własna przydomowa stajnia

dziękuje wszystkim za podpowiedzi odnośnie podłoża na plac, dam znać jak wyszło kiedy na wiosnę zacznę na poważne z tym walczyć.

AnetaW- też trzymam kciuki. Trzymajcie się dzielnie.
mam pytanie tak na szybko
ile metrów od działki sąsiada powinien być odległy gnojownik ? i może ktoś wie jaka odległość powinna być od rowu melioracyjnego
http://slideplayer.pl/slide/441277/
Obejrzyj sobie prezentacje, jest tam odpowiedni szkic z odległościami.
melehowicz , dziękuję
to teraz krótka przebieżka z metrówką , sąsiadowi świnie własne pachną różami a gnój koński dwumiesięczny  'capi' - nie mogłam się powstrzymać....
AnetaW !!!! Jak tam konisko?
Napisz coś
Dzięki za kciuki  😀 Póki co pomagają! Stan stabilny, dziś dostał pierwsze papki do jedzenia i na razie bez rewolucji. Oby tak dalej. Wczoraj za to wykombinował jak pozbywać się kagańca w celu konsumpcji trocin i nauczył się łykać w kagańcu  🙁 Dostał łykawkę, która bardzo mu się nie spodobała, kaganiec zapięty mocniej i...  była mała rozpierducha w boksie,  czyli chyba czuje się lepiej.

łykawka zamiast leków? zwłaszcza przy głodówce? 🙁
Met nie wiem skąd wniosek, że zamiast leków... Opiekę ma w szpitalu zapewnioną doskonałą, a jeżeli lekarz zaleca założenie łykawki nie będę się kłócić chociaż zwolenniczką łykawek też nie jestem. Wróci do domu to zrobię wszystko, żeby zabezpieczyć boks tak, żeby nie miał o co łykać bo jak nie ma o co to nie łyka. Przez 10 dni bo mam nadzieję, że dłużej tam zostać nie będzie musiał od łykawki nie umrze, a w razie jakichkolwiek komplikacji po operacji nie chcę mieć wyrzutów, że może jak by ją miał to by ich nie było.
Aneta, priv.
AnetaW, no to kciukaski, żeby jak najszybciej był w domu! 🙂
Pomocy! Koń zjadł mi bukszpan. Nie zdążyłam go jeszcze przesadzić i myślałam, że skoro konie mają full siana i trawę to nie będą się nim interesować, a tu niespodzianka. Widziałam wcześniej leżące na ziemi dwie gałązki bukszpanu, obejrzałam je i nie były uszkodzone ani przeżute. Ale dzisiaj przy mnie koń skubnął kawałek i zanim go dorwałam, to niestety zdążył to zeżreć, udało mi się wyjąć z pyska tylko dwa listki. Była to niewielka gałązka, czy powinnam się martwić, coś zadziałać (węgiel czy coś)?
Najlepiej daj mu: spokój.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
13 grudnia 2016 16:58
Moje ostatnio wpierniczyły spory krzak bukszpanu (taki z metr wysokości, skróciły o prawie połowę), żyją, mają się świetnie, nawet ich nie przesrało. Bukszpan już odgrodziłam, nie maja dojścia, wcześniej też myślałam, że jak mają siano do woli i mnóstwo innych drzewek i krzaczków to go w spokoju zostawią. Tak się zastanawiam, może on o tej porze roku nie jest szkodliwy już? tzn. jak soki nie krążą w roślinie? Orientuje się ktoś?
ja też mam bukszpan w takim miejscu, że czasem jakoś dziwnym trafem uda mu się wpaść w zęby i nigdy nie zaszkodził. Oczywiście drobne ilości, jak zauważę to wydzieram! On przed domem rośnie sobie, konie tam teoretycznie tylko pod kontrola są.
Czyli za mało go ubyło, żeby się martwić?
U nas jeszcze zima nie zawitała, temperatura cały czas na plusie, od dzisiaj -2, więc soki raczej jeszcze chyba krążą.
Hej !🙂 Wraz z moja koleżanka mamy w planach zakup 2 koni i trzymać je w przydomowej stajni. Powiecie mi jakie mniej więcej byłby koszty ? Na wstępie pragnę powiedzieć iż : Mamy już budynek w którym będą trzymane konie ( Chlew który za niedługo będzie remontowany specjalnie pod konie ) Około 3 H na pastwiska i małą ujeżdżanie na 2 konie wystarczy ? Mamy 14 lat dla was o może być mało ale mamy świadomość, że jest to bardzo duża odpowiedzialność, wiemy jak zajmować się końmi wiec z tym nie było by problemu. Konie miałby kto rano wypuścić i rzucać okiem gdy my byłybyśmy w szkole (Dziadek mojej przyjaciółki) Wiemy, że jest potrzebny do tego czas . Ale mieszkamy na wsi mamy do siebie niedaleko około 2-3 km mam skuter wiec łatwo mogę do  niej dojechać. Wiemy, że z wakacjami możemy się pożegnać ale o to nam właśnie chodzi żeby jak najwięcej czasu spędzać razem z końmi i ze sobą. Moja koleżanka i ja mamy gwarantowane siano i owies ( własne zbiory) gorzej ze ściółka ale łatwo mogę ją załatwić od mojej babci. W okolicy około 5 km mamy kowala i weterynarza. Oczywiście sprzęt i wszystkie rzeczy mamy już prawie kupione wystarczy kupić siodła i ogłowia  😉 Co o tym sądzicie ?  😡

I prosiłabym aby nie odpowiadać typu : "Jesteście za małe na konie i tak dużą odpowiedzialność" ale wiemy z czym to się je i mamy tego świadomość

Pozdrawiam i dziękuje za wszystkie odpowiedzi i rady ! 💘
Proste pytanie - kto finansuje całe to przedsięwzięcie?  😉
Tu się pani zdziwi ale my 🙂 W tamte wakacje pracowałyśmy w polu bo już były plany i udało nam się zarobić dość dobrą kwotę, która wystarczy na większość wydatków 🙂 Rodzice nam trochę pomagają 😉
Zatem zdajecie sobie sprawę, że czasem może się okazać, iż trzeba wzywać weta, a rachunek może opiewać na np. 500 zł?
Wy nie pracujecie w ciągłości, co już rodzi ryzyko, że jak skończą się pieniądze to zajrzy do stajni szara rzeczywistość. Nie, ona tania nie jest. Koń psuje, strasznie. Ma pomysły, wydziwia. A to przejdzie ogrodzenie, a to wejdzie w paśnik, a może jeszcze na dodatek będzie wadliwy on sam. Weterynarz. Kwestia droga. Niby lekkie naruszenie kości - 500 zł. Koń alergik i nagle steryd. Ot, życie.

W wieku 14 lat nie pisałabym się na te nerwy, łzy i rozczarowanie. Codziennie trzeba sprzątać, zimą nosić wiadra z wodą (alleluja jak ktoś nie musi) i nagle odchodzi chęć na jazdę i pojawia się zmęczenie.

W Waszym przypadku postawiłabym konie w dobrym hotelu i UCZYŁA się za nim powstanie własna stajnia. Jak tam zrobiłam, dlatego pierwsza kolka mojego konia nie wpędziła mnie do grobu.

Mamy tego świadomość więc zamiast kupować miliona czapraków , owijek itd.  odkładamy na tego typu sytuacje już. Moja koleżanka miała swojego konia w wieku 10 lat i dawała rade oczywiście z większa pomocą rodziny 😉 Weterynarzem jest moja ciocia wiec może to zabrzmieć głupio ale w razie takich sytuacji by nam pomogła, mieszka i ma swoja klinikę około 5-7 km od nas ( od razu mówię nie bierzcie tego jako chwalenie się bo nie o to w tym wszystkim chodzi) Z wodą nie ma problemu - już jest dostosowane pod automatyczne poidła 🙂 Wiemy koń nie ma świadomości co robi źle i wiemy o tym, że w razie szkód musimy ponieść szkody ale tym bym się nie martwiła z powodów prywatnych już nie będe o tym pisać bo nie ma sensu  🙂 Jesli chodzi o wybieg to wątpię, że by uciekały - drewniane płotki będąm więc myślimy, że raczej nie uciekną ale oczywiśćie nie mamy kontroli nad wszystkim i taka sytuacja może się stać, żadne pastuchy bo na dłuższą metę to się nie zdają jak dla koni - szpeców od uciekania 😀
Z tego co widzę to Wy już wiecie lepiej, także zobaczymy co czas przyniesie.
"Pastuchy się na dłuższą metę nie zdają dla koni"? A to ciekawa teoria...
Drewniane płotki i nie będą uciekać??? Ha, ha ... wy nie macie zielonego pojęcia o opiece nad końmi. Podejrzewam, że ciocia leków dla koni za darmo mieć nie będzie. A ma w lecznicy USG, RTG? Jeśli nie, to i tak diagnostykę przy ewentualnych problemach będzie musiał zająć się ktoś inny - nie zrobi tego charytatywnie.
Ostatnio wydałam na leczenie około 2000 i to jeszcze nie koniec. A jeśli miesiąc dwa po jakimś dużym wydatku pojawi się następny to z czego zapłacicie? A jak koń będzie wymagał leczenia do końca życia?
Emilka to zróbcie sobie tabelkę. Na cały rok. Z podziałem na miesiące, tygodnie, dni.

Jeżeli faktycznie za owies i siano i ściółkę nie będziecie płacić to super, upewnij się czy transport też będzie za darmo. Jednak doliczcie kowala co 6 tygodni, zadzwoń i zapytaj się czy przyjedzie do 2 koni ile by to kosztowało, odrobaczenie co najmniej 3 razy w roku, a najlepiej 4 ( pasty są różne i na przykład 2 skladnikowa kosztuje około 80 złotych).

Do tego koszt szczepień. Jak nie wyjeżdżacie to raz na rok, po zrobieniu najpierw tzw bazy. Już nawet nie kojarzę stawek.

Ogrodzenie pastwiska to też są konkretne pieniądze: kołki, słupki,izolatory, pastuch, elektryzator itd.

Jeżeli koń zachoruje to taka wizyta weterynarza może kosztować 600-800 złotych. A takie pieniądze trzeba mieć odłożone.

Do tego suplementy, lizawki, może jakiś mesz.

Sprzęt też kosztuje. Szybko się przekonacie, że tani zakup nie znaczy najtaniej w perspektywie czasu. Pewnie drągi i stojaki też by się przydały 😉

Też przydałyby by się Wam jakieś lekcje jazdy konnej. Z całym szacunkiem, ale każdemu się to przyda, ja jeżdżę konno dłużej niż Wy obie żyjecie, cały czas się szkolę i jeżdżę pod okiem trenera. Także warto by było chociaż raz w tygodniu kogoś sensownego zaprosić. A stawki są różne.

A do tego wszystkiego to jeśli na całe przedsięwzięcie zarobiłyście w wakacje to jak zarobicie na następny rok?

Kupno konia to jest w sumie najmniejszy koszt w jeździe rekreacyjnej.

Emilka12344 Marzenia trzeba realizować, a nie tylko mieć! Niestety dziewczyny mają rację w tym co piszą. Dużo rzeczy przemyślałyście dość rozsądnie, macie plan i wszystko fajnie. Tylko.... Co zrobicie jak skończycie gimnazjum i trzeba będzie dojeżdżać do szkoły średniej czy na studia? Co wtedy z końmi? Dziadek da radę? Czy rodzice pomogą wam finansowo w kosztach weterynaryjnych, ewentualnych operacjach, których koszty to kilka tysięcy złotych? Przewidziałyście koszty szczepienia, odrobaczenia, werkowania? To rocznie minimum 600zł. A co zimą, też będziecie jeździć czy tylko zasuwac w stajni? Nie lepiej na ,,próbę" wydzierżawić konia w jakiejś stajni i sprawdzić ile jest przy nim obowiązków dodatkowo? A gdzie Wasze wakacje, spotkania z przyjaciółmi? Kiedy? Nie lepiej poczekać i kupić konia jak zaczniecie pracować?
Jeśli chodzi o pastuch to mam na myśli zwykłe kołki i linkę od pastucha. Widziałam i słyszłąm o kilku sytuacjach, że koń po prostu uciekł przez pastuch dlatego jestem do nich niezbyt dobrze nastawiona. Dzięki za rade aby podpiąć w przyszłości płotek do prądu.
"Drewniane płotki i nie będą uciekać??? Ha, ha ... wy nie macie zielonego pojęcia o opiece nad końmi. Podejrzewam, że ciocia leków dla koni za darmo mieć nie będzie. A ma w lecznicy USG, RTG? Jeśli nie, to i tak diagnostykę przy ewentualnych problemach będzie musiał zająć się ktoś inny - nie zrobi tego charytatywnie. "
Trochę nie rozumiem dlaczego panią to śmieszy ? Nie zna nas pani więc prosiłabym odpuścić sobie komentarze że nie mam zielonego pojęcia o koniach. Jakbyśmy nie miały to nie planowałybyśmy wszystkiego tak poważnie. Jeśli chodzi o klinike jest to normalna skromna lecznica jest USG. Nie będe klamac bo RTG nie ma ale zanim kupimy te konie to może już będzie - czas pokaże. Po to pisałam komentarz aby dowiedzieć się jak wygląda majac konie w przydomówce a dowiedziałam sie niewiele oprócz tego, że jesteśmy za młode. Rozumiem, że trudno zrozumieć wam naszą sytuację ale jesteśmy gotowe na wszystko. A spytałam o koszty. Dziękuje bardzo pani " Zet" za miłą odpowiedź. Kwaga wszystko starałyśmy przemyśleć i mamy świadomośc niektórych sytuacji. Ale dziękuje również za miły komentarz 😉 NIe chce się z nikim kłócić bo nie o to chodzi. Konie nie są jeszcze kupione - są plany które staramy się dopracować na 1000 % dlatego pytam bardziej doświadczone osoby.
Tak, same płotki niestety są jednym z najgorszych pomysłów. Po pierwsze - konie jedzą drewno. Widziałam już wyjedzoną dziurę wielkości metra kwadratowego w stodole. Porządne, grube deski. Więc płotek swoją drogą, ale po wewnętrznej stronie musi być pastuch. A tańszym rozwiązaniem są słupki (drewniane lub plastikowe), i rozciągnięta pomiędzy nimi taśma razem z pastuchem. Taśma zwykła lub również przewodząca prąd.
Dzięuje za radę na pewno weźniemy ją do siebie i w przyszłości pokażemy efekty 😉
Nikt nie pisał, że jesteście za młode tylko nie macie płynności finansowej. Bezrobotna/dorabiająca osoba też nie powinna planować takiego przedsięwzięcia. Oczywiście zawsze może się coś wydarzyć, ale Wy nie macie nawet porządnego planu na start.
Mam stabilną sytuację finansową, prawie 30-letnie doświadczenie z końmi, wykształcenie w tym kierunku, do tego bardzo dużo wolnego czasu ... a czasem mnie to po prostu przerasta. Miewam wrażenie, że przestaję ogarniać a dzień mi schodzi na naprawianiu płotu/wyrzucaniu gnoju/noszeniu wody/rozładowywaniu siana czy innych takich ... A czasem chciałabym po prostu pojeździć ... albo pojechać na wakacje czy imprezę ...
Ja bym zaleciła choćby wyrywkową lekturę tego wątku. Ot, żeby nabrać orientacji w skali problemów.
Ale inaczej niż wy, nie uważam, aby wiek musiał być przeszkodą w realizacji marzeń. Niejeden pracujący dużo by dał, żeby mieć bazę, o której piszą dziewczyny.
Problemem jest brak doświadczenia, i bardzo tu by się przydała praktyka przy koniach, w codziennej szarej pracy w stajni - zanim się konie nabędzie.
Przydałoby się też założenie, że koń to nie dziecko (więź po kres życia) - i można go sprzedać w razie trudności.
Nie bardzo rozumiem, czemu wyciągany jest aspekt finansowy (oprócz oczywistego ostrzeżenia o skali możliwych wydatków). Tzn. rozumiem, czemu jest wyciągany, ale nie pojmuję, czemu Nie Jest wyciągany, gdy ktoś dzierżawi konia w wypaśnym śródmiejskim pensjonacie. Taka osoba nie ma wydatków? Niebagatelnych, bo często umowy dzierżawy obejmują odpowiedzialność za zabiegi medyczne. Dlaczego wobec dzierżawy/kupna konia do pensjonatu wszelkie uwagi zostałyby (sądzę) odebrane jako "zaglądanie do portfela" a wobec koni "u siebie" nagle można?
Słuszne jest pytanie o zakres wsparcia ze strony rodziców. A jeśli to wsparcie jest znaczące - pod warunkiem odpowiedzialnej postawy małoletnich?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się