własna przydomowa stajnia
Witajcie. Piszę w imieniu sąsiada-nie ma interentu.
Jak wyglądaja opłaty związane z utrzymaniem 2 koni opieka kowala i weterynarza. Znacie dobre pozycje opisujące żywienie i choroby koni? Sąsiad ma dużo czasu-firma w domu a przy domu 3000m do zagospodarowania. Możecie mi opisać co i jak to wygląda?Czy 400zł na konia wystarczy? Dodam że chodzi o rejon podwarszawski- pensjonat odpada.Ciągle powtarza " Ja chce nawiązać więż z końmi a nie klepać tyłek na szkółkowcach " . Sąsiad od 5 lat jeżdzi w stajni więc ogólne pojecie o pielegnacji koni ma i o sprzątaniu(pomagał sprzatac boksy)
Myślę, ze jest to indywidualna sprawa- zależy jaki koń , jak bardzo wymagający, skąd siano, owies, słoma itp
Jeśli ktoś nie ma zupełnie pojęcia o koniach, to poroponuję, by się najpierw doszkolił w jakiejś stajni, a dopiero potem zabierał się za własną. Inaczej różnie się to może skończyć.
edit: Nie zauważyłam dopisku. A na początek może dzierżawa? Zorientuje się w kosztach i zobaczy z czym to się tak naprawdę je.
Jeśli chodzi o owies to na rok ok 500-600zł na konia starcza. Siano i słomę mam swoje więc nie wiem jakie ewentualne byłby koszty ściółki i paszy objętościowej. W zaprzyjaźnionej stajni właściciel miał taki układ z rolnikami, że wymieniał koński obornik na słomę. Kowal (ok 100zł na 2 miesiące) vet 2x w roku odrobaczanie, raz szczepienia to ok 200zł. Także koszty niewielkie utrzymania koni w przydomowej stajni. Ale wiadomo wszystko ma swoje dobre i złe strony. Złe to moim zdaniem pewnego rodzaju uziemienie. Wiadomo koń musi dostać jeść, trzeba go wypuścić, czyścić w boksie itd itd. Ale jeśli ktoś ma czas to jest to fajny pomysł, bo tak jak już motylek napisała:
[quote author=Motylek🙂 link=topic=19013.msg522491#msg522491 date=1268855984]
" Ja chce nawiązać więż z końmi a nie klepać tyłek na szkółkowcach " .
[/quote]
Ja wiem, że może powtórzę banał, ale niestety wypadki i choroby wszelkie zdarzają się koniom nierzadko i do kosztów stałych trzeba doliczyć te niespodziewane, często przewyższające nasze najśmielsze wyobrażenia...
sredni koszt utrzymania konia we wlasnej stajni to ok 200zl miesiecznie, czyli sloma, siano, owies i witaminy zakladajac, ze wszystko trzeba kupic. do tego szczepienia okresowe- w przypadku koni nie startujacych w zawodach wystarczy raz w roku, koszt ok 100zl, plus raz na 6 tygoni kowal, i tu jest to zalezne czy konie sa tylko strugane (w moim rejonie to koszt ok 40zl od konia) czy tez kute. jesli dopanie konia choroba, to wiadomo, ze koszty sa znacznie wyzsze, a jesli trzeba operowac to moze to byc i 10 000zl na raz.
Wizja konia w przydomowej stajni jest piękna, więź, zaufanie itd. ale trzeba liczyć siły na zamiary i przemyśleć wszystko od a do z. Mimo wszystko posiadanie konia to praca na cały etat. Zero wyjazdów czy wakacji poza domem, od obowiązków nie ma usprawiedliwienia czy zwolnienia.
Ja mieszkam na wsi, z mężem przy koniach spędziliśmy całe życie. Posiadanie własnej małej stajenki było naszym marzeniem. Spełniło się.
Tyle, że potem okazało się, że 40km od dużego miasta to już problem z dojazdem dla kowala czy weta, siano i słoma mimo, że mieszkam na wsi jest trudno dostępna, trzeba zamawiać z dalszych okolic.
Kwestia ogrodzenia "koniodpornego" i bezpiecznego tez była nie lada zagadką.
Stałe pory karmienia, pielęgnacja koni, zadbanie o przy stajenne okolice, sprzątanie stajni, od czasu do czasu zła pogoda i na jazdę zwyczajnie nie ma czasu albo sił. A dodatkowo trzeba pracować i jakoś funkcjonować. 🤔wirek:
Nie narzekam bo dla mnie to spełnienie marzeń, mam pomoc, mam w razie potrzeby zastępstwo.
Niestety, to wszystko trzeba wziąć pod uwagę. Nie tylko koszty i miejsce.
Czasami lepiej dzierżawić, czy wstawić konia do pensjonatu i nie przejmować się tym, czy aby na pewno uda się logistycznie pogodzić ze sobą wszystkie obowiązki.
Mimo wszystko jeżdżenie do konia do pensjonatu jest dużo łatwiejsze, bo to TY wybierasz kiedy i na ile. Jedziesz nie po to by wygarniać ściółkę z boksu, tylko, żeby spędzić czas z tym ukochanym kopytnym. Więcej w tym blasków niż cieni. Więcej czasu na przyjemność bycia z koniem.
Jeżeli twój znajomy jest świadom ogromu wyrzeczeń i obowiązków, których mu przybędzie, niech próbuje swoich sił.
i z cała pewnością przyda mu się internet 😉
Jeśli sąsiad ma posesję o powierzchni 3000 m2, to proponuję, aby skoncentrował się na hodowli kozy. Jednej. Bo dla dwóch to raczej ma za mało miejsca.
Żeby trzymać konie w naszym klimacie i w mazowieckich realiach glebowych trzeba mieć 1 hektar (10.000 m2) na każdego konia. Czyli na dwa konie - 2 ha (20.000 m2): 7 razy więcej ziemi, niż powierzchnia tej "obszernej" poseseji. Tylko pod trawę, placu do jazdy i (niezbędnego) piaszczystego wybiegu na zimę nie licząc.
Nie, jasne, ja wiem że 90% stajni pod Warszawą nawet się nie zbliża do tej normy. Sam się w takich przez lata z konieczności trzymałem. I z wieeeelką ulgą wyprowadziłem się na swoje. Gdzie na razie mam 3 ha na każdego konia...
Nie wydaje mi się, żeby konia żadne tortury jeździeckie, jak niedopasowane siodło, czy drut kolczasty w jamie gębowej tak bolały jak ciasnota i brak trawy. W końcu mało kto ma czas torturować konia jeździecko częściej niż godzinę - dwie dziennie, a brak koniecznej do życia przestrzeni uwiera cały czas...
moim zdaniem spokojnie starcza 0,5 hektara na konika o ile nie zbieramy wlasnego siana.Jesli podzielimy łaki i bedziemy co jakis czas zmieniac miejsce wypasu koni (tak aby na poprzednim pastwisku trawa odpoczęla i odrosła) to spokojnie 0,5 h starczy.Tu mowa o 3000 metrow kw a to zdecydowanie za mało, no moze na kucyka mini starczy.Ja podsumowałam swoje wydatki na utrzymanie koni (mam kilka pensjonatowych) wynosi ok 250 do 280zl miesiecznie a kupuje siano ,owies ,paszę (mieszam z owsem) witaminki ,kowal jest raz na 6 tygodni ,odrobaczam min 2 x w roku no i szczepię na tęzec i grypę.Nie liczę slomy bo dostaje ją za obornik .No gdy kon zachoruje wiadomo wydatki się zwiększają ,czasem leczenie czy operacja konia to wydatki naprawdę olbrzymie
Moim zdaniem to niech sobie ta osoba najpierw kupi konia i postwi jednak w pensjonacie i tqm niech ktoś się nim profesjonalnie zajmie, a sąsiad niech obserwuje, pyta, uczy się itp. Niech spróbuje spędzić kilka dni w stajni, będąc przy karmieniu, wyprowadzaniu koni na wybiegi itp. Bo nie wiem czy prowadząc własną firmę da sie to pogodzić z codzienną obsługą koni. Bo konik to nie zabawka, która poczeka na jedzenie, weterynarza czy inne tego typu sprawy. Zeby odpowiedzialnie zajmować się koniem, to jednak jakaś wiedzę trzba mieć i to najlepiej wiedzę praktyczną. Dla dobra tego biednego konia.
jkobus ma rację - na takiej powierzchni nie można trzymać konia, właściwie koni, bo koń to nie tylko zwierzę przestrzeni, ale i stworzenie stadne - samotność mu nie służy... 3 000 m2 na 2 konie?? O wiele za mało...
ale 2 małe kozy by się zmieściły ;-)
troche odbiegając od tematu- kiedy wypuszczacie wiosą konie na łąki? Ile trawa potrzebuje po zimie zeby sie odbić?
A w przypadku świeżo zasianej trawy- zasiana była w zeszłym roku, ale sie nie zdazyła ukorzenić i była tylko koszona dla koni. Z takiej kiedy będą mogły skorzystać?
Przyzynam ze jestem laikiem w tych sprawach a mimo śniegu juz bym chciała zeby po łące konie biegały.
kiedy wypuszczam konie na pastwiska? Ja nie mam hektara łaki na konia wiec muszę troszkę oszczedzac i uważac bo koniska wiecej wydepczą niż zjedza i moim zdaniem nie ma sensu wypuszczac ich na trawkę dopoki ta nie będzie miała ok 15 cm i dopoki dobrze sie nie ukorzeni. Poza tym po okresie zimowym gdzie konie jadły tylko sianko dobrze jest powoli przestawiac koniki na trawkę, bo u niektórych wrazliwych koni istnieje niebezpieczesntwo kolki w przypadku nagłego wypuszczenia na trawkę. Wiem, wiem ,że własciciela konia i konia cieszy widok swieżej trawki i chciałoby się wypuscic konia na tą trawę jak najszybciej ale nie jest to bezpieczne dla konia i dobre dla łąk.
Na padoku zimowym u mnie gdzie niegdzie pokazuje się tarwka i te wtedy koniki zjadają ,jest to mała i bezpieczna ilośc, pozniej gdzies w płowie kwietnia wypuszczam konie na najmniejsze pastwisko na ok 1 godzinę i z powrotem zaganiam na padok zimowy. Codziennie zwiększam czas pobytu na pastwiskach i tak gdzies pod koniec kwietnia sa juz na łąkach non stop.
Faza- dzięuję za odpowiedź. Jasne , ze mam na celu dobro koni i...trawy 🙂
Ożywię, mam nadzieję trochę wątek.
A więc mam 14 lat i zdaną BO. Moja koleżanka ma lat 16, zdaną BO i swojego konia.
Jezdzimy w tejj samej stajni. Mam tam takiego "swojego" konia.
Warunki nie są zbbyt dobre. Brudno, w lecie gorąco, w zimie zimno i mokro. Na padokach błoto.
Niektóre konie stoją na "snurkach", w tym koń koleżanki.
Myślała żeby w naszym mieście wybudować małą stajnię na 2 boksy.
Dałaby tam oczywiście swojego konia i być może mojego, bo mam zamiar wykupić tego konia ze stajni, w której jezdzimy lub kupić innego.
Z tego co piszecie miesięczny koszt na 1 konia to ok.300zł. Więc taniej niż pensjonat, na który mnie nie stać.
Niedaleko naszego miasta jest kilka stajni więc w razie czego blisko jest tam przenieść konie.
Jeżeli obydwie jeszcze chodzimy do szkoły czy potrzebny jest ktos oprócz nas do zajmowania się końmi gdy nas nie ma???
Na pewno chociaż jedna z nas codziennie przychodziłaby się zająć końmi tzn. lonża lub jazda, czyszczenie.
Oczywiście ktoś przychodziłby je rano wypuścić, a potem wziąść do stajni <po szkole lub pracy rodziców>
Czy konie mogą podczas naszej nieobecności przebywać same ???
Niestety myślę że wokól nich kręciłoby się dużo ludzi, bo nie jest to wieś ani obrzeża miasta.
Jeżeli chodzi o opiekę to nie ma problemu, bo mamy duże doświadczenie.
Weterynarze są, kowal też.
Najbardziej obawiamy się jednak co będzie z wypuszczaniem i "pilnowaniem" koni.
Czy może trzeba "zatrudnić" jakiegoś emerytka żeby je doglądał?
I ile wynosi kupno ok. 2,5 ha ziemii <jakiej ziemi? czy mooże to być dawne pole?> , wybudowania stajni na 2 boksy i ogrodzenia pastwisk, padoków ?
koniuchna a czy rozmawiałaś już na ten temat z rodzicami? Wydaje mi się, że od tego powinnaś zacząć 😉 .
Rozmawiałyśmy. Ponoć NA RAZIE nie ma provlemu .. Tylko chcą wiedziieć jakie koszty i czy trzeba będzie wykombinować tego "emerytka" do opieki.. Więc problem pewnie się pojawi ;]
Euforia_80, Nie zapominaj, że ona ma DUŻE DOŚWIADCZENIE. 😵 😜
u nas jest taka podoba sytuacja. Ja i mąż jeździmy do pracy - rano karmimy i wypuszczamy konie. Na dłuższą metę takie rozwiązanie jest kiepskie i dla nas i dla osób, które muszą nam pomóc (zawsze ktoś musi je sprowadzić jak nas nie ma)
Rodzina ma dosyć.
Poza tym, pamiętaj, ze dwa konie to jest taka ilość, co raczej musi być razem, są stadne i pewnie jeden się będzie denerwował, jak drugi pójdzie na jazdę.
Z tego co piszecie miesięczny koszt na 1 konia to ok.300zł. Więc taniej niż pensjonat, na który mnie nie stać.
a jak zwierzakowi się zachoruje? A jak będziesz musiała zmienić siodło? podawać na zimę witaminy? Skąd weźmiesz pieniądze? A co jeśli układ z koleżanką nie wypali, gdzie wstawisz swojego konia? Miło marzyc, ale realne życie niewiele ma z tym wspólnego.
Notarialna, w jakim celu się w ten sposób czepiasz? Skąd wiesz, że nie ma? Dziewczyna ma 14 lat, na pewno nie zdaje sobie sprawy z obowiązków, jakie wynikają z prowadzenia takiej stajenki, ale nie zauważyłam, żeby się wymądrzała albo była zbyt pewna siebie. Ja też w jej wieku snułam marzenia i plany o własnym koniu i stajence, grzech to jakiś? A pyta w miarę rozsądnie.
Co do takiej stajenki, moim zdaniem wszystko się da, ale dla nastolatek, które mają na głowie szkołę, koleżanki itp. a ich rodzice pracę, to chyba nie jest dobre rozwiązanie.
Własna stajnia to jest bardzo wielki obowiązek i odpowiedzialność, dla dziewczyn zdałaby egzamin może latem, w wakacje, na "chwilę" ale na dłuższą metę tego nie widzę.
Moim zdaniem jeżeli nie masz możliwości zaadaptowania przydomowych budynków w miejscu gdzie mieszkasz z rodzicami zakup i budowa stajni + zapłacenie "emerytowi" jest rozwiązaniem zupełnie bezsensownym. Musisz być świadoma tego, że przy koniach musi ktoś być codziennie więc o wakacyjnych czy weekendowych wyjazdach możesz zapomnieć, a wynajmowanie kogoś do opieki mija się z celem bo to już podnosi koszty utrzymania zwierząt.
Jak dla mnie powinnaś poczekać kilka lat aż się usamodzielnisz, chyba że rodzice wezmą na siebie odpowiedzialność za dobry byt koni.
Forkate, Bo wiem jak takie małolaty się 'napalają'. Też byłam małolatą, też się napalałam na takie pomysły. Na szczęście sprowadzano mnie na ziemię. Mam też znajomą, która ma swoje konie, wynajmuje stajnię, trzyma konie z chłopakiem, ale utrzymują te konie z jego pensji. I ledwo ten cały interes ciągną. Znajoma lat 17, chłopak 19.
Ale jeśli ma wyjść, to niech wyjdzie jak najlepiej, a nie potem płacz, że nie ma kto się zająć koniem, albo że kasy na weta czy pensjonat nie ma.
Notarialna Ok, tylko mogłabyś to powiedzieć do niej, a nie wyśmiewać, nie wnosząc nic do dyskusji.
Myślisz, ze jak bedziesz się wyśmiewać z innych osób to inni będą Cie bardziej lubić?
Ja bym zmieniła taktykę widząc swoje ignory.
BTW Ja mając 15 lat też miałam idiotyczne pomysły, typu dzierzaa konia 40 km ode mnie bez wiedzy rodziców 😵
Na szczescie ze wszystkiego sie wyrasta 😉
koniuchna, a skąd weźmiesz pieniądze na stajnię? 😉 Niestety, nawet postawienie dwóch drewnianych budek "angielskich" [co nawet obok prawdziwego boksu angielskiego nie stały] + postawienie porządnego i konioodpornego ogrodzenia to koszt 3-4 tysięcy złotych [mowa o budkach. Prawdziwa stajnia to koszt od 10 tysięcy zł wzwyż]. Do tego trzeba mieć jakieś sensowne pomieszczenie typu stodoła do przechowywania siana i owsa - kolejne koszty budowy. Potem trzeba wydać znów 1.500- 2 tysięcy zł na siano, słomę i owies. Nie znam nikogo kto kupowałby po kosteczce na dzień i przywoziłby do własnej stajni codziennie 2 kostki siana i 2 kostki słomy dla dwóch koni.
Już nie mówiąc o tym, że ceny gruntów to też TYSIĄCE złotych.
No i trzeba kupić konia. I potrzebne do niego akcesoria typu szczotki, siodło, ogłowie, lonża, witaminy, czapraki...
Podsumowując: jeśli jednak Twoi rodzice są w stanie wyłożyć te, powiedzmy, 40 000 złotych na starcie [no, może 20 000. Drugie 20 dali rodzice koleżanki], kupiliście jakiś tam hektar nieużytków i budujecie dwie budki, stodółkę i tak dalej, kupiliście konika, zrobiliście ogrodzenia, kupiliście jedzonko, ok, to.... co dalej? Kto będzie rano przychodził, karmił konie i wypuszczał je, dolewał wody, sprzątał w boksach i na padokach, doglądał koni, gdy będą na padokach [samych koni raczej się nie zostawia. tzn, jeśli ktoś ma porządne, konio- i ludzio-odporne ogrodzenia oraz miłych sąsiadów to w zasadzie można, ale zawsze trzeba polegać na kimś innym, który nie zawsze może być chętny do pomocy]. Kto konie później zamknie wieczorem i nakarmi? Macie szkołę. Wątpię, że będziecie mogły siedzieć w tej stajence 12 godzin dziennie.
Nawet jeśli znalazłybyście "emerytka" to jemu trzeba zapłacić. Szacuję - 400 zł miesięcznie pod warunkiem, że będzie mieszkał bardzo niedaleko i będzie sobie mógł przydreptać do koników. Czyli każda z was musi do 300 zł miesięcznie dodać sobie 200 zł na emerytka.... i nagle wychodzi z tego 500 zł/miesięcznie, a tyle to cena najzwyczajniejszego pensjonatu.
Przedstaw to swoim rodzicom.
Przydomowa stajnia to super-sprawa. Ja od 3 miesięcy mam i nie narzekam 💘 Tylko, niestety, to wszystko duże obowiązki, duża odpowiedzialność i praca.
Łe tam, jak ja miałam 14 lat to marzyłam o koncercie Type O Negative, nie jakichś konikach 😁
Pomyśl jeszcze o tym, co bedzie np. jak pójdziesz na studia.
A gdy będziesz chciała wyjechać do innego miasta?
Co będzie jak pójdziesz do liceum, matura?Może nie będzie czasu sprzątać w boksach?
Twoja stajnia- wszystko jest Twoje.Wszytsko jest na Twojej głowie.
Nie będzie tak, że płacisz 700 zl za pensjonat i nic Cie już nie interesuje.
Wszytsko pokrywasz z własnej kieszeni.
Myślę, że ,ludzie tutaj nie piszą, ale utrzymanie stajni to nie jest to 300 zł miesięcznie.
To sa wszelkie naprawy, prąd, woda, na to się już nie patrzy, ale to wszystko kosztuje.
i nie ważne, czy deszcz, czy śnieg, czy mróz. gnój trza wyrzucać! 😁
w sumie, jeśli wszystko robi się w tej stajni samemu od karmienia, ścielenia, wywożenia gnoju, sprzątania na ujeżdżalni, naprawy płotu, czyszczenia koryt itd. to chęć na jazdę często przechodzi. czasem ciężko umówić się z trenerem, bo drogo i daleko. zawsze trzeba wstawać rano żeby nakarmić konie. dobrze, jeśli ma się kogoś, kto to za nas zrobi od czasu do czasu.
ale ogólnie ma to swój urok, robienie sobie śniadania patrząc na pasące się nieopodal domu własne konie naprawdę uszczęśliwia 😉
koniuchna konie mogą zostać same na wybiegu czy w stajni, nie trzeba się na nie patrzeć 24h na dobę. Ale dobrze jak ktoś przynajmniej od czasu choć koło nich przejdzie i rzuci okiem "przy okazji", bo zawsze coś się może stać jednak.
Zakup 2,5ha ziemi to spory koszt. Nie wiem w jakim rejonie mieszkasz, ale np, u nas zwykłego pola to ok. 20tys. za hektar. Do tego dochodzą koszty odrolnienia tego, żebyś mogła coś jako nierolnik postawić tam, koszty doprowadzenia prądu, wody itp.
Wypuszczanie, zaganianie, karmienie minimum 2xdziennie to jest spore obciążenie. Skoro się uczycie, to nie dacie rady robić tego codziennie niestety. Wasi rodzice pewnie też nie pomogą, może sporadycznie, ale na pewno nie co dnia.
Budując stajnię musisz przewidzieć jeszcze miejsce na składowanie słomy, siana i owsa, a to nawet dla dwóch koni zajmuje sporo miejsca i poza słomą to w zasadzie nie da się tego składować pod gołym niebem.
remendada, Co to jest 25 osób przy tylu innych użytkownikach. Jakoś mnie to nie rusza 😁