stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

A może konisko zwyczajnie, chce cię zdominować. Nie widzi sensu podporządkowania się, bo ma cię w nosie. Może faktycznie warto zmienić podejście, aby zapomniał o tych buntach. Musiałabyś na jakiś czas sprawić, aby nie prowokować go do takich zachowań i wprowadzić pewne urozmaicenia do treningów. Nawet kosztem jazd. Spróbuj go zachęcić do współpracy, pozytywnie zmotywować, potem stopniowo zwiększaj wymagania i mocno zaznaczaj swój autorytet, żeby zaczął cię szanować i pokaż mu, że to się opłaca. Moja starsza klacz też miała ten paskudny narów. Stawała jak świeca niemal na każdej jeździe, gdy tylko uznała, że ma dość zabawy. Nie zniechęciły ją nawet dwie bolesne wywrotki. Przeszło jej dopiero po dłuższej dyscyplinującej pracy z ziemi. Wymagało to sporo zachodu, cierpliwości, ale było warto. Problem już nigdy więcej nie powrócił. Jedną z metod była właśnie karna lonża, po kilku sesjach zaczęła skutkować. Ale najlepiej działały przemyślane zabawy w ręku, dożo nowości, dużo pochwał, dużo wspólnych wypraw w teren. Klacz zmieniła się nie do poznania.
Jeżdżę w teren, ale tylko za koniem i stopniowo każę mu iść z przodu, coraz dłuższe odcinki. Samotne wypady wybił mi z głowy jak zszedł z górki tyłem na dwóch nogach, bo mu się zdawało, że cośtam zobaczył. Jakie zabawy z ziemi masz na myśli? Pochwały ma, oddanie wodzy, bądź krótkie żucie, bądź kawałek stępa na długiej wodzy.
Ja nie wiem, co go prowokuje- bo nie robi tego tylko jak człapie do przodu bez żadnych wymagań, bez łydek, bez ręki- wtedy co najwyżej wspina się lekko i dowraca, nie dębuje porządnie.
Na pewno próbuje mnie zdominować, dlatego myślę, że wywalenie go raz a porządnie pewnie rozwiązałoby problem- tylko, że ja nie mam ochoty się tak narażać na poważny wypadek.

karolina_, ale to, o czym piszę to w żadnym razie nie jest kop! Może trochę trudno wytłumaczyć, ale kopy "chcą" jakoś "wysłać" konia do przodu, i - jakoś się je "skleja" z innymi pomocami, i pięta zazwyczaj jest w robocie... Tu nie. Odstawiasz całą nogę od siodła na 20 cm - i PLASK górną częścią łydki, bez pięty, aby huk był, ale z całej siły. To ma na celu wyłącznie dezorientację konia - wybicie z utrwalonych sekwencji, więc może być inny "sposób kreatywny" (jak jajko itp.) - ale coś, z czym koń do tej pory się nie zetknął.


Ok, to spróbuję trzepnąć go po łbie (żadne jajka nie przejdą z właścicelką), albo właśnie zrobić to co Ty piszesz. Zobaczymy jakie będą efekty, dam znać w piątek.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
25 czerwca 2012 14:20
a musisz go jeździć? Bo on mi wygląda na totalnie niebezpiecznego konia.
karolina_ - jajka rzeczywiście ponoć pomagają, ale jakoś ciężko mi wyobrazić sobie sytuację, w której koń mi robi konkretną świecę, a ja szukam w kieszeni jajka 😉

Zresztą na początek wydaje mi się, że najlepszą i w miarę najszybszą reakcją w momencie, kiedy koń już buntując się idzie w górę, jest po prostu porządne trzepnięcie baciorem między uszy. Może i mało delikatne, ale w takich sytuacjach się to nie liczy
a musisz go jeździć? Bo on mi wygląda na totalnie niebezpiecznego konia.


ha, no to jest właśnie dobre pytanie. spróbuję to, co tu napisałyście, jak nie da rady, chyba się pożegnamy, bo też do mnie powoli dociera, że mimo, że koń bardzo fajny, to może jednak nie do odrobienia na moje umiejętności i cykora.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
25 czerwca 2012 14:54
nie ma co silić się na udowadnianie komuś czegoś czy sobie nawet. Zdrowie jest najważniejsze.
karolina_, mi na Beau bardzo pomogl sposob, ktory poradzila mi trenerka. W momencie, kiedy sie wycofuje i chce stanac deba, smyrac go szybko batem po tylnich nogach, tak, zeby musial je odrywac od ziemi, i jednoczesnie jazda do przodu. Jak uniemozliwisz mu stabilne staniecie na tylnych nogach, to nie da rady sie wspiac. Tylko potrzebowalabys jak najdluzszego i bardzo elastcznego bata ujezdzeniowego, chodzi o to, zeby ze bic mocno, ale bardziej "smyrac" z duza czestotliwoscia, az nie pojdze naprzod. Mi na Beau bardzo pomoglo, chociaz jego wspinanie nie bylo tak grozne, jak to ktore opisujesz 😉
ha, oba z ksywką Beau, jeden głupszy od drugiego 😉 Zobaczę, czy ktoś ma dłuższy bat, bo ten, który mamy ma 110 cm i nie sięgnie, a odchylać się do tyłu na dębującym koniu nie planuję.
"Moj" Beau mial tak na imie, widzialam paszport 😉 Ale faktycznie, chyba kazdy Beau to niezly artysta  😁
ten jest Rapscillon, bo to jest Rubinstern. 10lat a taki czub, że większość 3-latków które jeździłam była grzeczniejsza.
[quote author=karolina_ link=topic=7002.msg1440817#msg1440817 date=1340573554]
Kobyla mi sie zatrzymala, ja ja upomnialam, zeby szla i wtedy zrobila dokladnie to samo, co pod siodlem. Moral jest z tego taki, ze skoro kon odwala maniane w reku, to dlaczego mialby isc dobrze pod siodlem? Czeka nas mnostwo pracy w reku. Moja trenerka mowila - jezeli masz problem pod siodlem, zejdz na ziemie i najpierw wychowaj konia z ziemi 😉



Jakie wędzidło macie? Bo ten chodzi na podwójnie łamanej dość cienkiej oliwce, bo jest dość silny i lubi sie walić, może na czymś delikatnijeszym byłoby lepiej. Chociaż nie wydaje mi się, żeby była to taka typowa reakcja na rękę. Gonienie z batem na bank zastosujemy. Lonżować przed jazdą regularnie nie będę, robię to jak miał dzień przerwy i był tylko na pastwisku, ale nie będę lonżować codziennie, bo to ma krótkie nogi, jak nabierze kondycji to dopiero będzie problem.
[/quote]

Na poczatku uzywalismy grubego wedzidla gumowego, a teraz zamienilismy na takie
http://www.horsebitbank.com/kk-schooling-bit-18mm-55mm-184.phtml

Tylko teraz, jak widze z tego, co opisujesz, to jednak u nas powod problemu jest zupelnie inny. My mamy 4-letnia klacz, nabuzowana hormonami, jedyna baba w calej stajni, wokol pelno chlopow, ktorych ona bardzo nie lubi, do tego wychowywano ja byle jak.

A tak w ogole to nie rozumiem, dlaczego ogier-czub jest dopuszczany do hodowli 🙁
takie jak wstawiałaś za mocne dla niego, gumowe mogę wypróbować.
PS. to jest wałach po Rubinsternie.
karolina przypuszczam, że nie będzie ci się chciało naprawiać tego konia w taki sposób jak zaproponowałam. On ma takie zaległości do nadrobienia, że na to potrzeba będzie conajmniej 2 lat i "tony" cierpliwości. W dodatku treningi musiałabyś prowadzić najpierw tylko z ziemi, a dopiero po wyraźnej zmianie nastawienia konia, mogłabyś wrócić w siodło. Poza tym nie ma pewności co do efektów, bo jeżeli konisko ma skrzywioną psychikę i wyjątkowo trudny charakter, to lepiej daj sobie z nim spokój.

Jeżeli chodzi o pracę w ręku, to jest mnóstwo propozycji na ćwiczenia gimnastyczne na lonży, zabawy podpatrzone u naturalsów... a samotne tereny też można stopniowo wprowadzać, ale wyłącznie w ręku i najlepiej na łańcuszku dla bezpieczeństwa.Tylko to jest ciężka praca raczej dla pasjonaty, a nie dla osoby uprawiającej konkretne jeździectwo.

Odradzam próby wywalenia konia, to jest nie tylko ryzykowne, ale też nieskuteczne wobec świrusów z mocno utrwalonym narowem  😲 Co do tych jajek także mam mieszane odczucia. Może to smyranie batem po nodach pomoże  🤔
Znałam dwa konie,które wystarczyło przewrócić raz podczas pracy na dwóch lonżach i był spokój.
Też chodziły na dwóch łapach pod jeźdźcem,  nie trzeba było ryzykować własnego zdrowia,
tylko kto odpowie w momencie kiedy koń ucierpi podczas wywrotki ? Właściciel pewnie nie będzie zachwycony.

Ja bym spróbowała z trzepnięciem konia między uszy (nie silnie) w odpowiednim momencie,żeby go zdezorientować.
Słyszałam gdzieś, że zamiast  jajka można zastosować pustą plastikową butelkę.
No właśnie okazało się dzisiaj, że zdrowy plask między uszy powoduje natychmiastowe ruszenie do przodu rączym kłusem 🙂
I o to chodzi!  💃 Żeby zrobić coś nieoczekiwanego, co delikwenta wytrąci z rutyny  😀
Jeśli przypadek lekki - ok, jeden "myk" wystarczy. Jeśli "zatwardziały przestępca"  - szybko się zorientuje w sytuacji i znowu trzeba być kreatywnym. Zdarzyło mi się kiedyś "uruchomić" klacz na... pociąganie za ucho. Autentycznie.
Jednak - uwaga dla wszystkich, którym koń odmawia ruchu - zazwyczaj u podłoża leży problem weterynaryjny. Nierozpoznany, niekoniecznie oczywisty, niekoniecznie dający objawy tu i teraz. Czasem, na szczęście, jest to problem miniony - jedynie pamięć bólu, urazu, kontuzji.
Jednak - uwaga dla wszystkich, którym koń odmawia ruchu - zazwyczaj u podłoża leży problem weterynaryjny. Nierozpoznany, niekoniecznie oczywisty, niekoniecznie dający objawy tu i teraz. Czasem, na szczęście, jest to problem miniony - jedynie pamięć bólu, urazu, kontuzji.


No właśnie mi to wyglądało na plecy, bo tak ni z tego ni z owego pry i do góry, ale wet wykluczył przyczyny zdrowotne.
Możliwe, że już masz po problemie, że to była tylko taka próba "ile mogę sobie pozwolić".
no nie do końca, pry robi dalej jak mu się nie podoba, ale już tylko podryguje, nie dębuje, bo się boi dostać w czapę. z czasem mu pewnie przejdzie
busch   Mad god's blessing.
01 lipca 2012 12:31
Jeździłam na koniu, który nie dość, że się zatrzymywał, jak koń karoliny_, to jeszcze się cofał jak głupi. Było to naprawdę paskudne, bo potrafił fantastycznie pracować, z boku wyglądać na bardzo rozluźnionego, aż nagle stopa i hajda do tyłu. Potrafił się tak cofać kilka minut, kiedyś przecofaliśmy połowę drogi do stajni, robiąc po drodze przełaj przez krzaki, jakieś koło (cały czas tyłem) itd. Koniowi absolutnie nic nie dolegało, no może poza okresem długiego bezhołowia, którego doświadczał przed tym, jak zaczęłam na nim jeździć.
Oprócz cofania stawał też dęba, próbował brykać itd. - ogólnie repertuar miał na tyle mocny, że bałam się go jakoś bardziej energicznie posłać do przodu, żebyśmy oboje się nie wyłożyli, zresztą sama oceniałam swoje szanse na 50/50, jeśli chodzi o pozostanie w siodle.

Próbowałam przejechać go z pomocą z dołu, tzn. osobą która w momencie buntu miała wkroczyć z batem. Wszystko było fajnie, poza tym że koń po kilku takich razach nauczył się uciekać bokiem przed batem w takim tempie, że nie dawało się go dosięgnąć. Potrafił też tak brykać, że szczerze mówiąc i ja, i ta pomoc z ziemi obawialiśmy się, by nie skończyło się to czyjąś wizytą w szpitalu 😉

Rozwiązanie okazało się niezbyt dla konia kulturalne, ale szczerze mówiąc stwierdziłam, że jestem i tak bezsilna, a jeśli nie da się go przejechać, to czas będzie po prostu zakończyć współpracę, bo bez sensu jest cofać przez połowę jazdy. Koń zresztą w tych buntach bardziej się męczył, niż jak po prostu sobie pracował: nic dziwnego,  że po kilku kilometrach pokonanych tyłem był całkowicie mokry, z pianą na tyłku. W każdym razie: wpięłam czarną. Nigdy nie miałam problemu z nim z kontaktem, poza tym uważam że na czarnej problemów kontaktu rozwiązać akurat się nie da. Ale z czarną zaczęłam mieć ostatnie zdanie z tej prostej przyczyny, że koń z nosem przy klacie nie był w stanie fizycznie dźwignąć się na tylne nogi, ani też wykonać jedną ze swoich akrobacji. Co prawda przed cofaniem to nie chroniło, ale jak miałam świadomość, że nic strasznego się nie stanie, gdy go uderzę batem (bez czarnej w ogóle nie używałam bata żeby zachować wszystkie kości w nienaruszonym stanie 😉 ), to szybko się okazało że koniowi aż tak śpieszno do tyłu nie jest.

Pierwsze 2-3 jazdy były niezbyt miłe, bo koń próbował swoich sztuczek, ale potem szybko niesamowicie zaprogresował, bo wreszcie przestaliśmy tracić czas i energię na jego fochy 😉
Na ten moment nie widzę czarnej u tego konia, bo się wali, ale pomysł dobry- wyżej pojawiła się sugestja wyginania głowy mocno w bok, efekt jest ten sam, koń nie może się podnieść do góry.
busch masz szczęście, i gratulacje rozwiązanego problemu 🙂 Moja znajoma w podobnej sytuacji (bunty, cofanie się, ucieczki na boki, dębowanie itd) również wpięła czarną i teraz już jej po prostu nie może zdjąć... Czy też boi się. Bo konia od szaleństwa trzyma tylko pasek ściągający mordkę w dół.
😵 Zaliczyłam wczoraj fatal error z moim łosiem:

Dębowanie i cofanie w tempie galopu pomiędzy innymi końmi a krawędzią sześciometrowej skarpy zakończone moją ewakuacją i cudem - że koń mi z tej skarpy nie fiknął. A wszystko dlatego, że łoś chciał odgonić muchę z klaty i wziął jedną z wodzy w zęby. Tak zaraz przy sprzączce, lewa wodza wchodziła do pyska z lewej, wychodziła z prawej strony. Coś podobnego zdarzyło nam się już jakieś 4 lata temu, ale wtedy ani koń nie wpadł w aż taki amok, ani ja nie musiałam się katapultować, bo sytuacja miała miejsce na ujeżdżalni, gdzie mogłam na tym wstecznym kręcić koła i wyginać szyję na tyle, żeby wytargać wodze z pyska. No i wtedy nie było aż takiego... amoku? zawiasa? - teraz koń wpadł w kompletną panikę, nie reagował na żadne pomoce (może poza tą jedną działającą wodzą), w momencie kiedy wylądowałam na ziemi i wyszarpnęłam wodze z pyska (a jaki piękny widok na podwozie łosia przy tym miałam :icon_rolleyes🙂, koń się 'obudził' i stanął spokojnie czterema nogami na ziemi.

Czy ktoś z Was spotkał się z aż tak paniczną reakcją na 'coś' w pysku? Innym moim zwierzom nie raz zdarzy się złapać za wodze/lonżę/wytok/kantar/cokolwiek, nie mówiąc o kucyku który potrafi się okiełznać i owinąć wężem do mycia nóg i nigdy, NIGDY żaden z nich nie zareagował w ten sposób. A łoś za to się kiedyś odsadził, jak niechcący nachrapnik od kantara złapał.

Zasugerowano mi, że może kobył reaguje tak panicznie ze względu na jakąś traumę - może w rodzimej stajni ktoś jej pakował sznurek do pyska albo na innym łańcuchu prowadzał? Dodam, że po kupnie koń na jeździe był całkiem z martwy w pysku, w obsłudze często odsadzający się.
Orzeszkowa no to niezła jazda 🤔 Może faktycznie ktos cos tam jeje wsadzał, ale z drugiej strony pewnie wwedzidle chodzi i tak nie reaguje, co?
Orzeszkowa, No, nigdy nie wiadomo czy ktoś nie próbował go spacyfikować przez wsadzenie sznurka albo łańcucha do pyska np. przy prowadzeniu albo przy jakichś "strasznych zabiegach" typu kowal/wet.
No albo koń tak okropnie spanikował przy nowej sytuacji. Panika była tym bardziej straszna, że koń nie mógł się skutecznie odsadzić (skoro takie praktyki ma za sobą). ale nie wiem, tak sobie tylko gdybam.
palemka, no nie reaguje, wędzidło na którym aktualnie chodzi lubi i akceptuje. No ale wędzidło leży wyżej, a patrząc chociażby na otarcia na dziąsłach wodza znalazła się niżej - tuż za okrajkami.

Sankaritarina, no właśnie ja też sobie na razie tylko gdybam i czekam na olśnienie. Może ktoś np. przekładał jej uwiąz przez pysk, może zostawił przywiązaną w ten sposób, może się odsadziła?

Reakcja na wodzę w paszczy była za każdym razem natychmiastowa - nie że 'o coś mam w paszczy, pomamolę, i wkurzę się dopiero jak się nie uda tego pozbyć', tylko od razu w momencie gdy kobył poczuł wodzę przy podnoszeniu głowy poszedł w pion.

EDIT: tak mi jeszcze przyszło do głowy - czy dobrze pamiętam, że wilczaki mogą być tak małe, że zostają niewyrżnięte do końca i praktycznie schowane w dziąśle?
Nigna   Warto mieć marzenia...
03 lipca 2012 11:17
Orzeszkowa: mojej też zdarzy sie coś do pyska wsadzić a potem jest szok , cofanie i panikowanie z miną " mamo ratuj" ale nie aż w takim stopniu ; o  Być może go to zabolało ( miał robione zęby ? )  , przestraszył sie bólu i spanikował. Lub faktycznie ktoś kiedyś próbował go "złamać" wsadzając mu coś do pyska. Można spróbować sprawdzić czy "na spokojnie" zareaguje podobnie.
Orzeszkowa, Chyba mogą, ale wydaje mi się, że wtedy ona powinna już ostro reagować na wędzidło, a z tego co piszesz mniemam, że tak nie jest. Noo, chyba, że jeździsz bez wodzy 🙂 Sprawdzić warto.
Swego czasu jeżdżony przeze mnie wałach zaczął robić podobne rzeczy. Jedynym wyjściem było rzucenie wodzy i lekkie pochylenie się do przodu . Wodza się luzowała i po panice . On robił to całkiem bezwiednie , bo np. pierwszy raz zdarzyło mi się na ujeżdżalni , gdy staliśmy z rzuconymi wodzami . Coś mówiłam do jeżdżącej klientki gdy nagle zobaczyłam głowę konia tuż przed swoją twarzą i poczułam jak koń w panice drałuje do tyłu . Ewakuowałam się w ułamku sekundy , bo nie zajarzyłam co się dzieje . Na szczęście nie skróciłam wodzy , bo byłaby przewrotka . Potem obserwując go zauważyłam , że on po prostu łapie wodzę do pyska i w pewnym momencie wodza zahacza o zęby i nie chce mu wypaść i jest panika . Teraz już tego nie robi , ale dwa razy pod innymi jeźdźcami mało nie dostałam zawału . Raz staliśmy na górce i mieliśmy zjeżdżać ze skarpy i nagle kątem oka widzę jak koń staje dęba stojąc zadem w dół , wrzasnęłam tylko ''rzuć wodze'' i na szczęście dziewczyna zrobiła to natychmiast i koń się uspokoił , bo wodza się zluzowała i wypadła mu z pyska .
Ten koń nie miał żadnej traumy jeśli chodzi o pysk , po prostu tak ma . Np. nie toleruje gum , a wypinacze zwł. trójkątne , owszem . I jest z gatunku szczerych panikarzy , więc trzeba mu wybaczyć  🙂
Mój dzieciak do najodważniejszych koni nie należy, ale problemy się zaczęły, gdy zaczęliśmy trochę skakać-kobyłka wtedy dowiedziała  się, że można odrywać kopytka wyżej niż 5cm nad ziemie. Od młodości miał tendencję do ponoszenia, ale z tym jakoś się uporaliśmy-ciągle ponosi, ale nie w takim stopniu; przemawianie do niego plus zdecydowane przytrzymanie wodzy pozwala się zatrzymać po kilkudziesięciu metrach, a nie kilkuset...
Kiedy Grabarz odkrył, że ma trochę siły w zadzie i potrafi latać, zaczęła się era cofania i świec. Kiedy mu się coś nie podoba, zazwyczaj zaczyna iść do tyłu, a kiedy próbuję go powstrzymać - staje dęba. Na cofanie nie znalazłam skutecznego sposobu, ale muszę to zwalczyć, raz prawie spadliśmy w 3 metrowy dół. Ale dęby... Hm... Najgorzej było zimą. Nie martwiłam się tym, że ja spadnę, ale tego że dziecko się przewróci i coś sobie zrobi, ewentualnie spadnie na mnie. Problem trwał przez miesiąc, nie wiedziałam co zrobić. Któregoś pięknego razu kiedy znów chciał mnie zwalić wydarłam się na niego tak, że chyba w promieniu 3km było słychać. Od razu nóżki położył na ziemi i stanął grzecznie... Grabek jest koniem-słuchaczem, niesamowicie wrażliwym na ton głosu i w życiu nie słyszał ode mnie takiego krzyku. Ba, ja sama nie wiedziałam, że potrafię być tak głośna 😉 Był totalnie zdezorientowany, trochę przestraszony... Od tamtej pory problem zniknął.
O metodzie pacnięcia między uszy też słyszałam, miałam zamiar ją wypróbować, ale nie zdążyłam. Wydaje mi się, że kluczem do powstrzymywania konia od takich akcji jest zaskoczenie.
Bat u nas odpada-koń z wyraźnym urazem jeśli chodzi o mocniejsze pacnięcia. Pewnie został nieraz porządnie wychłostany, teraz sam widok bata go mocno... "motywuje"
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się