Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

No moje to doświadzcenie nie jest ale siostry. Przeniosłyśmy je do naszej stajni (naszej, czyli tej w której jeździmy- Stajni Łopuchowskich). Otuż w UK baardzo często mują koniom kopyta. Ale nioe wodą taką zwykłą lecz utlenioną- dezynfekuje. No i oczywiście jakies tam smarowidło jak wyschnie) Wiadomo, że to stajnia sportowa na poziomie właścicielka- 8 w ujeżdżeniu w UK. My robimy trochę żadziej ale konie mają na prawdę mocniejsze te kopyta. Do tego raczej karmią z ziemi- podobno lepiej dla konia (jego układu pokarmowego) z takich gumowych wiader ( w lidlu są identyczne (niby ogrodnicze) za kilkanaście zł).
Wiecie może ile kosztuje utrzymanie konia we Włoszech?
Ktoś był/zna jakieś stajnie tam? Wiadomo, że warunki są różne, ale przykładowo - co można mieć za jaką kwote?
I jeszcze - czy różni się bardzo południe jeździeckie od północy? 😉
Tam gdzie robiłam w Anglii kurs istruktorski [...]

PTT? Ile trwała szkoła i jak było?
Czy znasz jakichś innych polaków z uprawnieniami BHS oprócz siebie?
Ja skończyłam szkołę w Irlandii, ale też BHS. Było ciężko, ale jakimś cudem dałam radę.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 kwietnia 2009 13:21
Dania

Dani to kraina koni. Konie w krajobrazie tego kraju są w zasadzie wszędzie, dużo kucy, firodów, róznych mieszanek, sporo kłusaków, i zwykłych pod siodło. Grubasów bardzo mało.

Każdy kto ma domek z kawałkiem gruntu i jest koniarzem ma konia(e) przy domu. Jeśli coś trenują to na treningi jeżdżą do lokalnego klubu. Np. na 40 tysięcznym Bornholmie takich klubów posiadających halę jest chyba z 6.

Lokalne kluby otrzymują dotacje z gmin do prowdzenia szkółek jeździeckich. Dlatego nauka jazdy konnej w szkółce jest stosunkowo tania.Oprócz zwykłej nauki jazdy są grupy seniorów  czy niepełnosprawnych.

Prowadzone są też jazdy dla turystów - każdy bez względu na umiejętności ma szansę pojechania w teren. Jesli jest to grupa naprawdę nicnieumiejąca to są prowadzeni w ręku.

Luzacy to termin nieznany. Mimo że sporo osób ma po kilka koni to są raczej samowystarczalni. Ew. ktos po koleżeńsku pomaga. Luzak etatowy to jakiś kosmos.

Zawody

Ujeżdżenie - zaczyna się od mini L-ek - bez galopu

Skoki - zaczyna się od poziomu drągi na ziemi

WKKW - jw.

Zawody typu pony games b. popularne.

Ogólnie raczej brak szpanowania sprzętem czy ubiorem.

Konie nie są przesadnie osprzętowione. Mają to co niezbędne i tyle.

cieciorka   kocioł bałkański
14 kwietnia 2009 13:43
ja  pracowałam w duńskiej stajni w okresie wakacyjnym. mam inne spostrzeżenia dotyczace tej czesci swiata, ale tez mniejsze doswiadczenie z nia zwiazane 🙂
mieszkałam pod kopenhagą, ale swego czasu zjechałam cała danie wzdłuż i wszerz na rowerze i nie widziałam koni w przydomowych stajenkach.
to co mnie zaciekawiło to brak typowej rekreacji, ale to sie tyczy nie tylko jeździeckich klubów. tzn nie możesz pojeździc, bo nie jestes w klubie, kajaku nie wyporzyczysz, bo ni9e jestes w klubie i tak dalej 🙂 moze to i fajne, ale i mylace było dosc dla mnie na poczatku i musiałam sie sporo nachodzic zeby zrozumiec.
po angielsku gadaja wszyscy od starych do młodych.
jest mnóstwo scieżek dla koni z nawierchnia, a samych kompyciaków na nich też sporo. w terenie spotykałam głownie ludzi na jakis pociagawych koniach, ale nie wiem, jaka to byla rasa.
w dniu zawodów wszyscy pakowali sie w koniowozy i na autostradzie wyglądało to komicznie: 80% pojazdów to byłe te konne :]
na przejażdżce znalazłam jedna stajnie rekreacyjna. nie bylo tam jednak szkolki, a plegalo to na tym, ze placilo sie, co polgodizny wyjżdzala grupa z klientami, dla lepszych duze kolko po parku z galopem, dla slabszych mniejsze kółko bez galopu.
a wmieście policja konna była od góry do dołu oblepiona odblaskami: czaprak, ochtaniacze, kamizelka, strzemiona i wszelkie możliwe paski.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 kwietnia 2009 14:22
tak, to fakt w Danii brak typowej rekreacji.

Jedyne co trochę to przypomina to opisywane przeze mnie jazdy "dla turystów"  i to    placilo sie, co polgodizny wyjżdzala grupa z klientami, dla lepszych duze kolko po parku z galopem, dla slabszych mniejsze kółko bez galopu.

To co ja opisuję dotyczy prowincji duńskiej (wyspa Bornholm) siłą rzeczy biedniejszej niż wypasione okolice stolicy gdzie przy co drugim prywnatnym domu z końmi jest prywatna ujeżdżalnia czy nawet hala.

Julie, robiłam kurs przez 10 miesięcy. Nie znam żadnych Polaków z takimi uprawnieniami jak ja, bo ja robiłam ten kurs prawie 10 lat temu i wtedy to było dla moich Anglików w ogóle egzotyczne.
Było ciężko, ale równolegle prowadziłam jazdy, bo mi szefowa załatwiła, że wstępnie uznano moje polskie papiery 😲-nie wiem jak ona to zrobiła ❗. Musiałam zaliczyć kros, na szczęście w naszej stajni i na wybranym przez siebie koniu. A egzamin końcowy odbywał się na obcych koniach
Czy jakaś dobra dusza mająca konto na yardandgroom.com mogłaby mi pomóc?
Chodzi o to, iż nie mam wykupionego dostępu do wszystkich funkcji, m.in. nie mogę się skontaktować z niektórymi klubami...

PS Czy ktoś pracował we Włoszech / Hiszpanii i mógłby się podzielić doświadczeniem i spostrzeżeniami?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 maja 2009 18:05
buyaka , z tego co wiem jeśli nie możesz skontaktować się z jakimś klubem, to oznacza to, że to ta stajnia nie ma abonamentu. Może coś się pozmieniało, ale ja do tej pory nigdy za nic nie płaciłam. Jak masz jakiś konkretny problem to pisz na PW.
a wmieście policja konna była od góry do dołu oblepiona odblaskami: czaprak, ochtaniacze, kamizelka, strzemiona i wszelkie możliwe paski.

Na dowód wklejam zdjęcie ze Stroget w Kopenhadze 🙂




A co do karmienia owsem... podobno Włosi i Niemcy nie karmią owsem, bo po prostu ich na to nie stać. Znajomi właściciela naszej stajni tak mówią. Mówią, że wiele by dali, żeby móc konie westowe na owsie trzymać, a nie na granulacie, bo to jest najgorszy syf. Ale nie ma miejsca do uprawiania owsa, musieliby go importować, a to wyszłoby strasznie drogo. W Polsce owies jest tani i łatwo dostępny... a teksty o odpałach po owsie... można chyba w bajki włożyć.
Więc coś mi się nie wydaje, żeby karmienie owsem dowodziło naszego bycia 100 lat za Murzynami. Jak zwykle... jak nie wiadomo o co chodzi to...
Aurelia masz większą tą fotkę? Chodzi mi o podkucie koni, bo na tym wydaje mi się, ze nie podkute.
Wiwiana   szaman fanatyk
04 maja 2009 10:07
Kasztan po prawej jest podkuty. Na drugim nie widać
Kute obydwa na 100%, hałasowały oba zdrowo 🙂
cieciorka   kocioł bałkański
04 maja 2009 15:40
tak to mniej więcej wyglądało 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 maja 2009 16:03
Muszą być kute, jak inaczej miałyby biegać po asfalcie???

Więc coś mi się nie wydaje, żeby karmienie owsem dowodziło naszego bycia 100 lat za Murzynami. Jak zwykle... jak nie wiadomo o co chodzi to...


Można by było nad tym długo dyskutować....
No można, ale nikt mi nie wmówi, że peletki są lepsze od pełnego ziarna. Niezależnie jakiego, czy to owies, żyto, jęczmień, kukurydza... Pelety to najgorszy syf... jak nasze parówki i herbaty ekspresowe w torebkach. I to nie jest moje zdanie, ale ludzi, którzy nadzorują produkcję takich pasz. Zatem musli, jasne, ziarno, jasne, ale pelety... jak dla mnie taki fastfood i to dopiero jest 100 lat za Murzynami...
dempsey   fiat voluntas Tua
04 maja 2009 16:35
popieram aurelia!
tez uwazam ze takie wartosciowanie "zacofane ziarno - nowoczesne gotowe karmy" jest zupelnie bledne
bardzo czesto ludzie wyzej oceniaja zywnosc wysokoprzetworzona, wskutek reklamy czy mody. prawda jest taka, ze wplyw zywnosci wysokoprzetworzonej jest nie bez znaczenia na organizm a nie poznamy nigdy wszystkich etapow jakie przechodzi ziarno zanim stanie sie gotowa pasza. tak samo nie poznamy wszystkich skladnikow, dodatkow itp - a tylko te, ktore producent musi podac na opakowaniu.
a fakt, ze producenci nam te karmy zachwalaja, i ze czesciej sa one bardziej ekonomiczne niz ziarno - to swiadczy niestety o tym, ze komus musi sie cos oplacic....

osobiscie bardzo uwazam z taka zywnoscia. nie kupuje nic wysokoprzetworzonego sobie ani dziecku. a z koniem trzeba uwazac nawet bardziej - jego uklad pokarmowy jest delikatniejszy i bardziej wyspecjalizowany niz nasz -wszystkozercow

asior   -nothing but eventing-
04 maja 2009 17:08
Racja, Wlosi owsem karmia bardzo rzadko. Za to sciela w boksach... luska owsiana  🤔  Takie wlasnie mielismy miny jak przyjechalismy na zawody do Wloch i zastalismy boksy wypelnione luskami  😁 Na szczescie mieli tez jakas zapasowa slome.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 maja 2009 18:16
aurelia, chyba trochę źle Cię zrozumiałam, chodziło mi o to, że karmienie samym owsem bez dodatków nie wydaje mi się dobrze zbilansowaną dietą, szczególnie dla koni np. szkółkowych, które nie potrzebują paszy tak wysoko białkowej i wysoko energetycznej gdzie do tego energia uwalnia się bardzo szybko.
A co do granulatu - nie wiem, czy jest tam syf, fakt że jeśli nie możemy zajrzeć "do środka", producent ma duże pole do popisu. Ale są też informacje na opakowaniu i nie sądzę, że takie marki jak np. spillers pozwalają sobie na duże machlojki.
"Moje" skoczki wcinają m.in. granulat (do tego nisko energetyczny, high fibre) i wyglądają świetnie.
Zaraz ktoś skontruje że jego/jej koń je sam owies i nie narzeka. Ale wg mnie podawanie samego owsa bez dodatków, chociażby żeby wyrównać nieprawidłowy stosunek wapnia do fosforu jest dość ryzykowne.
zmieniając temat, czy prawda jest że w Niemczech zabronione jest maksymalne ścinanie koniom grzywy?
uslyszalam taką rewelację od Niemki, że za coś takiego można nawet karę zapłacić
zmieniając temat, czy prawda jest że w Niemczech zabronione jest maksymalne ścinanie koniom grzywy?
uslyszalam taką rewelację od Niemki, że za coś takiego można nawet karę zapłacić

nic na ten temat nie slyszałam, co więcej - mojego konia ogolilam w Niemczech na zero maszynką żeby irokez ładnie stał i nikt nie był specjalnie zdziwiony.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 maja 2009 22:49
thaya, wydaje mi się to bardzo dziwne, w stajniach polo tez nie można? Wątpię żeby ktoś taki przepis wprowadził.
u nas w stajni (drezno) stoja 2 koniki ogolone na lyso ze wzgledu na tzw sommerekzeme, i  wlasnie pare kucykow polo...

i na pewno nikt tych osob za to nie sciga😉 nawet na zawodach  😎
zmieniając temat, czy prawda jest że w Niemczech zabronione jest maksymalne ścinanie koniom grzywy?
uslyszalam taką rewelację od Niemki, że za coś takiego można nawet karę zapłacić


Nigdy czegos podobnego nie slyszalam, i watpie tez w to. Tym bardziej ze w Niemczech "trendi & dzezi" sa wszelkie "odmiennosci": bardzo "trendi" jest np. tzw. jezdziectwo "barokowe". Jednak musze przynac ze niewiele koni ma golone grzywy, ale to z powodow glownie gustu wlasciciela.
"stoja 2 koniki ogolone na lyso ze wzgledu na tzw sommerekzeme"
itsdd, i to im pomaga? Tzn. w jaki sposób?
też mi się wydawało że dziewczyna coś nie halo prawdę mówi. ale zobaczyła takową fotę w kalendarzu który dostawałyśmy i powiedziała że to zabronione w Niemczech :/
dzięki za poparcie mojego niedowierzenia  😀
Powiedzcie mi jak szukaliscie swoich prac za granica? Przez jakas strone internetowa, znajomych czy jechaliscie " w ciemno"? Jak najlepiej znalezc pewna prace ( przy koniach) za granica (na wakacje)? Ma ktos moze z Was jakies oferty?
Ja znalazłam swoją pracę na yard and groom. Mówiąc szczerze, nie byłam niczego pewna na 100%. W trakcie rozmowy telefonicznej obiecywano mi różne rzeczy, ale skąd można wiedziec, czy to tylko ściema? Za kazym razem, gdy dostawałam ofertę, sprawdzałam w google nazwiska, imiona koni, nazwy miejscowości. Poza tym warto przeanalizowac mapę okolicy, gdyż można trafic na sam środek niczego. Tak właściwie podjęłam się pierwszej pracy, w której potraktowano na poważnie mnie i moje umiejętności (pewna pani zaproponowała mi pracę jako gosposia + oporządzanie przydomowej stajni + niańczenie dzieci i odrabianie z nimi lekcji za uwaga, uwaga... 50 funtów tygodniowo!!!)
Lotnaa   I'm lovin it! :)
19 maja 2009 20:54
małaMi, ja podobnie jak Ikarina wyjeżdżałam dość w ciemno, po kilku rozmowach tel i mailach. Ostatnio miałam nagrane 2 interview dzień po dniu, okazało się, że drugi odwołałam bo spodobało mi się w pierwszym miejscu. Nigdy nie ma się pewności gdzie i na kogo się trafia, warto mieć plan awaryjny (kontakt do znajomych w danym kraju itp), nawet jeśli miałyby to być tylko pieniądze na powrót.
Do tej pory nacięłam się raz (o czym już pisałam w tym wątku) - pan mi naopowiadał bajek przez telefon i połknęłam haczyk, uciekłam po 3 tygodniach (co zresztą skończyło się dla mnie bardzo pozytywnie  😁 ).
Zawsze szukałam pracy przez internet i nigdy nie były to miejsca "sprawdzone" czy rekomendowane przez znajomych.
a ja zaczynam rozwazac na powaznie wyjazd od jesieni gdzies do pracy.. nie mam sprecyzowane gdzie i co robic.. ale jakby kto mial propozycje dla osoby co do jezdzenia to tak srednio sie nadaje ale ma doswiadczenie w luzakowaniu to poprosze 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się