Kącik roztrzepańca

piotrowska   Między grzywą a ogonem
17 lipca 2013 19:00
Jakieś pół roku temu byłam tak zmęczona, że wchodząc do łazienki wrzuciłam brudną bluzkę do klopa a sama ( zdjąwszy spodnie) usiadłam na koszu do rzeczy do prania. Gdyby nie to, że kosz nie wytrzymał pod moim ciężarem pewnie bym się nie zorientowała, że coś nie tak.


Wybacz ale nie mogę, hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha, szczyt wszystkiego! Gratuluję tytułu za historię dnia! 😂
piotrowska priorytetowe mimo wszystko było wyłowienie bluzki z sedesu, drugiego dnia dopiero poczułam jak mocno gruchnęłam z tym koszem... no i kosz też od tamtej pory jest nowy 😀
Dawno nikt nic nie pisał, więc ja relacjonuje na świeżo, jak to wykazałam się szczytem roztrzepania/zmęczenia/ślepoty/głupoty 😀

Fejs. Czat grupowy. Umawiamy się z przyjaciółkami na piwo. Rozmowa się toczy a ja w pracy ukradkiem sprawdzam na telefonie co dziewczyny ustaliły. Jedna z nich pisze, że nie da rady, bo jadąc z pracy rozwaliła kolano. Korzystając z nieuwagi przełożonego szybko wstukałam w klawiaturę "ale jak mogłaś rozwalić kolano w samochodzie? przyhamowałaś gwałtownie czy co?". Na reakcję nie musiałam długo czekać - posypała się lawina "hahaha" itp  🤣 Bo Aśka rozwaliła KOŁO w samochodzie, a ja chcąc być szybka przeczytałam kolano  🤔wirek: i zastanawiałam się, jak to możliwe 😀
Nie umiałam dzisiaj  znaleźć samochodu (czarnego focusa) na parkingu przed sklepem, szukałam go 20 minut latając po całym parkingu i nie było go. Wyciągając komórkę z kieszeni, żeby zadzwonić na policję wypadły mi kluczyki z czerwonego seata obok, którego przeszłam kilka razy szukając tego focusa 🙄  Zapomniałam po prostu, że dzisiaj się z chłopakiem zamieniliśmy autam 😁
haha, w temacie samochodow:

wracalam dzis do domu, stanelam na awaryjnych w osiedlowej uliczce, na pasie bo miejsc brak. Wpadlam do sklepiku osiedlowego na ok 20 sekund. Wyszlam i poszlam do domu pieszo ;]

Bardzo przepraszam wszystkich ktorzy musieli omijac moja kolumbryne zasnawiajaca pas 😵
dempsey   fiat voluntas Tua
29 lipca 2013 19:20
Dobre, dobre. A mówi Wam to nie byle kto 😉. Poniżej próbka moich możliwości:

Zaparkowałam auto pod domem brata, wypakowałam mój zestaw (dwoje dzieci, laptop, miarka, notes, telefon.. miarka, yyy, dzieci.dobra, mam telefon? ...itp), i poszłam na górę. Po dwóch godzinach zbieram się do wyjścia, próbuję zebrać komplet zestawu i nagle hmm nie mam kluczyków. Szukamy wszędzie, nie ma. Stwierdzam, że pewnie zostawiłam je w schowku między siedzeniami co dość często robię z uwagi na stan i wiek mojego wehikułu 😉. Idziemy całą grupą, auto oczywiście otwarte, w schowku nie ma kluczyków.
Tadam! Leżą na dachu.

Drugie: wracamy z 4h pobytu na dzikiej plaży nad Liwcem. Auto zaparkowane na skraju łąki, 300 m od plaży. Patrzę z daleka i mówię "Oho, ktoś nas chyba wreszcie okradł, drzwi tylne otworzone na oścież". Podchodzę bliżej, i widzę że jednak obie pary drzwi (lewe) są otwarte. Oczywiście w środku moja torebka. Lecę, sprawdzam. Jest.
To my zostawiliśmy tak te drzwi.

No i klasyk ostatnio mąż ruszył sprzed bramy z dokumentami na dachu. Uczciwy znalazca odszukał go przez Facebooka...
Wjechałam do garażu z otwartą klapą bagażnika... Na nic nie pomogło tłumaczenie tacie, że zawsze się mieściłam, a teraz to po prostu różnica w wysokości opony spowodowała zdarcie lakieru... Bo przecież nie ja!  🤔
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 lipca 2013 07:18
Dzisiaj przejechałam miejsce pracy  🤔 Jadę, jadę mijam jeden zjazd, mijam drugi zjazd, mijam wyjazd i zaświeciła się lampka, że coś nie teges. Zanim się domyśliłam co, przejechałam jeszcze 500 metrów  😵
Ja chyba też jestem roztrzepańcem. Wiele razy zdarzało mi się wyjść z domu do pracy i np pod drzwiami przypomniało mi się, że nie mam kluczy. Kiedyś w lato wyszłam na miasto i się okazało, że.. ogoliłam tylko jedną nogę.. 😀  O mnie też mówią, że głowy zapomnę kiedyś. 🙂


haha..... z ogoleniem 1 nogi to ja miałam u ortopedy...bo zawsze mi ogląda chorą prawą, więc po co golić lewą, która zawsze jest schowana w dresach🙂 i pech chciał, że tej właśnie wizyty, kiedy z lenistwa ogoliłam tylko 1 nogę, postanowił popatrzeć jak chodzę i porównać obie nogi🙂 ale wstyd... a zarośnieta byłam porządnie...bo nie lubię się golić a mojemu meżowi to w ogóle nie przeszkadza.
Jeśli chodzi o roztrzepanie... i zapominalstwo... jechałam do lekarza i jakieś 40 km od domu zobaczyłam, że nie mam teczki z wynikami rezonansu, na które mój lekarz czekał od długiego czasu:/
[quote author=joakul link=topic=88412.msg1829204#msg1829204 date=1374083829]
Jakieś pół roku temu byłam tak zmęczona, że wchodząc do łazienki wrzuciłam brudną bluzkę do klopa a sama ( zdjąwszy spodnie) usiadłam na koszu do rzeczy do prania. Gdyby nie to, że kosz nie wytrzymał pod moim ciężarem pewnie bym się nie zorientowała, że coś nie tak.


Wybacz ale nie mogę, hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha, szczyt wszystkiego! Gratuluję tytułu za historię dnia! 😂
[/quote]

Hahahahahaha!  😂
To i ja się przyznam do czegoś... W tych samych okolicznościach zdarzyło mi się nie podnieść deski...
sandrita, żółwik!
Myślałam że tylko mi się zdarzają takie rzeczy  😎
Ja lajtowo, za to jeździecko. Dziś: skaczemy szereg szerokich okserów, dynamika rzecz przydatna, dobry najazd z łuku - też, koń niedawno stawał. Pod koniec stępa po treningu słyszę: celowo nie założyłaś ostróg? 🤣 Taa - celowo. 2 razy po nie sięgałam, żeby założyć.
Dobra - zdarza się. Rzecz w tym, że całą jazdę byłam przekonana(!), że mam ostrogi - używałam nieistniejących ostróg 🤣 - i nawet wychodziło 😁
Drugie, to wstyd - zapomniałam podpiąć popręgu  😡 Nie - dociągnąć, podpiąć! tzn. był zapięty, ale aby aby - 5 dziurek luzu, łuk dyndał pod brzuchem. Że wsiadłam to nic - schodki wygodne, ale przeskakałam cały trening! Brawo ja!  🙇 Ale naprawdę brawo - to siodło. Nic nie czułam, żeby coś było nie tak  🤣.
Facella   Dawna re-volto wróć!
02 sierpnia 2013 16:21
halo, i nie zjechało Ci tak jak pewnej parze na pewnych zawodach?  😀iabeł:
BASZNIA   mleczna i deserowa
02 sierpnia 2013 18:38
halo, no, to tytul jezdzieckiego roztrzepanca jest Twoj 🙂.
E - obawiam się, że przypada on zawodnikowi, który dojechał na zawody, gdy zorientował się, że... konie zostały w stajni 🤣, koniowóz pusty.

Facella, nie drgnęło nawet 🙂 Możliwe, że zapatrzyłam się na byłego klubowego kolegę, któremu na parkurze pękł popręg. Chłopak skoczył ze 3 oksery 140, zanim komisja załapała i zadzwoniła - a on zdezorientowany, dlaczego zatrzymują, jak tak fajnie żre. Inny znajomy stracił popręg w czasie ostrego galopu w terenie, że wiraż był - to wylądował w rowie - nadal w siodle 🤣, tylko koń bye, bye.

Niestety, zawsze przy koniach (no, nie tylko przy koniach  :icon_redface🙂 byłam "bystra inaczej" i muszę pilnie uważać. Tak, osobiście zdarzyło mi się też słynne dopięcie popręgiem konia do ogrodzenia - potwierdzam, że to zupełnie możliwe.
spieszymy się. wizyta u pediatry, umówiona, trzeba być. Mrs Klucha już załadowana, czeka w aucie, wszystkie toboły zapakowane. no to jeszcze papieros przed wyjazdem. mignęły mi wystające kluczyki u chłopa w kieszeni. zamknął dom, otworzył bramę. ale autem jechać się nie da, bo kluczyków nie ma.
" sprawdz w kieszeni" mówię. no nie ma. sprawdzanie drzwi, bagażnika, boksów końskich, ciuszków dziecięcych. wsiąkły.
"sprawdz jeszcze raz kieszenie". NO PRZECIEŻ TAM ICH NIE MA. znów rundka po całym domu, ja się zaczynam pieklić. no to papieros ponownie. i znów
"Weź jeszcze raz sprawdz te cholerne kieszenie, bo widziałam tam je wcześniej"
"ale ich tu na bank nie ma!" ale posłusznie przeszukuje. podniósł ręce, żeby zmacać kamizelkę, a ja widzę z kieszeni wystające kółeczko od kluczyków*.
"no i widzisz, nie ma!"
"jak cholera żłobie jeden, dziadzie paskudny nie ma jak je widzę!"
"ooo...."

*spodnie mają dwie kieszenie jak zwykle. jedna głęboka, jedna płytsza, mniejsza ciut wyżej, kluczyki były w tej mniejszej.
Facella   Dawna re-volto wróć!
03 sierpnia 2013 10:31
E - obawiam się, że przypada on zawodnikowi, który dojechał na zawody, gdy zorientował się, że... konie zostały w stajni 🤣, koniowóz pusty.

Boskie  🤣

Muszę kiedyś spróbować tak z siodłem wylecieć, nigdy mi się to nie zdarzyło  😁
Dzisiaj okazało się, że osiągnęłam szczyt "roztrzepaństwa". 🙂 Byłam cały dzień w pracy. Przyjechali moi rodzice. Widzę z daleka mamę, ucieszyłam się i pytam:
- a co wy tu robicie?
Mama: przyjechaliśmy po taty okulary.
ja: jakie okulary?
m: no te, co zabrałaś do naprawy tydzień temu...
ja:  🤔 A GDZIE ONE SĄ?!

Hahahaha! Całkiem zapomniałam, że je wzięłam. Do naprawy nie zaniosłam. Przetrzepałam całą torbę, aż w końcu okazało sie, że nosiłam je cały tydzień w zewnętrznej kieszeni torby, której nigdy nie otwieram...  😵 Całe szczęście tacie udało się załatwić naprawę w godzinę.  😎
Początek sierpnia, w porze ni to nocnej, ni to porannej czekałam sobie na skm trójmiejską, chciałam dotrzeć do Gdańska Głównego bo miałam stamtąd pociąg. Byłam do tego stopnia poza myśleniem, że zupełnie nie przeszkadzało mi, że wsiadam w pociąg nie po tej stronie peronu co trzeba, kiedy mijałam Sopot pierwszy raz pomyślałam, że coś chyba jest nie tak, w Gdyni Głównej wpadłam na pomysł,że może by jednak wypadało w końcu z tego pociągu wysiąść i łapać coś na Gdańsk :P
dempsey   fiat voluntas Tua
25 sierpnia 2013 22:39
ja przedwczoraj nie zapomniałam termosu z jedzeniem syna alergika do przedszkola, ani drugiego dziecka, ani telefonu, ani dokumentów ani zamknąć drzwi i wyjechałam o czasie
za to zapomniałam zamknąć bramy i zostawiłam ją na pół godziny otwartą na oścież

mój święty pies nie odważył się przekroczyć łapą niewidzialnej linii, a sąsiedzi pewnie nie byli zdziwieni - nie po tym, jak tydzień temu przełaziłam wierzchem przez własną furtkę, zapomniawszy kluczy, tłumacząc czteroletniemu synowi, że do domu wejdziemy oknem
majek   zwykle sobie żartuję
25 sierpnia 2013 22:57
tak mi się przypomniało. Jakaś graficzna fucha.
`...I poprosimy tło w gwizdki`

Dobra, klient nasz pan.
Były gwizdki. Trochę zaskoczona byłam, no ale dobrze...

Rano mail od klyenta.
`Przepraszam za literówkę. Chodziło mi o gwiazdki`
[quote author=majek link=topic=88412.msg1858960#msg1858960 date=1377467859]
tak mi się przypomniało. Jakaś graficzna fucha.
`...I poprosimy tło w gwizdki`

Dobra, klient nasz pan.
Były gwizdki. Trochę zaskoczona byłam, no ale dobrze...

Rano mail od klyenta.
`Przepraszam za literówkę. Chodziło mi o gwiazdki`
[/quote]
🤣 🤣 🤣
👍
mówiąc o jeździeckim roztrzepaniu : Ja ostatnio nie miałam internetu , wiec żeby się zarejestrować na zawody poszłam o koleżanki szybko się zarejestrowałam i w sobotę wesoło zaczęłam się pakować na niedzielne zawody. Wszystko fajnie gdyby nie to że nie zauważam zmiany w propozycjach i zawody odbyły się dzień wcześniej ;( byłam okropnie zła , bo to były ostatnie eliminacje na których musiałam być jeśli chciałam walczyć o puchar ;/
Ja kiedyś szykowałam się na zawody. Koń wyczyszczony, strój wyszykowany, buty wypastowane, wsiadamy do samochodu. Zamykam  drzwi od auta i czekam, aż kierowca ruszy. A on nie chce ruszyć i tylko na mnie patrzy.
-Nie zapomniałaś czegoś? -pyta. Myślę, myślę, czego mogłam zapomnieć? Kask, rękawiczki, siodło, ogłowie.... KOŃ! Zapomniałam o koniu.

Wczoraj wstawiłam samochód do garażu, zamknęłam garaż, poszłam do domu.
Szkoda tylko, że zapomniałam zamknąć bramę.

Rano po sprawdzeniu, czy wszystko jest na miejscu, tata skomentował tylko: "dobrze, że mieszkamy w spokojnej okolicy"  🙂
No to ja również w temacie samochodowym.
Powrót ze stajni upłynął mi pod znakiem planów na jutrzejszy trening (wiecie jak to jest, milion pomysłów na minutę). Kiedy podjechałam pod dom zwyczajowo otworzyłam bramę i garaż, do którego chwilę później wjechałam. Garaż zamknęłam od wewnątrz po czym kierując się do drzwi frontowych i marząc o orzeźwiającej kąpieli, uświadomiłam sobie, że klucze do domu mam w plecaku, który jest w samochodzie, który jest w garażu, który to garaż jest zamknięty.  🤦
Efekt był taki, że spędziłam jedne z najdłuższych trzech godzin swojego życia (no tak to się ostatnio nudziłam na lekcjach historii  🙇 ) stercząc jak kołek przed domem.
majek   zwykle sobie żartuję
12 września 2013 12:24
odinstalowałam z komputera wszystkie przeglądarki internetowe!!!
opolanka   psychologiem przez przeszkody
12 września 2013 13:30
dempsey, ja ostatnio odjechałam ze stacji benzynowej z kawą na dachu i zorientowałam się, gdy sięgałam po nią tam, gdzie być powinna. Na szczęście nie rozlała się, więc zdjęłam ją z dachu i dopiłam 😉

Facella   Dawna re-volto wróć!
12 września 2013 13:31
Majek, kiedyś miałam IE na płytce  😁 Piszesz z telefonu czy udało Ci się jakoś zainstalować przeglądarkę?
majek   zwykle sobie żartuję
12 września 2013 13:45
mam na szczęście drugiego kompa w domu, więc ściągnęłam instalkę. Na pendrive itd.
Ale głupio by mi było iść do sąsiadów z tym problemem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się