Jeden koń w przydomowej stajni.

Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
30 grudnia 2009 15:33
Lekko przesadzasz Pokemon, tym bardziej, że nie znasz sytuacji, warunków, konia i mnie.
Konie są zwierzętami stadnymi i nie powinny stać samotnie. Ale też jak kogoś stać na trzymanie jednego konia, to nie zanczy że stać go równiez na drugiego. Bo nawet jak będzie jadł samo siano, to trzeba go werkować lub kuć, odrobaczać szczepić leczyć itp. No i jakiś minimlany sprzęt do neigo też potrzebny. Niech to będzie tylko kantar, ale jednak składa się na całość różnych w tej chwili już podwójnych wydatków. Nie każdy moze sobie na to pozwolić na to.


Dlatego się trzeba zastanowić biorąc na siebie taką odpowiedzialność, jak kupno konia. Jak kogoś nie stać, kupując jednego konia na utrzymanie go w pensjonacie i musi go trzymać nie wiedzieć czemu u siebie (czyli- mam taki kaprys i nie chce mi się autobusem dojeżdżać) , to dla mnie jest to równoznaczne z tym, że nie stać go w takim razie także na niezapowiedziane leczenie.
BTW - ja nie uważam moich koni za moich przyjaciół, tylko za swoje zwierzęta. I uważam, że moje zwierzęta mają o niebo lepiej niż niektóre biedaki nazywane szumnie przyjaciółmi.
Ot, taka hipokryzja.
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
30 grudnia 2009 17:24
Stado daje koniom bezpieczeństwo; części koni spokojnie skubię trawę, bo ma świadomość, że reszta bacznie obserwuje okolice...
No, a niektórzy zabierają koniowi to bezpieczeństwo... Nietrudno wyobrazić sobie, co przeżywa zwierzę stadne zdane samo na siebie...
Z biegiem czasu przyzwyczaja sie do obecnego stanu rzeczy i wszystko wydaje się być O.K. A jest O.K.? Czy aby na pewno?
Nie, nie jest.

Wyobraźmy sobie, że w naszym najbliższym otoczeniu nie ma żadnych innych ludzi, jesteśmy zdani tylko na siebie. A następnie pojawia się jakaś krowa, czy owca, które maja zastąpić nam towarzystwo innych ludzi... Zastąpią? Nie sądze.

Tak samo, jak człowiek potrzebuje człowieka,
koń potrzebuje konia.  😀
[quote="tunrida"]Trzymanie konia samego, bez stada, jest wbrew jego naturze.
Zamknięcie konia w boksie na 22-23 godziny jest również wbrew jego naturze.[/quote]
Tak jest. I nawet koń jest w stanie się do tego "przystosować", tak szybko potrafi "zmienić przyzwyczajenia". Czy będzie mu dobrze czy źle, to zupełnie inna kwestia, ale kiedy nie da mu się po prostu wyboru, to sądzę, że w skrajnych przypadkach może zaakceptować samotność. Ma w końcu jakieś wyjście? 😉
Dopiero kiedy przed koniem "otworzy się możliwości", pokaże się mu, że istnieje coś takiego jak stado, to stado najpierw go ustawi a później w końcu przyjmie [w większości przypadków], to koń, zabrany z tego stada już nie będzie tak szybko akceptował poprzednich warunków.

[quote="guli"]Każdy koń rasy prymitywnej trzymany jako kosiarka będzie coraz grubszy , aż zachoruje.[/quote]
Trzeba by chyba dodatkowo takiego dokarmiać. Jeśli mamy tyjącego delikwenta, to po prostu.... można nie trzymać takiego konika jako kosiarki 😉  W sensie, nie wypuszczać na trawę "na huzia", 24 godziny na dobę, tylko spróbować jakoś reglamentować to pastwisko albo nie dokarmiać jeszcze przy okazji. Jeśli duży dostaje owies, niech mały dostanie kawałek jabłka.😉

[quote="repka"]Ja miałam w pewnym moemcie tylko 2 konie na mnie jedną. Dwa rózne konie z róznych stajni i nie było problemu nauczyć je że przez godzinę jeden zostaje sam a drugi idzie na jazdę. Ja nie widzę zadnego problemu z tym. Do dziś (stadko jest teraz 4 sztuki), mimo ze na co dzień wychodzą razem na wybieg, to nie ma problemu żeby jeden sam został w stajni, lub jeden wyszedł tylko na dwór.[/quote]
Miałam tak samo. Kilka razy pojeździłam w miejsu, gdzie stały dwa konie i kiedy jeden szedł na jazdę, drugi czasem rozpaczał, ale generalnie dało się normalnie pojeździć. Teraz też mam okazję zajmować się dwoma końmi, które razem wychodzą i katastrofy nie ma. Można wziąć jednego, zostawić drugiego, pierwszy [czyli mój 😉] w tym czasie zarży, ale to nie tak, że nie można ich od siebie "odkleić". Kiedy zbieram je we dwójkę to mój koń jest jedynie maksymalnie zazdrosny i bywa uczepliwy -> próbuje nie dać mi w ogóle podejść do drugiego konia dopuki nim samym się nie zajmę, ale to zupełnie inna kwestia.

Lekko przesadzasz Pokemon, tym bardziej, że nie znasz sytuacji, warunków, konia i mnie.

a owszem, nikt nie zna i nie przeczę, że Twój koń się po prostu przyzwyczaił, a ty z braku laku nie jesteś w stanie zapewnić mu innych warunków, a jakoś trzeba żyć.🙂



Rzeczywiście traktowanie małych kucy jak mebel jest dosyć powszechne wśród koniarzy 🤔
A przecież to taki sam koń , jak duże , a nawet powiedziałabym, ze często mają "więcej konia w koniu" 😉

Ras prymitywnych nie ma potrzeby dokarmiać , bo one znakomicie tyją na trawie , czy samym sianie.
Tak samo zresztą jak potrafią duże, bardziej szlachetne konie.
Jeśli nie zapewni się im dostatecznej ilości pracy , to stają się beczkami na cienkich nóżkach.
Każdy, kto miał szetlanda wie o tym doskonale. 🙂
Problem tkwi w znalezieniu jeźdźca na szetlanda - użytkowac dwa zbliżonej wielkości konie nie jest trudne .
A nie chodzi o to, żeby jeździć na większym samemu , tylko , zeby mały miał odpowiednie dla siebie zajęcie.
Nie może być kosiarką do trawy, jak większość ludzi je traktuje. 🤔
A znaleźć mu takie zajęcie wcale nie jest łatwe - dlatego denerwuje mnie lekceważące podejście ludzi do szetlandów.
To nie są żywe  zabawki dla dużych koni, tylko pełnoprawne konie - i tak powinny być traktowane. ❗

Bardzo łatwo  "skrzywić", czyli skrzywdzić kucyka takim traktowaniem .

Dlatego uważam, że nie powinno się brac  szetlanda jako towarzystwo dla dużego konia, jesli nie ma się dla niego sensownego zajęcia.
Nawet otwarta stajnia w nocy nie gwarantuje dostatecznie dużo ruchu maluchowi.
Bo okazuje sie, że to małopolak spędza sporą część nocy przed  stajnią, a kucyk okopuje się w niej wystawiając wałacha na długie warty 🤣
Tak więc pozostał okrąglutkim, a duży zgubił brzuch na mrozie i znakomicie ściera sobie kopyta. 😀
Idąc tym tropem można stwierdzić że skoro pies jest także zwierzęciem stadnym to każdy właściciel jednego tylko psa skazuje go na tortury. Tak?

Też uważam że koniom lepiej jest w stadzie, co do tego nie ma wątpliwości ale nie przesadzajmy w swoich stwierdzeniach że każdy koń trzymany sam jest torturowany przez swojego właściciela. Bo to gruba przesada.
No też sobie pomyślałam o psach, ale nie chciałam poruszać tematu 🙂 Zresztą krowy to też zwierzęta stadne a często mieszją samotnie w jakiejś obórce. No a koza czy owca? Kupione temu samotnemu konikowi do towarzystwa? Też są zwierzakami stadnymi, a koń ma im zastąpić to stado.
Idąc tym tropem można stwierdzić że skoro pies jest także zwierzęciem stadnym to każdy właściciel jednego tylko psa skazuje go na tortury. Tak?




Ano nie.
Wilk jest zwierzęciem stadnym, które musi mieć towarzystwo tego samego gatunku - nie pies.
Pies został udomowiony ok 10 tys lat temu i od tamtej pory towarzyszy nieustannie człowiekowi tworząc z nim stado .
W gruncie rzeczy drapieżniki bardziej potrafią się porozumieć , niż roślinożerca i drapieżnik.
Gdy jest kilka psów na jednym terenie to zaczynają zachowywać się jak wilki.
Dla porównania , konie udomowiono ok 4 tys lat temu, ale ich potrzeby stadne są ciągle takie same.
I żadna koza , czy owca nie zastąpi towarzystwa swojego gatunku.
Nie mówią jednym językiem z końmi , mają inne potrzeby i cele.
U mnie od kilku dni, kiedy strzelają fajerwerki czy petardy , psice podwórkowe chowają się do stajni , siadając pokornie w kąciku sygnalizują potrzebę ochrony.
I o dziwo konie ich nie przeganiają , mimo, że na zewnątrz często dochodzi między nimi  do konfliktów.
Ale to wcale nie oznacza, że pies może udawać konia.

Chyba, że będą razem paść się na pastwisku , w stajni jesc siano i chodzic z końmi w zastępie. 😀
Pies, koza nie są stadne. 🙂

Ja tam mam wbite do głowy, że "Koń to zwierzę: roślinożerne, stadne i uciekające." I obserwując mojego potwierdzam prawdziwość wszystkich tych 3 cech.  😁
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
30 grudnia 2009 21:06
a ja uważam, że wszystkie istoty (ludzie, psy, konie, swinki morskie) powinny mieć kontakt z przedstawicielami tego samego gatunku. pies nie zna jezyka 'swinko-morskiego', koza nie nadaje na tych samych falach co koń.
z psami sprawa jest jednak inna- spotykają kompanów na spacerach, czują ich zapach. izolując konia nie dajemy mu nawet szansy na poznanie konia-kumpla.
imo, kupując zwierzę, jakie by ono nie było, powinniśmy zagwarantować, że będzie miał okazje pogadać ze 'swoimi', chociaż raz na jakiś czas. nie oznacza to zakupu drugiego psa czy konia, ale właśnie zadbania o same warunki w jakich te zwierzaki przebywają.
hmm..  a załużmy, że mam szanse uratować życie mega zabiedzonemu, zaniedbanemu, bitemu i skazanemu na rzeź konikowi  ALE z pensjonatem u nas lipa... zostaje jedynie trzymanie konia u siebie jako jedynaka.

To co mam zostawić go tam gdzie jest bo ja nie moge zapewnić mu towarzystwa??
Nie- masz go brać, bo to dużo mniejsze zło, jeśli ma tam być nadal zagłodzony i bity.  Chyba zrozumiałe. 🙂 ( bo jeśli pójdzie na rzeź to nie będzie cierpiał) Ale potem w miarę możliwości dążyć do tego, by miał jak najlepiej. A jak najlepiej oznacza stado i wybiegi.  🙂
jeszcze odnosząc się do całego tematu.

Jest możliwość wstawienia konia w pensjonat, ale na stanowisko, z dwoma wybiegami gdzie konie chodzą na zmiane (wałachy, klacze z małymi, ogier) czyli przypada jakieś 2 /3 godziny dziennie na wybiegu (na padoku bo pastwisk nie ma)
No i odległość - widziała bym się z koniem raz na tydzień -  a domu mam go 7 dni w tygodniu, i wiem że codziennie poświęcana jest mu masa czasu - a w pensjonacie papu, padok i tyle.

W domu zapewniam konikowi duży, jasny i przestronny boks z sporym padokiem i niemałym pastwiskiem do dyspozycji cały rok + ponad 0,5 hektarową łąke w sezonie letnim.
Opieka - wiem, że koń jest nakarmiony i nikt mu nie żałuje- witaminki, marchewki i inne pierdołki, jeśli powinien dostawać owies gnieciony to taki dostaje, a w pensjonacie nie zawsze tak bywało.

Nie wiem dlaczego ale mój koń odżył po "odizolowaniu" od stada.  Teraz będą już 3 lata.

Jest radosnym, normalnym zdrowym koniem. Wyciszył się, nie jest nerwowy np. przy jedzeniu.
Nie ma żadnych naworów.



I nie wrzucajmy koni do jednego wora -  bo naprawdę przypadki są różne i .
Po moim widze że teraz jest mu lepiej.

I bijcie ja i tak nie wstawię konia w pensjonat, a nad drugim kopytnym wałacha bym się bo wiem jak on to przeżywa jest zazdrosny, nerwowy, rozkojarzony, a po co to nam.
Więc właśnie. Nie ma co generalizować. Wiadomo, że koń to zwierze stadne - z tym się chyba wszyscy zgadzają. Ale...pisanie jak to się je krzywdzi trzymając samotnie to przesada. To wbrew naturze? Ok. A czy nie jest wbrew naturze golenie konia na zimę i wsadzanie go w derkę? I jeszcze na dodatek nie raz podając mu głupiego jasia tylko po to żeby go ogolić? Jak dla mnie jest to wbrew naturze.
Są różne sytuacje i różne konie. I nie raz w pensjonacie wśród koni będzie zwierzakowi gorzej niż w przydomowej stajni z kochającym właścicielem pod bokiem.
No a ja właśnie mam z tym problem bo jeszcze miesiąc temu trzymałam u siebie w domku 8 koni znajomego no ale w wyniku nieporozumień zabrał je i teraz będę mieć swojego tylko że to będzie źrebak i nie chce go trzymać samego więc chce mu zapewnić towarzystwo i nie orientujecie się czy ludzie chcą dawać na hotel konie do takich przydomowych stajni??? M.in mam bardzo dobre położenie bo do rynku (w krakowie) mam tylko 7 km wiec blisko na dojazdy a jest dużo terenów do jazdy bo można m.in na wycieczke do ojcowa jechać.
Jeżeli już piszemy co jest wbrew naturze to czy wstawienie konia do boksu na 22-23 godz. na dobę , ogolonego, w derce, ochraniaczkach stajennych, który wychodzi  tylko na trening i to często  na halę jest dobre dla niego? , czy ten koń jest szczęsliwy? ile jest takich koni sportowych i nie tylko, które tak wegetują? i jest to normalne w stajniach i mało kogo to oburza. Moja kobyła nigdy nie była towarzyska, nigdy nie pozwala podejść do siebie innemu kopytnemu, albo ucieka albo atakuje, zawsze na uboczu, ogier stojący na sąsiednim padoku nie robi na niej żadnego wrażenia. Bez problemu można  ją odizolować od reszty koni i tak było odkąd ją mam czyli prawie 10 lat. Tak naprawdę każdy koń jest inny, jeden nie będzie mógł żyć bez innych koni a drugiemu będą one zbędne.
slojma   I was born with a silver spoon!
12 stycznia 2010 08:49
Jeżeli już piszemy co jest wbrew naturze to czy wstawienie konia do boksu na 22-23 godz. na dobę , ogolonego, w derce, ochraniaczkach stajennych, który wychodzi  tylko na trening i to często  na halę jest dobre dla niego? , czy ten koń jest szczęsliwy? ile jest takich koni sportowych i nie tylko, które tak wegetują? i jest to normalne w stajniach i mało kogo to oburza. Moja kobyła nigdy nie była towarzyska, nigdy nie pozwala podejść do siebie innemu kopytnemu, albo ucieka albo atakuje, zawsze na uboczu, ogier stojący na sąsiednim padoku nie robi na niej żadnego wrażenia. Bez problemu można  ją odizolować od reszty koni i tak było odkąd ją mam czyli prawie 10 lat. Tak naprawdę każdy koń jest inny, jeden nie będzie mógł żyć bez innych koni a drugiemu będą one zbędne.

Amen podpisuje się pod tą wypowiedzą  🙂
Stado daje koniom bezpieczeństwo; części koni spokojnie skubię trawę, bo ma świadomość, że reszta bacznie obserwuje okolice...

Ta teoria w ciekawy sposób "sprawdza się" u mnie - szczególnie w promieniach wiosennego, czy letniego słońca. 3 konie śpią pokotem - leżąc na piasku bokiem , z łbami na ziemi. Cała trójka chrapie...
Tyle, że nikt nie pilnuje stada, bo w stajni mam tylko tę trójkę...
Pewnie mają świadomość, że kota obserwuje okolicę , o ile nie śpi z nimi bo bywa i tak ;-)

kupilam sobie konia. zrobilam sobie stajnie. kon byl sam. kolega mial konia. postawil sobie boks u mnie- sam za swoje pieniadze. i juz byly dwa konie. trzeci kolega kupil sobie konia, postawil sobie boks (tez za swoja kase). i juz byly 3 konie. jedna kobyla nie pracuje, histeryzuje jak sie zabiera pozostale dwa, ale bez przesady, mozna ja zostawic na padoku. wiecie, moj kon jak byl sam tez byl niby ok, nic sie nie dzialo. tylko tkal, i tkal i tkal. ale moj kon znalazl taki sposob na wyrazanie swojej frustracji. a ty hasan i siss, wiesz jaki sposob ma twoj kon na wyrazanie frustracji??
majek   zwykle sobie żartuję
12 stycznia 2010 15:53
no to dobrze macie, bo jak ja wyjadę na jednym, to reszta musi siedzieć w stajni, bo z padoku uciekną...
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
12 stycznia 2010 20:37
Heh ja chciałąm mojego postawić od maja w przydomowej stajni, miałam zamiar i tak robić trzy boksy bo pod koniec tego roku chciałam kolejnego konia. No ale moje plany póki co szlag trafi. Mój mały kiedy ostatni wychodzi a raczej (Wygalopuje) ze stajni ,albo te zostanie na 3 minuty sam na padoku, to poprostu tragedia aż strach. Znalazłąm ukochaną klacz fryzyjską, jade ją kupić ale stajnie musze przełozyc na koniec wakacji. Bo jak to się dowiedziałam ma silny instynkt stadny. Ale dobrze że o tym wiem.Bo nie wiem co bym zrobiła trzymając ogiera z takimi odpałąmi.Jeszcze te wasze opinie.  😲
adrianna32 dalej nie da się ciebie czytać 😵 ogarnij się wkońcu 🙇
Przepraszam za  🚫
katija- mój zwierz jest teraz zdrowym, wesołym, normalnie zachowującym sie koniem, nie ma żadnych naworów.
To oaza spokoju, nie to co w towarzystwie innych koni. Wtedy był bardzo nerwowy. wszytko odbywało się na zasadzie "szarpaniny",  a teraz można z nim zrobić dosłownie wszystko...
Potrafił nas przygnieść do ściany bo inny koń zarżał, a teraz? teraz przechodzę mu pod brzuchem.

Czy mam mu zabrać wolność którą kocha? - U mnie cały czas ma zapewniony wybieg, duże łąki, otwarty padok do dyspozycji, na który wychodzi kiedy ma ochotę (tyko zimą jest przymusowo zamykany na noc)
I wstawić go na stanowisko z 2 godzinami wybiegu?
Przecież i jemu i mnie pękło by serce... gdyby miał stać uwiązany cały dzień

A co z ogierami?
Co im po towarzystwie innych koni jeśli i tak siedzą zamknięte w boksach, a wychodzą tylko  na chwilkę gdy akurat hala jest pusta...
Te to doiero przeżywają katorgę...

i konie w treningu to samo, wychodzą tylko na trening, i najczęściej na hale...
(nawet na volcie czytałam, ze ktoś nie wypuszcza konia na padok bo  przeskakuje ogrodzenie - to taki problem żeby dołożyć przęsło wyżej, albo puścić dodatkowo taśmę pastucha? )
niektóre z nich pewnie w życiu w terenie nie były...

a teraz ten śnieg... one pewnie stoją w boksie, a mój? Mój w tym czasie hasał po zaspach, kulał się jak wariat i miał z tego radoche jak dziecko... i ani mu się śniło żeby iść do stajni. (jak się ciemno zaczęło robić to go sprowadziłam i zamknęłam bo od rana ganiał)

taa... i to golenie, pakowanie w derki i ochraniacze do boksu, wygalonie jakiś znaczków na zadzie, ubieranie w ruszofffe ciapraćki jest dla nich oczywiście naturalne i konie pewnie są z tego zadowolone jak chol*ra





Wiecie że mój kon nie je marchwi?
Kazały byście dawać mu marchew bo wszystkie konie ją jedzą,
a mój jej nie cierpi,
to co na siłę mam mu ją do pyska wpychać?

Wiecie że nie znosi psów?
Przegania je z padoku, atakuje.
A koty akceptuje.
Mogą sobie spać na nim, na sianie, siedzieć w żłobie kiedy je śniadanie, spacerują za nim na łąki.

Nie wiecie.

Więc dlaczego na sile próbujecie uszczęśliwić konie których nie znacie?



Ja jestem z moim koniem juz parę lat i znamy się jak łyse konie.
Było rożnie: i z końmi, i bez  - uwierzcie mi to rozwiązanie jest dla niego najlepsze...


Kurcze... nie wiem może on porostu jest typem samotnika?
Widze, że od kiedy jest sam - odżył.

Wiecie co.... ta dyskusja zmierza niebezpiecznie do głosów "co jest dla konia bardziej naturalne", a najbardziej "naturalne" dla konia jest bieganie 24h/dobę na jakimś stepie w Montanie i nie przejmowanie się swoimi towarzyszami w stajni, bo.... nie ma stajni. Nie ma również człowieka, siodła, psów na padoku ani nawet zamykania do rana gdziekolwiek, także, Hasan, Twój koń też nie ma się naturalnie. -.-'
Jednemu koniowi będzie źle samemu, innemu nie. Nie można generalizować, konie mają naprawdę ogromne możliwości szybkiego przystosowania się do nowych sytuacji, jeśli pokaże się te sytuacje w hmmm.... dobrych okolicznościach.
Podejrzewam, że samotny koń w przydomowej stajni, który przynajmniej 12-14 godzin siedzi na wybiegu może lepiej się czuć niż samotny koń wypuszczany jak w pensjonacie, 2-3 godziny i reszta w stajni.
Życiem konia jest ruch... i ja osobiście sądzę, że najlepiej, jeśli jest to ruch w towarzystwie..
adrianna32, weź ty wstaw sobie coś innego, a konia oddaj na wychów przynajmniej....
BASZNIA   mleczna i deserowa
13 stycznia 2010 08:20
Sankaritarina bardziej nawet w Azji niż w Montanie 😉
Ale w temacie: moj pierwszy kon kiedy byl sam swirowal-w stajni bylo ok, ale nie chciala byc sama na pastwisku, lamala dragi i wracala do stajni. W czasie jazdy ok. Po pojawieniu sie towarzyszy-kon z wychowu bezstajennego sie zrobil. Druga klacz zostala sama takze na jakis czas-zero problemow, nawet sie troche uspokoila-jest raczej zolza, lazila jak pies, zero problemow. Za to w terenie dostawala amoku , histerii, podczas gdy z towarzystwem to stary szkolkowy wyjadacz...
Reasumujac-zalezy od konia, niektore swiruja inne nie. Ale generalnie jestem przeciwna widzac jakie konie sa szczesliwe razem z towarzystwem tego samego gatunku.
Wtrace swoje 3 grosze. Znałam i znam wiele koni zyjących samotnie ze swoimi włascicielami. Czy są szczęsliwe? Nie wem - nie mówią? Są zadbane, karmione, kochane ,lsiniące. Nie brakuje im stajni, padoków, wody- maja przetrzen i..mają dużo pracy bo w wiekszosci sa to konie zimnokrwiste rolnków.
Widziałam i znam te konie, szczepione i odrobaczone jednym slowem zadbane i "nie buntujace" sie.
Znam tez wielu włascicieli któzry oddaja konie do pensjonatu gdzie jest tak mało padoczków ,że konie wychodzą na padoki na zmianę. Jeden postoi dwie ,trzy godzinki do stajni wraca bo kolega tez sie musi przewierzyc.
Lub znam stajnie gdzie padoki maja po 200 do 250 metrów kw na konia. Bidaki stoją tam non stop, nie maja na padoku nawet latem trawy bo wydeptana, sianka tylko tylko. Własciciele przyjezdzaja może raz na tydzien.
Też te konie wyglądają na zadbane, tez lsnią. Czy są szczęsliwe? Nie wiem, nie mówią.
Moje konie sa od rana do poznego wieczora na paswtiskach ponad 3 hektary , z laskiem i ze stawem (teraz zamarzniey) biegaja , robią co chcą , w pasnikach mają non stop siana. Tylko czasu brak aby wszystkie je "poruszac" Czy są szczęsliwe? Nie wiem nic nie mowią, nawet w wigilię jak poszłam do nich z prezencikami , nic nie chciały powiedziec.
Które kone maja lepiej?Szczerze -nie wiem, Bo wlasne my ludzie nauczylismy się decydowac za nich, nie wsłuchujemy sie w swojego konia. To my ich wlasiciele poczytalismy troszke książek, łyknelismy wiedzy teoretycznej, no i my wiemy co jest dla tych koni najlepsze.
A tu trzeba wsłuchac się w swojego przyjaciela, on powie, możecie byc tego pewni. Mój Hultaj jak byl sam, to całą noc płakał, rżal tak ,ze w domu spac się nie dało i musiałam chodzic po pare razy w nocy do stajni.

Dzis Hulus ma przyjaciół, dzis Hultek bryka i godzinami bawi się z Lunarem.Czy Hultaj jest szczęsliwy- napewno tak.
slojma   I was born with a silver spoon!
13 stycznia 2010 08:41
Właśnie o to chodzi, że każdy koń jest inny. Jak wiadomo konie są zwierzętami stadnymi potrzebują towarzystwa. Jednak znam wiele koni, które stoją same właśnie dlatego, że tą samotność wybrały. Były odrzucane od stada, zawsze na uboczu, odizolowane. Teraz jak patrzę na te "samotne" konie w przydomowych stajniach nie wydają się smutne i nieszczęśliwe. Nie wiem co siedzi im w głowie i wiedzieć tego nie będę, nie wiem czy cierpią i potrzebują towarzystwa. Jak pisałam już wcześniej, ja moją Draskę trzymałam samą przez kilka miesięcy, był to dla nas wspaniały okres dzięki, któremu mogłyśmy odbudować relację między nią a człowiekiem. I wiem na pewno, że gdyby nie ta sytuacja nie udałoby mi się tak szybko chociaż w części naprawić jej psychiki. Była zdana tylko na mnie i mnie traktowała jak swoje stado. Zaufała bo zobaczyła, że nic jej z mojej strony nie grozi. Obecnie ma stado i wydaje się być szczęśliwa, ale gdy była sama też wydawała się szczęśliwa. Co woli nie wiem i nigdy mi nie powie, ale wiem na pewno, że są konie które wolą być same.
Ja mojego konia wziełam od stada zawsze był przyzwyczajony, że stoi z innymi końmi. Teraz niestety stoi sam w przydomowej stajni. Myślałam żeby kupić mu kozę, ale niedawno dowiedziałam się, że w pobliżu mnie jest dobra niedroga stajnia z innymi końmi teraz będę się starać żeby tam mój koń stał.., ale właściciel wyjechał na wakacje i wraca 1-2 lipca. Więc do póki nie wróci muszę czekać...A wracając do tego czy koń dziczeje albo coś w tym stylu zależy od konia. Mój zawsze był razem z innymi końm, jest młody, ale ma bardzo silny charakter i dobrze sobie radzi jako sam. Jak nie wypali z tą stajnią (co właściciel wyjechał na wakacje) to obowiązkowo kupuję mu kozę.
Moja klacz,jak była u poprzedniego właściciela,to krótki czas stała sama-nabawiła się wtedy tkania,które zostało do dzisiaj,aczkolwiek prawie zanikło.Objawia się czasami przed podaniem owsa czy na wybiegu przed porą karmienia.Potem była w stadzie kilkunastu koni i tak do 14 roku życia,kiedy to trafiła do mnie.Nigdy nie "kleiła się"do innych koni,była bardzo niezależna.Od momentu jak ją mam,przeszła 3 stajnie pensjonatowe,gdzie różnie bywało(a to wzięli mi ją pod siodło,bez zgody i wiedzy-zobaczyłam po śladzie siodła na sierści,a to przestali dawać owies,bo lato przyszło i jest trawa....,a to obiecane wypuszczanie na wybieg nie miało miejsca).Od 8lat jest u mnie w przydomowej stajni(cały pomysł domu na wsi,ha ziemi był z myślą o niej,bo to moja :love🙂.Mając do dyspozycji ha pastwiska,mnie(wiem,wiem,nie zastąpię innego konia),super opiekę,odzyskała zdrowie,energię,prawie przestała tkać.Cały czas jednak myślałam nad zapewnieniem jej towarzystwa.Od listopada 2008 mam drugiego konia(odzyskaną po latach,jej córkę)i muszę powiedzieć,że 24letnia klacz przeżywa dzięki drugiemu koniowi trzecią młodość."Ożyła",więcej się rusza,schudła,co ma pozytywny wpływ na jej stawy.Ot,taka moja historia z jednym przydomowym koniem.Uważam jednak,że we własnej stajni,nawet jednemu koniowi,niejednokrotnie,zapewnimy lepsze warunki,niż gdyby stał w hotelu-gdzie nie rzadko konie niby razem,ale wychodzą tylko na jazdy i tyle mają towarzystwa,że się widzą przez kraty.Oczywiście nie uogólniam,bo są(?)hotele idealne..
Wiecie każdy orze jak może.
Mnie nie stać na utrzymanie drugiego konia.
Mój jest trzymany sam. Ma w stajni kota i psa czasami. Nic mu się nie dzieje. Kupiłam go z hodowli. Jego stado liczyło 40 koni. Pierwszego dnia postawiłam w boksie bał się wszystkiego szalał uderzał o boks. Siedziałąm do późna bo bałam się że zrobi sobie krzywdę. Na noc zostawiłam mu psa i kota ( itrochę myszy ;p) rano jak przyszłam miałam całkiem spokojnego konia. Grzecznie dał się wyprowadzic na pastwisko i wszystko przy sobie zrobić. Stoi sam już ponad dwa lata (czasami za płotem widzi krowy z daleka). Nie widzę, żeby to odbiło się na jego psychice.
Pewnie że gdybym mogła kupiłabym mu towarzysza. Ale z braku czasu i pieniędzy....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się