Co mnie wkurza w jeździectwie?

Fokusowa, - mam dokładnie takie samo podejście 🙂 I czasami wolałabym mieć wredniejszego konia, żeby zębami pogonił czy coś...
Generalnie jak ktoś z kulturą spyta, czy może, to żaden problem. Jak dzicz się domaga to mi się odpala mem z Toma i Jerrego z drzwiami i "zapraszam wy..." 😉 Mój koń to nie jest dobro publiczne.
Ja to zawsze trafiam w druga stronę. Ludzie chcą być tak mili, że chowają mi się za drzewa albo wchodzą w krzaki i koń wtedy nie wie, co to jest i boi sie jeszcze bardziej.😂

Ale ostatnio trafiłam na starszego Pana na jakiejś motorynce czy czymś takim, to zgasił silnik i chciał poczekać aż go minę, ja niestety miałam dość patrzącego gorącego konia, który potrafi bez ostrzeżenia się zawinąć i ruszyć z kopyta, więc zapytałam Pana czy mógłby zsiasc i przeprowadzić w ręce ten motorek, zrobił to bez problemu i jeszcze potem dłuższa chwile poczekał aż mu zniknę z horyzontu i dopiero wtedy z powrotem odpalił i pojechał.

Edit. Bo zapomniałam napisać do czego zamierzałam z ta historia z Panem. Jest tez młody chłopak jeżdżący na takim właśnie motorku i on to powiedzmy, że jakoś minimalnie zwalnia ale nadal prędkość jest spora i normalnie tak konie mija sobie ma ścieżce. Na szczęście rzadko na niego trafiam, raz mi wystarczyło, jak on tak się pojawił magle i nawet nie zdążyłyśmy chociaż trochę zejść z tej ścieżki, masakra.
Wystarczy mieć gębę kaprawą i co najwyżej pytają grzecznie, czy można pogłaskać konika. U mnie działa xD Ale ja też mam podejście, że do stajni jadę do KONIA i nie chcę żadnych ludzi obcych, więc jak już trują dupę, to warczę równo.
Ale bardzo mało się takich trafia, nawet mimo że tuż obok siebie mam kuca z rekry. A ogólnie ludzie w miarę spoko na wsi wśród koni, choć raz w lesie (do którego jest zakaz wjazdu autem hehe), przejechał mi tuż za dupą, bo nie czekał ani nawet nie zwolnił na nasz widok, jak chciałyśmy z koleżanką zejść ze ścieżki 🙃
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
05 czerwca 2023 17:53
weźcie takim natrętom powiedzcie że za głaskanie należy się dycha. Skoro oprowadzanki są płatne, to czemu nie głaskanie? 😉
Głaskanie ekstremalne mojego wścieklika (typ wiecznie skulonych uszu i kłapiącej paszczy) - to ze 2 dychy 😉
Ja to kiedyś miałam taka sytuację zimą, że trafiłam na Pana na nartach z luzem ganiającym goldenem. Pies był tak zafascynowany koniem, że skoczył mu na słabiznę przednimi łapami i zaczął obwąchiwać półderkę, którą koń miał na sobie. Jak Pana uświadomiłam, że przy innym koniu, to już nawet weterynarz mógłby nie pomóc, to się wystraszył, psa odwołał i przeprosił. Ludzie często nie ogarniają, że koń może krzywdę zrobić. Szczęście, że mój koń zna psy i jest do nich przyjaźnie nastawiny.
ajstaf, prawda. Ludzie mega często nie mają świadomości i dotyczącej zagrożenia ze strony przestraszonego zwierzęcia, jak i tego ile rzeczy te nasze ogoniaste przestrasza 😉
Fokusowa, Temu właśnie nie podjeżdżałam :P Jakby się ktoś odezwał bezpośrednio do mnie, zawołał, to pewnie bym podjechała (albo i nie, bo koń naprawdę wesoły...).
Ale to jakaś plaga ostatnio, bo wcześniej zaliczyłam jeszcze ze dwa dzieciorskie "podloty" pod ten płot, ale praktycznie bezdźwięczne... Raz się jeden facet wprost zapytał o rekreację, to go po prostu skierowałam do innych stajni.

Ogólnie to ja w terenie (o ile nie miałam wyjątkowego wścieku & hejtu na ludzkość) czasem sobie rozmawiałam z przypadkowymi spacerowiczami. Jestem pierwsza do mówienia z konia "dzień dobry!" i raczej spotykałam się z ustępowaniem miejsca, przystawaniem, łapaniem psa na smycz... Chowaniem się w krzakach też xD ale no kurna, konfiguracja "dzieciaki & matki" + "rodzinki z małymi dziećmi", zwykle działają na mnie jak płachta na byka. To chyba te wszystkie lata w rekreacji, te oprowadzki dla 3 latków, brrrrrr.......


_Gaga, ale nawet jest powiedzonko - do byka od przodu, a do konia od tyłu nie podchodź. Ale mnóstwo ludzi uważa, że zwierzęta nie czują bólu, bo nie są ludźmi, więc w sumie chyba nie zdziwi mnie już nic 🙄
Hehehehe, idźcie sobie na wieś na spacer z mini kucykiem 😀 nie raz dzieciory to spory kawał drogi do nas lub za nami biegną za namową rodziców. Gdy wołam żeby nie podbiegać to słyszę, że dzieci lubią konikiiii. Hitem są rodzice mijający nas i na chama podstawiający dziecko żeby sobie pogłaskało kucyka. Kucyk na wsi to dobro wspólne i każdemu sie należy... Jak ide z tym większym to nie pozwalam, dre się z daleka a i tak nie raz słyszę "przecież koń dziecku nic nie zrobi" no no no. Robienie zdjęć z przyczajki to już norma, podjeżdżanie z rozpędem hulajnoga też... Nie toleruje takich ludzi, tego darcia sie z daleka "o konik!" i wymowne spojrzenia żeby podejść i dać pogłaskać, bo dziecko chce. Ja też chce wiele rzeczy 😅 gdy ktoś normalnie zagada lub poprosi to nie ma problemu chyba że warunki mocno niesprzyjające (tak, raz przechodziłam na pasach z kucykiem i pani wysiadła z wnuczka z auta pogłaskać kucyka 🙄 na głównej drodze, przed rondem, korek w momencie, kilka aut trąbiło i Pani w szoku że nie pozwoliłam podejść i odeszłam 🙃😉
Raz jakiś tatuś z synkiem szedł wytrwale kawał drogi za nami i próbował mnie przekonać, że synek kilka razy już jeździł na koniu i żebym pozwoliła wsiąść. Tłumaczenia że koń nie chodzi pod siodłem, że nie umie nie docierały...
Ten gość był gotowy z nienacka posadzić to dziecko na koniu 🙈 zresztą i taka sytuacja raz miała miejsce...

Jak widzę, że jakieś dziecko się spokojnie przygląda, wodzi wzrokiem to jak wszystko jest ok to pytam czy chce pogłaskać. Ale ja mam alergię na roszczeniowe dzieciaki i och rodziców.
Samochody mijające bryczkę. Zastanawiam się skąd u ludzi taki brak wyobraźni. Wyprzedzają mając na liczniku przynajmniej stówę, nie wspomnę o zachowaniu jakichś odstępów. Akurat na moim koniu nie robi to wrażenia, ale wciaz- to tylko koń. Nie wyobrazam teraz sobie uczyć jakiegos mniej spokojnego konia.
O dziwo z przechodniami nie ma tego problemu, czy to bedac w siodle czy bryczka. Chyba każdy sie cyka tutaj u mnie. A nawet spotkala mnie raz mila sytuacja ze chlopiev podjechal i poprosil o poglaskanie i pociekowal. To bylo mega uprzejme.
Ale no ludzie jadacy autem to tragedia jakas…
Samochody mijające jeźdźców... Teren zabudowany, ograniczenie do 40 km/h. Muszę przeciąć asfalt, żeby wjechać w pola. Tego asfaltu mam do przejechania ze 100 m, a potem daję sygnał o skręcie w lewo. W momencie gdy już mam konia po skosie względem asfaltu, wyprzedza mnie stare audi. Krok dalej i koń byłby przed samą maską. Gdybym widziała auto, to bym się inaczej zachowała, poczekała, ale przecież król szos nie przestrzega znaków i pruje ze 120 na godzinę... Dobrze, że koń to jakoś zniósł, bo ja miałam stan przedzawałowy.
Wkurza mnie, że nie ma oficjalnych ograniczeń wagowych, nawet bardzo liberalnych, które by wyeliminowały ekstremalne przypadki.
Byłam w weekend na egzaminie na odznaki. Startowała osoba ważąca na moje oko co najmniej 100 kg (oko łaskawe), na takim niezbyt rosłym tinkerze, zdecydowanie kucowych gabarytów. Jeździec wylewał się z siodła na wszystkie strony, ale koń jakoś tam szedł, nie kulał, nie mdlał, więc przejechał na nim i ujeżdżenie, i skoki.
Wkurza mnie też że nie zareagowałam w żaden sposób - byłam pewna, że skoro sędziowie sami go nie wykluczyli, to moje uwagi by zlali, ale i tak czuję, że powinnam się była odezwać. Tylko jestem ostatnią osobą, która ma jaja do takich rzeczy, więc teraz mogę sobie jedynie napisać wkurzony post. 😩
Według mnie zwłaszcza na odznakach, które mają wprowadzać głównie dzieci w sport, spełniać chyba jakąś rolę edukacyjną, powinien być położony nacisk na takie rzeczy. Na za chude konie, za ciężkich jeźdźców, na to, że jak koń sobie płuca wypluwa to może nie powinien uczestniczyć w egzaminie itd. Tylko jak tego oczekiwać, skoro sędziuje koleżanka ze stajni za miedzą?
BUCK   buttermilk buckskin
12 czerwca 2023 13:09
i tylko koni żal.....

w krajach ogólnie pojętej wspólnoty brytyjskiej od kilku lat, czytałam gdzieś w necie, że sędziowie zapobiegają (czyli są wytyczne) użytkowaniu koni nie dobranych wagą do wagi jeźdźca
BUCK, to chyba tylko na piśmie, bo akurat z Wielkiej Brytanii widuję od zarąbania zdjęć dużo za dużych ludzi na dużych kucach, które są tam popularne. Ba, widuję regularnie grubych zawodników rajdowych z UK na arabach, gdzie w rajdach to jest naprawdę rzadkość, żeby startował ktoś z nadwagą, bo jednak na 100+ kilometrów to jest ogromna różnica i ludzie zdają sobie z tego sprawę. Ale serio tylu zdjęć z rekreacji za ciężkich ludzi to nie widzę z żadnego europejskiego kraju w swoich socjal mediach, co z UK. Tyle dobrego, że chociaż westernowych siodeł 20 kilo do tego nie dorzucają...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
12 czerwca 2023 13:33
BUCK, mieszkam w UK i pierwsze slysze że coś tu od lat miało być. Jeśli już to nie od wielu lat, dopiero od tego roku jest ograniczenie że waga jeźdźca nie powinna przekraczać 20% wagi konia (co i tak jest moim zdaniem przesadzone jak pomyślę na czym mogłabym tyłek posadzić sama). A to i tak tylko w ujeżdżeniu, nie słyszałam o żadnych oficjalnych wytycznych w innych dyscyplinach, poza tym że szkółki jeździeckie pod szyldem BHS mają zawsze dopasować konia do jeźdźca i zazwyczaj też mają własne wewnętrzne limity które sami ustalają.

Ciężko też w całym klimacie body-positive kogoś odwołać jako sędzia żeby potem nie zjechał się jakiś fejsbukowy sąd bo "XYZ odesłał koleżankę z parkuru bo jest za gruba, lincz czas start" jeśli nie ma konkretnych wytycznych. Ludzie zapomnieli trochę o co chodzi w tym całym nurcie i że to nie jest akceptacja otyłości z automatu tylko prawo do czucia się dobrze w swoim ciele.
BUCK   buttermilk buckskin
12 czerwca 2023 13:46
o ja naiwna 🙁
donkeyboy, - 20% brzmi sensownie, jeśli bierzesz pod uwagę mężczyzn 😉 Biologia nas tak zrobiła, że oni z reguły ważą więcej, budowa ciała, te sprawy. Wysoki facet, nawet szczupły, miałby na prawdę spory problem z koniem na naukę czy rekreacyjne jazdy, gdyby chciał się zmieścić w 15%. Przy sporcie to trochę co innego, bo pewnie żaden myślący, większy zawodnik se minikonika nie kupi.
Badania wykazują, że optymalne jest 10-15% wagi, przy większych obciążeniach konie zaczynają pokazywać dyskomfort i łatwiej o przeciążenie, kulawiznę czy bóle mięśni, nawet pod jeźdźcami siedzącymi dobrze. Wiadomo, że im lepiej ktoś siedzi tym mniej przeszkadza koniowi, ale sam ciężar też robi swoje. Wiele też zależy od typu konia, wbrew pozorom szlachetne czy prymitywne lepiej radzą sobie z ciężarem na grzbiecie niż zimnokrwiste.
Tym bardziej mam ała, gdy ktoś wsadza na ziemniaki najcięższych jeźdźców bo "są duże"...

20-30% to były kawaleryjskie normy, gdzie oprócz jeźdźca dochodził jeszcze ciężar stroczonej kulbaki, amunicji itp. co dokładało kolejne kilkadziesiąt kg, takie były czasy i konie dawały radę bo musiały, ale ile lat mogły tak służyć i co z nimi było potem to inna sprawa.

I z całym szacunkiem do body-positive, przy koniach nie ma na to miejsca, bo tam już nie MOJE samopoczucie się liczy, ale przede wszystkim dobro KONIA. Jak można wymagać od zwierzęcia kondycji, siły, elastyczności, samemu nie wymagając tego od siebie? Jeździectwo nie powinno być aktywnością która "należy się" każdemu z marszu i już, nie patrząc na nic innego niż osobiste zadowolenie. To jednak kontakt ze zwierzęciem o które trzeba się troszczyć, brać pod uwagę jego potrzeby i ograniczenia, interesować się czy swoją jazdą nie robię mu krzywdy, a nie hurra bo ja CHCĘ i za wszelką cenę będę. Konie na to nie zasługują, i tak oddają nam kawał zdrowia w swojej pracy.
patat, ale konie sportowe, wazą ok 600 kg, przy wzroście 170cm +, mówię z doświadczenia w róznych stajniach gdzie wazone byly konie. I teraz ilu jeźdźców wazy 60 kg? A gdzie sprzęt?

Moje kobyły ważą 600 i 614kg, ja obecnie waze 65 przy wzroście 171, teraz siodło na górze, ochraniacze, czaprak, podkładka, strzemiona, napiersnik, ogłowie to na bank da nam z 9kg. Więc gdzie tu 10%? to 15% w moim przypadku już się mieści, ale jednak jeźdźcy z czołówki to głównie faceci.

Jak popatrzysz na naszych jeźdźców, nie wiem choćby Skrzyczyński czy Lewicki, to nie wierzę że oni wazą po 60 kg czy nawet 70.
Mnie też zastanawia "wykonalność" takiego przepisu. W sensie no udowodnienie, że dany jeździec jest za ciężki na danego konia. Jeśli wrzucimy "X% wagi konia" to dostaniemy konie sztucznie zapasione lub mieszanki z zimnokrwistymi, a to jak wspomniano wcale nie będzie zdrowsze dla koni. Jak nie określimy zasad to przepisu nie ma. Także ideał fajny, a jak to realnie ubrać w słowa i ogarnąć technicznie to inna sprawa 😅
Konie mają też różne budowy, dobrze związane, szersze plecy mogą być wytrzymalsze u niższego konia, niż u wyższego, o drobnej budowie i gorszej anatomii.

xxagaxx, - no dokładnie. Mam w domu chłopa 190cm typowo męskiej budowy i on będąc dociętym do stopnia widocznego kaloryfera na brzuchu ważył 90kg. W obecnej kondycji, "przeciętnej", to waży w granicach 95-100kg. No i nie ma zmiłuj żeby ważył 70kg, musiałby odciąć sobie nogę czy coś. Nawet drobniejszy i ciut niższy chłop będzie ważył raczej w okolicy 80-90kg niż 60-70kg, a fizyka o płeć nie pyta.

Tylko imo to jest kwestia takiej jakby hm, samoświadomości, etyki? Może tutaj bardziej w kierunku nie wydawania badań lekarskich i zgody na start osobom otyłym. Osoba otyła sprawność ma ograniczoną, serce w gorszej kondycji itd. No i ma pole do manewru, bo ma jak zmniejszyć wagę
keirashara, to chyba prędzej koń musiałby mieć zaświadczenie od weta, że może dźwigać max x kg 😉
Tyle jest optymalne, rzeczywistość często swoje. Po 10 minutach, godzinie, miesiącu pracy pod cięższym jeźdźcem koń nie nabawi się zwyrodnień, ale jednak w dłuższej perspektywie (jego życia czy kariery) będzie mocniej wyeksploatowany w krótszym czasie, poddawany jest większym obciążeniom. To nie jedyny czynnik który na to wpływa, ale z pewnością nie jest w tym wszystkim na korzyść konia.

Wciąż jednak wysportowany, dobrze siedzący chłop 80-90 kg to nie to samo dla końskiego grzbietu, co osoba otyła +100kg. Zbite, zwarte mięśnie a nadmiar tłuszczu inaczej rozkładają ciężar, inaczej zachowują się w ruchu.

W tym wszystkim najgorsze jest to, że o ile na budowę ciała nie mamy za bardzo wpływu, to na otyłość już tak. Niestety teraz wręcz źle jest wspominać że jest to stan chorobowy, bo cały temat sprowadza się wyłącznie do kwestii samopoczucia i akceptacji społecznej, zupełnie pomijając aspekt zdrowotny. Okej, każdy ma prawo decydować co robi ze swoim ciałem, tak samo jak ludzie palą papierosy czy piją wódkę, ani mnie to grzeje ani ziębi. Ale jazda na koniu to inna sprawa, bo tam nie liczy się wyłącznie JA i MOJE. Zwierzę to nie zabawka, żeby jeździć do woli i "realizować marzenia" za wszelką cenę, nie patrząc czy mu to szkodzi czy nie. Stawów i ścięgien nie interesują gadki o akceptacji swojego ciała, skoro przez to ciało dostają po d#*. A później może jeszcze - "on tak ma że podrzuca głową, taki charakter". Eh.
Kurde, ja właśnie moją zważyłam na zawodach i przy wzroście 158 cm ma 498 kg. Ja 50 kg ważyłam chyba w gimnazjum... Teraz mam z 67 kg gdzieś i do tego siodło powiedzmy to min. 5 kg nawet, to już mam 72 kg. No to mamy 14,5%.
A poza tym, to otyłość jest politycznie poprawna. Decydenci i "osoby opiniotwórcze" w mediach są często otyłe. I nie można nic powiedzieć lub w czymkolwiek ich ograniczyć, bo zaraz zrobią burzę.
I jest coraz więcej otyłych wśród młodzieży. I będzie coraz wiecej. Zobaczcie na place zabaw na osiedlach. wszedzie wiszą tabliczki zakazujące gier i zabaw. Orliki zajęte przez 30-40 latków. Mało kto jeździ rowerem. Co najwyżej hulajnogą elektryczną (która wymusza stanie nieruchome).
Młodzi maja przechlapane. Wcale im nie zazdroszczę 😁
Dla mnie 10% jest średnio nieosiągalne.
Mam 163cm i ważę 66 kg aktualnie. schudłam dwa rozmiary ale "przytyłam" na wadze - mieśnie- odżywianie.
Jestem tak sprawna jak nie byłam prze zostanie 10 lat. Żeby się nie starzeć nie mam jak schudnąć. Taka masa mięśniowa jest mi potrzebna do utrzymania zdrowia i sprawności.

Mój koń jest dla mnie za duży. I tylko dlatego mieszczę się w tych cyferkach. Ale jazda na takim kabanie nie jest bezpieczna ani efektywna.

offtopując troszeczkę - jest zasadnicza różnica pomiędzy uczeniem społeczeństwa, że cudzy wygląd zadka to nie nasza broszka, a zmuszaniem do akceptowania wynaturzonego kanonu piękna.
Ja dziś po swojej dłuuugiej przygodzie zdrowotnej wiem, że otyłość to jest oznaka poważnych chorób, które prędzej czy później dojdą do głosu. I po prostu tak jak uważam, że promowanie anorektyczek było złe, tak samo promowanie grubasków jest złe.
LSW, to chyba jest najgorsze. Że zwracanie uwagi na otyłość to nie jest dyskryminacja, to jest zdrowy rozsądek. Otyłość to choroba, którą nalezy leczyć.
Jazda konna nie jest dla wszystkich. Jak się wylewasz tłuszczem z każdej strony to nie pakuj tego jeszcze na plecy zwierzaka, no sory.

Niemniej jednak uwazam ze to 10% to jednak przesada i mało który jeździec się mieści.
I po prostu tak jak uważam, że promowanie anorektyczek było złe, tak samo promowanie grubasków jest złe.

W punkt.

Próby dyskusji z takimi osobami są ciężkie, bo one usiłują wyprzeć podstawowy fakt że otyłość nie tylko jest pożywką dla chorób, ale też sama w sobie jest szkodliwa. Argumentują na przykład, że przecież osoby szczupłe też chorują na nadciśnienie, nowotwory etc., przemilczając że otyłość wielokrotnie zwiększa ryzyko. Najgorsze jest jednak to przekonanie o niemożliwości zmian, zasłanianie się chorobami czy lekami i w efekcie nie robienie niczego, bo po co. Jak najbardziej rozumiem że to może być duże utrudnienie, znam osoby które miały duże problemy z wagą przez leki i walka o zdrowie była ciężka, ale no z ręką na sercu, ile takich osób nie dokłada sobie jeszcze stylem życia i dietą? Ludzie nie wiedzą nawet co powinni jeść, co im szkodzi a co nie, nie zwracają uwagi na to co wkładają do koszyka i dają swoim dzieciom na śniadanie. Dodatkowo w naszym społeczeństwie dbanie o zdrowie psychiczne nadal jest jakimś tabu, a chodzenie na terapię to wstyd, więc ludzie zajadający emocje, kompulsywnie objadający się nie sięgają po pomoc. A ci którzy im mówią że to super i nie trzeba nic zmieniać wcale im nie wyświadczają przysługi. Dla mnie to tak samo, jakby alkoholikowi mówić żeby nie przestawał pić, bo jest taki zabawny.
To tak offem, przepraszam.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
13 czerwca 2023 13:40
xxagaxx, dokładnie. Smutne jest że respektowanie zwierzęcia i jego możliwości jest ignorowane ale taka tabliczka znamionowa w windzie czy na kolejce górskiej to nagle respekt jest i nie ma problemu.

10% to może waga idealna raczej, powiedziałabym że zaczelabym może z 15% z kucami i podwyższała ten wyznacznik wraz z wagą konia. Tak jak już mówiłam nie wyobrażam sobie żeby osoba ważąca 60 parę kilo siadała na kuca poniżej 140cm. Nieważne czy to jest osoba dorosła czy nawet dziecko (bo jeśli dziecko no to niepoprawnie politycznie powiem że tyle ważyć nie powinno jeśli wzrostowo odpowiada kucykowi).

Jaki by to współczynnik czy procent nie był, nie przewidzi on kompozycji ciała jeźdźca, nie przewidzi kompozycji i budowy konia. A to stawia sędziego czy stewarda w takiej sytuacji że muszą sami ocenić czy to za dużo dla danego konia, i taka ocena nie będzie zerojedynkowa, więc jednocześnie podatna na własne interpretacje. Już to widzę jakie wąty by były jakby sędzia odwołał zawodnika A ale nie zawodnika B bo naocznie stwierdził że A jest za ciężki a B nie. Dlatego pewnie to 20% wycina tylko ekstremum ale nie likwiduje tego problemu całkowicie.


Ludzie nie wiedzą nawet co powinni jeść, co im szkodzi a co nie, nie zwracają uwagi na to co wkładają do koszyka i dają swoim dzieciom na śniadanie.

patat, i się nie dowiedzą nawet jak pójdą do dietetyka. Bo dostaną dietkę z pełnoziarnistym pieczywkiem albo pełnoziarnistymi płatkami na chudym mleku z kartonu.
I potem "dlaczego te dzieci takie coraz głupsze i coraz grubsze", co rocznik to niższe średnie IQ i większa waga.
A w szkole propaganda i wyznacznik zdrowego żywienia to tzw.piramida żywieniowa... która jest zdrowa jeśli ją dokładnie do góry nogami obrócić.

Bo
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się