Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

Ja w zeszłe wakacje miałam do czynienia z dwoma stajniami w Niemczech.

1) Stajnia szalonej niemieckiej rodzinki w starym gospodarstwie na wsi. Wszystkie ich konie miały ponad 20 lat. Całą dobę chodziły na dość dużym pastwisku. Właściciele nie mieszkali przy stajni, przyjeżdżali tam parę razy dziennie. Konie dostawały niewiele paszy treściwej - na głos właściciela zbiegały się z pastwiska na podwórko, gdzie każdy rumak szedł na swoje miejsce w którym był żłób z jedzeniem. Po zjedzeniu paszy rozchodziły się z powrotem na pastwisko  🙂 . Te konie nadal chodziły pod siodłem i były w dobrej kondycji: byłam w tą rodzinką w terenie i mój ok. 25 letni rumak pruł do przodu z wielką werwą. To był dla mnie szok. Konie te były minimalnie pozapadane, z niewielkimi tylko zewnętrznymi oznakami starości (ja dawałam im max.20 lat). Małe dziecko jeździło na 30stoletnim kucyku ( :!🙂, który galopował na równi z dużymi końmi. Tereny wokół rozległe i piękne. Niekończące się leśne piaszczyste ścieżki. Gdy trzeba było poruszać się wzdłuż ulicy - kierowcy byli kulturalni i uważni.
Z minusów, to ojciec uprawiał jazdę tzw. pseudowesternową... Ogółem brakło im profesjonalizmu. Pomijając kwestię jazdy, konie wyglądały naprawdę świetnie jak na swój wiek.

2) Niewielki pensjonat dla koni w małym miasteczku. Maneż, stajnia - tyle widziałam. No i jeszcze niewielki padoczek. Na maneżu jeździła akurat jakaś dziewczyna, bardzo elegancko ubrana, siwy koń czyściutki, wszystko lśniło i jeździli też rewelacyjnie. Konie stały w przestronnych boksach na trocinach, wydawały się znudzone (siana akurat nie miały). Na jednej ścianie stajni były właśnie boksy, a na drugiej siano i różne przyrządy. Po terenie ośrodka krzątali się młodzi ludzie w dresach i T-shirtach, sprzątali, oporządzali konie. Gdy dziewczyna skończyła jazdę, od razu podbiegł do niej jeden z tych młodzianów i pomógł jej z koniem. Tu akurat zobaczyłam dbałość o końskie nogi - myjka i preparaty powcierane na nogi, przez amazonkę i chłopaka który jej pomagał. Pozytywne bardzo było to, że ta superhiperelegancko ubrana na jazdę dziewczyna, jak tylko odstawiła konia do boksu, poszła się przebrać i sama pomykała w tych dresach i koszulce, i pomagała razem z resztą ferajny 😀 Urzekło mnie to, bo zero w tym szpanerstwa, a szacunek do jazdy i konia widać duży 🙂
Ja z podobnej (i nie tylko) strony poznałam Austrię, a konkretnie Karyntię. Byłam obserwatorem dość specyficznym, gdyż pracowałam tam i praktykowałam jako specjalista ds. naturalnej korekcji kopyt, czy jak tam to inaczej nazwać 😉 No więc, w stajenkach niesportowych i przydomowych (których jest tam całe mnóstwo) królują niepodzielnie haflingery i islandery. Dużo jest też koni rasy noriker, które w sporej części trzymane są na mięso, często w warunkach dalekich od ideału (stanowiska, konie niepadokowane, zapasione, stojące na gnoju...).
Stajnie przydomowe często mają formę otwartą lub półotwartą (czasami zamiast stajni jest wiata), konie karmione są tradycyjnie - owies (cały), siano + granulaty i dodatki witaminowe. Z ciekawostek - problemem jest wyjazd w teren, gdyż wjazd na koniu do większości lasów jest zakazany  🙄 Zostaje snucie się po dróżkach...
Małe, rekreacyjne stajnie pensjonatowe często część opieki/obrządku przerzucają na właścicieli. W takich stajniach często nie ma nawet maneżu do jazdy, pozostaje "teren".
W stajniach sportowych hala, myjka wewnętrzna to standard. Konie w dużej części niepadokowane lub padokowane na maksymalnie 2 godziny dziennie. Stale derkowane raczej w mniejszości. Oprócz opieki weterynaryjnej, konie mają zapewnione wizyty kręgarza, chiropraktyka i wielu innych specjalistów. W oczy rzucają się kopyta. Konie w znacznej większości są kute, a ich kopyta w wielu przypadkach przyjmują monstrualne rozmiary (wielu kowali twierdzi, że tak ma być), przypominają wielkie kowadła z podkową na końcu... W dużych stajniach często skarmia się kiszonki.
Ogólnie, wracając do kopyt, bardzo częstym problemem jest ochwat, spowodowany dużą zawartością cukru w ichnim sianie i trawie.

Trochę misz-masz wyszedł, ale mam w głowie natłok informacji i nie wiem jak to usystematyzować  😡 Oczywiście chętnie odpowiem na pytania 🙂
Mam nowe NJUSY 😉 Ośrodek P. Helmuta Rethemeiera (WKKW' ista: srebrny medalista olimpijski, wicemistrz Świata, drugi wicemistrz Świata itp.), prowadzony przez niego wraz z jego synem Tim'em Rethemeierem. Przeniosłam się od Schulenburga, żeby zobaczyć i nauczyć się czegoś nowego, i, oczywiście, korzystając z faktu że zwolniło się miejsce u niego 🙂 Ośrodek jest skromniejszy niż mój poprzedni, hale tylko dwie, boksów z "padoczkami" też nie ma, za to wszystkie boksy są z oknem i konie mają możliwość wyglądać i na zewnątrz i na korytarz stajenny. Hale 2, mniejsze, ok. 30 x 60 m. Zewnętrzny plac, wszędzie doskonałe podłoże. Padoki. Dużo padoków, wszystkie zielone, różnej wielkości. Oczywiście kross jest, jak mogłoby być inaczej. Ośrodek jest praktycznie stricte sportowy (Klub Firdericus Rex), od małego sportu po duży (mniejszy z dużych). Wszystkie dyscypliny obecne, jednak głównie skoki (wcale nie WKKW!). Pan Rethemeier na koniu wygląda jakby do niego "przyrósł". NIGDY nie widziałam żeby ktokolwiek tak głęboko "siedział w koniu"  👀 Nigdy też nie widziałam żeby był koń jeżdżony tak: "Jestem sobie koniem, tak sobie popierdzielam, oj tu piruet w galopie, tu ciąg, o, postoję troszkę, popierdzielam sobie, tak po prostu la la la..." 😀 Tak to wygląda jak jeździ Rethemeier. Jakby nigdy nic. Chyba wie, że kapitalnie jeździ, bo się czasem sam do siebie uśmiecha (albo jest szalony  🤔wirek🙂 . Konie jedzą dużo i są szczęśliwe. Dużo jest starszych koni (np. Gordito, S-Klasa, skoki, 19 lat, zawsze w czołówce). Wszyscy trenują oczywiście z Rethemeierem.

Zauważyłam niestety także że wiele koni ma blizny od ostróg.  🤔 Właściwie ogromna większość. Nie wiem dlaczego tak jest, nie wiem też skąd taka "zbrojność" w ostrogi, po raz pierwszy spotykam się z takim "wyjątkiem", zazwyczaj jeździ się bez ostróg. Rethemeierowie jeżdżą BEZ ostróg, lepsi zawodnicy klubowi także, pozostali jeżdżą i ... dziobią...  🤔 Jestem dopiero od kilku dni u Rethemeiera, zapewne się wyda co to za przypadki. Na razie tyle. Będę pisać "na bieżąco".

No to ja może dorzucę  kilka słów o stajni w Irlandii, ale że właścicielka i szefowa angielki, więc zwyczaje raczej brytyjskie.. W otwartych boksach konie prawie zawsze (chyba ze jest total  upał) w derkach - latem w cieniutkich, zimą w kilku warstwach.  Konie stoją na trocinach,  u nas są to tylko  "łóżka", czyli trociny podsypane na +- 1/2 - 1/3 boksu, tak aby koń mógł się na nich spokojnie położyć ( podłogi są wyścielona gumowymi matami, nie wiem co jest pod nimi, ale taka wyścielająca warstwa sięga na ok 20 cm w głąb, wiec podłogi są stosunkowo ciepłe i miękkie), w innych yardach widywałam trociny na całej powierzchni. oprócz poidła automatycznego bucket czyli duuuzy kubeł z wodą (a niekiedy 2  😂 ). Boksy są dokładnie czyszczone każdego ranka, potem około południa i przed wieczorem wybierane są pączki, większe "zawilgocenia", podmiatane łózka, ewentualnie dosypywane jeśli "bed" jest za mały, za cienki. Czystego owsa na oczy nie widziałam, pasze tylko gotowe,  każdy koń ma dobierana według potrzeb, do tego suplementy - wszelkie 🙂 Konie , nawet 20latki chodzą pod siodłem, oczywiście ostrożniej, bez skoków, ale "Dziadki" potrafią pokazać pazur  🤣 Zamiast stępa - karuzela, potem 2 minuty i już kłus, galop, za chwilę skoki. Ale po jeździe również karuzela, więc w sumie ok. Właścicielka baaaardzo lubi konie na pastwisku, więc spędzają tam naprawdę sporo czasu, kilka z nich regularnie spędza noce na łąkach. W zasadzie jedny ogranicznik tych łąkowych przyjemności to wysokobiałkowa trawa  🤔 2 razy w roku - na wiosnę i jesienią mamy z tym naprawdę kłopot.. Tranzelki czyszczone po każdej jeździe, jeśli wyczyszczę również siodło, nikt nie będzie miał mi tego za złe 😉 No i słynny hack out czyli wyjazd na spacerek poza yard, tylko stepem, dookoła padoków, oczywiście przed i po konie w karuzeli jak po normalnej robocie..
Thilnen   Dżamal Ad-Din
18 lutego 2009 21:35
Bardzo fajnie się czyta Wasze opowieści 🙂 Zastanawia mnie kwestia żywienia koni, czy oni dają gotowe mieszanki bo jest wygodniej, czy to faktycznie lepsze dla koni? Jak to oceniacie po ich wyglądzie, zachowaniu? Ciekawa jestem też jak oni to robią, że nawet wiekowe konie są w świetnym zdrowiu i chodzą pod siodłem. Czy to kwestia użytkowania, paszy, pielęgnacji? Powinniśmy wymieniać doświadczenia, oni się mogą pewnie wiele od nas nauczyć, a my od nich 🙂
Ja jednak wroce do tych kołder na koniach. One sa puchowe,białe? Jesli tak to jak oni je piorą? 👀 Przeciez kołder puchowych sie ponoc nie pierze..  Kołdry kłada z oszczednosci ze tansza od derki czy ze cieplejsza?
sosi   szczypior szczypior...
18 lutego 2009 21:44
super się to czyta! fantastyczny temat  😅

jak mi kiedys znajoma powiedziała, że 'tam za granicą' to już owsem nie karmią od wieków, tylko my wciąż tacy barabrzyńcy (ona tez juz nie karmi owsem wogole) to zrobilam wielkie oczy i myślałam, że pewnie miała doczynienia tylko z mega sportowymi ośrodkami, a tu prosze 🤔
szok... naprawde zaczełam sie serio zastnawiac czy nie morduje konia zamieniając siwemu tylko jeden owies (jedno karmienie w sensie) na musli
z derkami to samo (derkuję mamuta tylko jak temp spadnie poniezej 0 C)
ale rezygnowanie z rozgrzewki nawet do głowy by mi nie przyszło 🤔wirek:

opowiadajcie dalej 👀 strasznie ciekawam na co jeszcze wpadli, może znajdziemy cos jak bułka z bananem i tez dorobimy sie jakiś osiągnięć 💃
W mojej zagranicy  😉 jak najbardziej jest podawany owies, chociaż nie tylko on. I u Schulenburga i Rethemeiera jest owies, pellets, musli i jęczmień. Chociaż większość właścicieli niechętnie podaje owies. Większość z tego samego powodu co ja: Owies mojemu ogonowi (w każdej ilości) uderza bezpośrednio do głowy.  😵 😵 Dokładnie w tę część odpowiedzialną u konia za racjonalne myślenie.  😵 Innych przyczyn NIE podawania owsa nie poznałam. Rethemeier UWIELBIA owies, bo lubi jak konie są elektryczne, ale to WKKW'ista 😉 więc przymykam oko  🤔wirek:

edit: P.S. U Rethemeiera jeszcze MNIEJ lansu: Czapraki "kwadratowe" wg. P. Rethemeiera zwiększają prawdopodobieństwo "zatarcia" lub wysypki lub innych podrażnień skóry i nie lubi ich stosować. Konie także nie są zawijane. W ogóle mam wrażenie że wszyscy tylko ciągle jeżdżą... są mili, na pewno się nawzajem lubią ale głównie jeżdżą ... (na razie nie zauważyłam "kącika gawędziarza"  🤔 )
Ja jednak wroce do tych kołder na koniach. One sa puchowe,białe? Jesli tak to jak oni je piorą? 👀 Przeciez kołder puchowych sie ponoc nie pierze..  Kołdry kłada z oszczednosci ze tansza od derki czy ze cieplejsza?


Aventia, nie są to kołdry puchowe, w sensie nie są to kołdry z piór, tylko z takiego dziwnego czegoś co można prać. faktycznie są one białe. nie wiem czy z oszczędności czy z ciepłości, dopytam się jutro 😉

w ogóle czy spotkaliście się w anglii z tym, że niektóre konie nie noszą czapraków?! mamy kilka koni w stajni które są siodłane na samo siodło albo na siodło + futerko/podkładka, reszta chodzi w czaprakach. w ogóle tego nie rozumiem.

u nas tez karmia mieszankami, nei wiem czy moje konie się nie obrażą, bo chyba je katuję  😉 😁 bo one musli ani innych tego typu rzeczy nie dostają... oszczędności, niestety, moje konie nie trafiły za dobrze i właścicielki za bogatej nie mają 😉 ale przynajmniej głodem nie przymierają ani katowane nie są - no jeśli nie liczyć nie-derkowania i tego, że są karmione wyłącznie owsem, poza tym nie są rozczyszczane żadnymi naturalnymi metodami tylko normalnie, jeden dodatkowo jest kuty (!) i w ogóle ja jakaś dziwna jestem 😉
i chyba tak na razie zostanie. nie zamierzam nic zmieniać, bo jest dobrze jak jest. kiedyś dawałam pavo na jedno karmienie ale teraz ani mnie za bardzo nie stać ani nie ma mi kto tego wozić do stajni, więc już kompletnie bez sensu. Ja 25 kilo na plecach nie przyniose.

swoja droga zapytam sie jutro czemu oni karmia tylko mieszankami 😉 oni lubia jak zadaje pytania 😉
Thilnen   Dżamal Ad-Din
18 lutego 2009 22:53
swoja droga zapytam sie jutro czemu oni karmia tylko mieszankami 😉 oni lubia jak zadaje pytania 😉


Hehe, w takim razie będziemy Ci dostarczać dużo nowych pytań do zadawania, może podwyżkę dostaniesz  😎  💃
ushia   It's a kind o'magic
18 lutego 2009 23:13
owszem, spotkalam sie z siodlaniem bez czapraka - jak komus skory nie szkoda
bo czaprak zostal wymyslony nie po to, zeby chronic konia przed siodlem (ktore powinno byc tak dopasowane, zeby nie bylo problemow), tylko siodlo przed konskim potem
Thilnen, chyba nie dostane bo niestety póki co kasa przepływa w druga strone 😉 czyli ode mnie do nich, bo ja tam nie pracuje, ja tam niestety tylko jeżdże.
to ze cały zeszły rok poprawiłam im kilka koni to inna bajka  🍴 chętnie bym popracowała, ale jak ludzie sie dowiadują ze nie mam samochodu to mówia "dziekuje" bo u nas wszystkie stajnie poza miastem a dojazdu brak :/

ushia, to wiem, aczkolwiek nie wyjasnia to czemu niektóre konie mają czapraki a inne nie i to jest właśnie dziwne w anglikach  😁
Aventia, ja tam swoje puchowe piorę 2 razy w roku
Ja od kiedy mieszkam w Irlandii,  na koniach bylam tylko raz. Jako, ze pogodzilam sie z faktem, ze kariera sportowa juz za mna, postanowilam wybrac sie do jakiegos fajnego osrodka potuptac sobie na fajnym koniku.
Wybralam miejsce, strona www prezentowala sie zachecajaco. Przy zapisie musialam opisac swoej doswiadczenie, zeby przyporzadkowano mnie do odpowiedniej grupy - stopnie zaawansowania od 1 do 4, gdzie 1 to zupelny nowicjusz, a 4 to czlowiek (teoretycznie) porzadnie juz jezdzacy i skaczacy przynajmniej metrowe parkury.
Wyladowalam w grupie 4 i juz mialam wizje jakis fajnych skoków w grupie niezle jezdzacych osób. Niestety na wizji sie skonczylo  😵
Jaza na placu? F'get it. Tam ludzie nie przychodza na konie, aby tluc sie po plaskim. Praca z koniem? Nad soba? F'get it! Galopowac! Skakac!

Jazda wygladala tak: Przydzielono mi konia - którego odbieralam prosto z rak osoby konczacej poprzednia jazde (ciekawe, która to byla godzina z kolei?  🤔). Kon to taki typowy rekreacyjny dyszel - markotny, z nisko ustawiona, dluga szyja, której nijak nie dalo sie mu podniesc, w zwiazku z czym do pyska mialam jakies dwa kilometry. Do tego brudny. Dramat. Na poczatku wszyscy stali w hali, ja zaczelam sobie stepowac podejmujac próbe wyczucia konia - wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatke.
Przyszla instruktorka (notabene jakas ponoc bardzo utytulowana..) - na duzym irlandzkim laciatku. Szkoda tylko, ze totalnie usyfionym i pozaklejanym, widac, ze szczotka nie tkniety przed siodlaniem.
Wyjechalismy na lake stepem - jakies 5min stepa. Na lace - duze kolo za instruktorem w klusie, w polowie kola zaczal sie galop. Wtedy juz niestety sie zorientowalam, ze moge zapomniec o jakiejkolwiek kontroli nad tym koniem - on po prostu biegl za innymi i kropka.
Potem zaczely sie skoki przez krosówki - wygladalo to tak, ze wszyscy najezdzaja na przeszkode w nieduzych odstepach czasu - w praktyce, jak kazano ludziom zagalopowywac, to konie na leb na szyje lecialy za poprzednikiem, który juz byl nad przeszkoda albo do niej sie zblizal -  taki typowy syndrom konia zastepowego, który musi sie za wszelka cene znalezc na ogonie drugiego. Mozna bylo zapomniec o tym, zeby jakos dojechac do tej przeszkody - wymierzyc, skrócic, przytrzymac-  po prostu sie nie dalo. Zero reakcji. Po ktorejstam przeszkodzie po prostu odpuscilam i przestalam walczyc z chabeta-  a niech leci, najwyzej sie zabijemy. Na szczescie tutejsze rekreanty sa wyjatkowo skoczne, wiec zaden nie mial problemu z krosówkami (wszystkie okolo metra), ale ja najezdzajac na nie bez zadnej kontroli i  z predkoscia swiatla mialam w glowie rozne scenariusze
Aha, moi wspoltowarzysze - wszyscy niby z 4 grupy - jezdzili miernie.

Mozecie sie domyslec, ze niespecjalnie mi sie podobala "jazda" - niekontrolowane podrózowanie na brudnym, zmeczonym srumplu - i nie wrocilam juz do tego odrodka. Darowalam tez sobie szukanie czegos innego - mysle, ze wiekszosc osrodków tutaj jest podobna i nastawiona na to samo. Jezeli jednak ktos ma namiar na fajna stajnie w okolicach Dublina (albo gdzies indziej - opcja weekendowo-wyjazdowa, wiec z jakims dojazdem autobusowym lub pociagiem) to niech da znaka. Fajna - czyli z fajnymi, zadbanymi, umiejacymi cokolwiek konmi; madrym wlascicielem; kompetentnym instruktorem; mozliwoscia jazdy innej niz heja do przodu przez krosówki - najchetniej flatwork+skoki parkurowe, ewentualnie teren, jezeli sa odpowiednie tereny (mniej laki, bardziej sciezki i fragmenty lesne)

🙂

my_karen   Connemara SeaHorse
19 lutego 2009 13:51
Ja co prawda nie znam stajni w okoliach Dublina, ale bylam instruktorka w stajni w okolicach Tralee. I powiem, ze spodziewalam sie dokladnie tego co napisalas, bo przed wyjazdem naczytalam sie o tym w necie sporo...

Cale szczescie trafilam na fajna stajnie, moze trafilam na jakas perelke?
Powiem tak: konie prywatne np (bo na rekreanty ja mialam oko) nie byly nigdy czyszczone przed jazdami, ale jesli ktorys sie mocno uwalał to na pewno taki uwalony na jazde nie szedl, przeczyszczony byl chociaz pod siodlem, a gruntownie tez conajmniej o kilka dni, wiec generalnie uwalane konie na jazdach sie nie zdarzaly.
Wiekszosc zreszta w derkach, wiec generalnie zadbane i dosc czyste.

Druga sprawa, to milo mnie zaskoczyla postawa instruktorki, ktorej jazdy potrafily byc naprawde na poziomie. Przynajmniej te powazniejsze, bo poczatkujacy byli prowadzeni na uwiazach poki nie zalapali podstaw, czasem kilka ladnych jazd, a pozniej tlukli sie w kolko w celu wyjezdzenia dupogodzin, wszystko zawsze na hali. A pozniej w zaleznosci od klientow, jazda na hali lub mini crosik, ale nie taki bezmyslny jak w tej stajni ktora opisala Hiacynta. Najwyzej 3 konie, osoby juz jezdzace dobrze, konie wiedzialy co robic, ale nie szly na slepo.
Instruktorka mlodsza ode mnie, kolo 20.stki, ale powaznie wszystko traktujaca i myslaca, sama sie od niej sporo nauczylam.

Konie generalnie super, kazdy jeden chodzil jako czolowy, nie bylo tego wozenia na ogonach ktore opisalas. I naprawde bardzo skoczne, na kazdej jezdzie skakaly jakas kopertke, a drazki to juz musowo byc musialy. Ale zaden nawet w soboty, kiedy to mielismy prawdziwe zatrzesienie ludzi, rzadko kiedy chodzil 2 godziny pod rzad, i nigdy nie wiecej niz 3h dziennie. O konie naprawde sie tam dbalo.

No ale coz, atmosfera i szefostwo na tyle nieprzyjemne, ze trzeba sie bylo zmywac... 🤔

Czy możecie wstawić jakieś zdjęcie tych końskich kołder? I w ogóle konia w tych 100 warstwach na sobie? Nie mogę sobie kompletnie tego wyobrazić.
To zapraszam, na pierwsze lepsze miedzyanrodowe zawody.
Super to widac w strzgeomiu..
Konie w 3-4 derkach , mimo ze przeciez to nie srodek zimy.

Zamiast np jednej 100g maja  kilka innych derek, wtym zwyklych kocy pomiedzy.
Zawsze mnie to ciekawi. Bo przeciez mozna tez przebrac.
Crazy w Strzegomiu byłam i takich cudów typu 5 derek i kołdry nie widziałam. Jedyne co mi się rzuciło w oczy to wszechobecne jasne derki siatkowe na całego konia.
Eee Kochana zle lukalas  🙂 Ty zawsze zabiegana 🙂

Koojarzysz stanie Nowej Zelandi? Irlandi? POzamykane  na 3 spusty, owiniete tymi zaslonami,  i w srodku konie w 3 derach 🙂

Zreszta w Compiegne ktore sa zawsze bardzo wczesnie rozgrywane.. padalam ze smiechow z Grekow.
Ich jack russel byl przebeirany  3 razy dziennie w inna kreacje.. przez caly tydzien sie nie powtorzyla 🙂 I tak fajnie wybiegal z koniowozu po rampie w innej kiecce 🙂
Kon mial ciagle masazer..  co mnie raczej szokowalo bo zaklada sie go na ilka godzin a nie non stop.. ale luz 🙂 A dere to mial tyle... ze doliczyc sie nie moglam.
Zakładam 3 derki  😡 Jedną polarową z kapturkiem pod spód, jedną "kołderkową", a na to mam taki płaszczyk nieprzemakalny, wrazie gdyby śnieg czy deszcz zawiał  😡 Ale muszę dodać że 2 derki stanowią derkę właściwą i podpinkę, więc mam prawie 3 derki, a na pewno tylko 2  🤔 Mogę zrobić prze okazji zdjęcie  😡 Koń wygląda trochę jak LUMP  🤔  
Ale nie mowimy o stani na dworzu, tylko w boksie, w stajni. a To znaczaca ROZNICA.
W wakacje byłam 3 miesiące w Anglii- pracowałam w przydomowej stajni u bardzo bogatej rodziny.
Po przyjeździe na miejsce przeżyłam wielki szok, stajnia "przydomowa" na 4 konie, wyposażenie , maneż, padoki , wszystko full wypas- nie widziałam czegoś takiego w żadnej stajni w Polsce.
Boksy angielski, duże , wyłożone matami gumowymi. Kuce chodziły wkkw, więc każdy miał po 3 siodła ( skokowe, do crossu i ujeżdżeniowe) , oczywiście wszystkie idealnie dopasowane do konia i z najwyższej półki.
Ogłowia też, każdy koń miał min. 3 ( ujeżdżeniowe - cienkie wędzidło, skokowe- wytok, jeden kuc wielokrążek, drugi pelham, i na crossy- zwykłe grube oliwkowe wędzidło).
Co mnie bardzo zdziwiło, to pomimo naprawde bardzo dużej ilości kasy                      ( najdroższego sprzętu, wypasionego koniowozu na 4 konie itp itd) totalny brak czapraczków, kolorowych owijek, ochraniaczy pod kolor. Konie miały po 2 czapraki- czarny i biały, prane prawie codziennie - wyglądały raczej bardzo przeciętnie.
Kuce należaly do córki właścieli- 15 letniej , rozpiesczonej do granic możliwości dziewczynki.
Jeżdziła na swoich pony tylko w weekendy ( kiedy ja miałam wolne), i wyglądała przy tym jakby spotykała ją największa tragedia.
Do tego co jakieś dwa tyodnie , zabierała jednego kuca, i jechała z mamą na zawody do Pony Clubu- czyli spotkania innych bogatych dziewczynek ( właśnie w ramach tego Pony Clubu były organizowane zawody wkkw- czyli parkur do 50 cm, jakiś podstawowy program ujeżdżeniowy, i crosik mini mini).
Dziewczynka zawsze na jazde zakładała różowe ubranka ( dosłownie nawet czapsy miała różowe), generalnie to żyła w świecie, księżniczek , pony i lalek barbi.
Kuce były naprawde bardzo dobrymi końmi, zanim zostały kupione przez moich pracodawców, chodziły wysokie konkursy ( były to kuce po 148, 149 cm w kłębie).
Znalazłąm kiedyś w siodlarni umowę kupna jednego kuca za kwotę 130 tys funtów- trochę się zdziwiłam.
Kupować konia za taką kasę dla dziewczynki która wsiada na niego dwa razy w tygodniu na 15 minut z miną rozpaczliwą- hmm..
Oba skakały jak marzenie. Na wyposażeniu stajni, były 4 piekne zielone pastwiska, na które kuce mogły wychodzić tylko na 30 min 2 X dziennie.
Maneż był pokryty takimi małymi kawałkami gumy, wszystkie przeszkody ( oczywiście w pastelowych kolorach, z dominującym różem) były plastikowe, leciutkie.
Jeżdżąc na takiej arenie, ciężko było o wypadek- miękkie elastyczne podłoże, puste plastikowe przeszkody .
Konie karmione były dwa razy dziennie- różnymi mieszankami musli, lucerną, granulatem.
Siana dostawały bardzo mał0 ( właścicielka miała obsesje, że kuce są bardzo grube- choć nie były).
Ścielane miały trocinami- specjalne ścielanie dzienne- wszystkie trociny pod sćiane, konie stały na samej gumie, i ścielanie na noc- robiło się takie łóżko na pół boksu.
Raz w miesiącu gumę trzeba było z boksów wytarać ( a ważyła swoje) umyć boks pod ciśnieniem wodą, zdezynfekować, to samo z gumowymi matami.
Co mnie jeszcze bardzo zdziwiło to ich obsesja na punkcie hack out - czyli chodzenie stępem bo ulicach .
Na początku hack musiał być przynajmniej 4 razy w tygodniu i raz skoki.
Potem sama decydowałam i jeżdziłam kuce troche ujeżdżeniowo na maneżu, więc w sumie normalnego treningu miały tylko 3 dni w tygodniu.
Oni takie 40 minut stępa po drogach traktowali jak normalny trening.
Konie nie były derkowane ( dostawały tylko derkę na muchy na padok).
Raz na jakiś czas do stajni przyjeżdżała zawodniczka jeżdżacą skoki, poskakać kuce- co mnie bardzo zdziwiło to brak rozprężenia- chwilka kłusa, zagalopowanie i od razu skoki ( od raz wysoko- dziewczyna przed jazdą ustawiała sobie kilka przeszkód zazwyczaj kolo 1,3 m i od takich wysokości zaczynała i na takich zazwyczaj kończyła). Po skokach zsiadała - zero stępa.
Nie znali czegoś takiego jak wszelakie, wcierki, owijanie nóg, smarowanie kopyt itp itd.
Jedynie raz w tygodniu musiałam robić każdemu kucowi masaż takim specjalnym sprzętem z masującą nakładką.
Co ciekawe na jazdy , nawet na zawody , konie nie miały zakłądanych ochraniaczy , patrzyli na mnie dziwnie jak z uporem maniaka na każdą swoją jazdę zakładałam wygrzebaną z jakiejś skrzyni parę ochraniaczy.
Generalnie miejsce piękne, super wyposażone, ale zupełnie nie wykorzystywane przez właścicieli.
melduję ze zapytałam 😉

używa się kołder bo są tańsze a działają tak samo dobrze.

jak zapytalam czemu sie karmi mieszankami to powiedzieli mi ze raz dlatego, że ich konie pozabijałyby im klientów na samym owsie, a dwa że jak jest z dodatkami (my mamy takie śmieszne brązowe coś, trudno to nawet opisać co to...) to konie lepiej żują pokarm. Powiedziała mi też że samym owsem karmiło się w Anglii w XVIII wieku 😉 ale ze to w sumie nie ma zadnego znaczenia bo owies + siano dostarcza koniom wszystko czego potrzebują i wcale nie muszą mieć dodatkowo żadnych dodatków 😉
Ale nie mowimy o stani na dworzu, tylko w boksie, w stajni. a To znaczaca ROZNICA.


Ależ on NIGDY nie stoi na dworzu - ma okno w boksie - miałam na myśli gdyby z dworu zza okna wiatr i deszcz zawiał  😡
dempsey   fiat voluntas Tua
19 lutego 2009 21:35
może z tymi kołdrami to tak jak z achałtekińcami opisanymi w artykule jkobusa 😉 że plemię Tekke trenowało te konie w upałach ubrane w jak najgrubsze dery żeby wypocić tłuszcz..
tylko że wyspiarze uznali najwyraźniej że wystarczy po prostu trzymać w kołdrze, trenowac można już bez  😉

lest-go to wytłumacz nam prosimy po co go tak ogrzewasz? pytam z ciekawości ofc
Czyli kon stoi w boksie w derce przeciwdeszczowej? Super.. Chcialabys miec taka pizamke dla siebie?
SIWA FOLBLUTKA   i jej miedziana arabka
19 lutego 2009 21:48
Czytam o tych derkach i nadziwić się nie mogę 🤔. Miesiąc temu moja znajoma przeprowadziła się z koniem do Angli. Derkuje kobyłę dopiero jak jest minusowa temperatura, ale tylko na zewnątrz, w stajni koń goły. Oni ją tam chyba zlinczują albo zgłoszą do opieki nad zwierzętami.
Wstawcie zdjęcia waszych stajni: boksy, hale, ujeżdżalnie. Zawsze miło jest popatrzeć jak mają inni 😉
Odpowiadam  🤔trzałka:
Derka nie przemaka od zewnątrz i nie przepuszcza wiatru. Od WEWNĄTRZ jednak owszem, czyli nadmierne ciepło wydostaje się na zewnątrz, ale ewentualny śnieg czy deszcz nie może przemoczyć ani kaptura ani innych derek. Ważniejsze było to w poprzedniej stajni, gdzie nie tylko miał okno, ale malutki "balkonik" na który mógł wyjść. Wtedy przemoczenie byłoby fatalne.

Lordek jest cały golony, ma tylko "czaprak". Pierwszy powód to chłód, oczywiście. Drugi powód to konieczność podtrzymywania mięśni ciepłymi, żeby nie doszło do ew. uszkodzeń. Kaptur oczywiście z tych samych względów. Pod derki grubsze jest zakładana derka polarowa, bo dobrze ogrzewa, i dobrze transportuje ew. nadmiar wilgoci na zewnątrz. Następnie "kołderka" która grzeje, następnie część "outdoorowa". Myślę, że to ma jakiś sens.  🤔
sosi   szczypior szczypior...
19 lutego 2009 22:12
nie wystarczyłaby jedna gruba derka podszyta polarem, która na zewnątrz jest wykonana z nieprzemaklnego materiału?
to tylko pytanie bez żadnej złośliwości! bo w sumie i koszty prania większe (przy oddawaniu do pralni), ciężar większy no i wiecej roboty, choć rozumiem, że są ludzie którzy lubią robić dużo i długo przy swoim ogonie  😎

edit-literówki
caroline   siwek złotogrzywek :)
19 lutego 2009 22:13
Czyli kon stoi w boksie w derce przeciwdeszczowej? Super.. Chcialabys miec taka pizamke dla siebie?

mój stoi w tzw. padokówce w stajni (czyli podszycie - wygląda jak kołdra 😉 - plus warstwa zewnętrzna nieprzemakalna) i jest super - derka oddycha na tyle, ze kon jest pod nią cieply, ale sie nie "gotuje" a równoczesnie kiedy się połozy, to derka nie chłonie wilgoci ze ściółki - bo jest wodoodporna 😉
ja chyba tez nie narzekałabym na taką piżamkę 😉 zwłaszcza jakbym mieszkała tam, gdzie mieszka mój kon... 😉



P.S. pati12318 używaj enterów. twój post jest taki zlany, że aż odechciewa się go czytać... 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się