichurkowa
Straszne to co piszesz!
Oby nigdy nawet przez myśl nie przeszło Ci, żeby wrócić do kogoś takiego...

Gillian
Teściowa nawet na odległość usiłuje terroryzować? 🤔wirek:

yegua
Moim zdaniem lepiej raz a porządnie na siebie nawrzeszczeć (skoro zachodzi taka potrzeba), niż mieć poczucie niezrozumienia i niezałatwionej sprawy, bo jak kiedyś wypłynie na wierzch, to dopiero może być bieda...
Gillian   four letter word
06 maja 2015 17:53
Pauli, Ano. Już ewidentnie nie ma się czego uczepić to wyciąga totalne bzdety i umiejętnie je modyfikuje. Ja powoli wymiękam. Nie wiem czy chcę resztę życia użerać się z niereformowalnymi teściami. Wiecznie coś. Nie powiem, żeby łeb mi się nie tyrał.
JARA dzięki wielkie za twój post. Czekam z niecierpliwościa na te czasy, w których będzie mi obojętny. :kwiatek:
baffinka Ollie 😍 Teraz będę wypatrywac faceta w jego typie. 😎
ciska o, my mieliśmy staż rok i 9 miesięcy, miło wiedzieć, że konkretnie da się z tego wyleźć. :kwiatek:
E. to też mi przyszło do głowy 😀

Jest mi już minimalnie lepiej. Ucisk w środku zelżał. Zjadłam dzisiaj coś w końcu (nie jadłam wcześniej nic kompletnie od niedzieli wieczór). I przed chwilą mnie olśniło, że chyba wiem, czemu jego związki przede mną były tak krótkotrwałe: tylko ja byłam w stanie tyle z nim wytrzymać. 😜 Tego się będę trzymać. A tak ogólnie, to jak mnie nachodzi żal i rozpacz, to przypominam sobie trzy rzeczy:
- leżenie ze mną w jednym łózku i pisanie z nią
- to, że on w sumie nie wie, co czuje i potrzebuje czasu, żeby sprawdzić
- jak mu powiedziałam, że ma wyjść o 24, to spytał, czy może tu posiedzieć chociaż do 4 rano, bo nie ma co ze sobą zrobić.
Od razu mi przechodzi.

A teraz uciekam na imprezę. O ironio dzisiaj w klubie impreza pod hasłem exgirlfriends. Przypadek? Nie sądzę. Tylko boję się, że po alko pęknę znowu i się popłaczę albo co gorsza do niego napiszę. Chyba oddam telefon koleżance na wszelki wypadek.

Dzięki jeszcze raz wszystkim za wszystko, w końcu będzie dobrze. :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się